Nieszczelna granica
Z meldunku z 20 września 2004 r. wynikało, że na terenie budynku administracyjnego Zakładu Karnego w Krzywańcu, funkcjonariusze Departamentu Postępowań Karnych Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - Delegatury w Zielonej Górze zatrzymali funkcjonariusza SW. Przedstawiono mu zarzuty "narażenia Skarbu Państwa na znaczne uszczuplenie należności celnych i podatkowych oraz działanie na szkodę interesu publicznego poprzez przekroczenie uprawnień funkcjonariusza publicznego".
Funkcjonariusze ABW z Zielonej Góry przyjechali do jednostki bez zapowiedzi i na bramie poprosili o rozmowę z dyrektorem zakładu. - Poproszeni do mojego gabinetu, bardzo uprzejmie poinformowali, że pracuje u mnie funkcjonariusz, podejrzany o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej i popełnienie przestępstwa celnego dla osiągnięcia korzyści materialnych - mówi Roman Oskierko, dyrektor zakładu. - Stwierdzili, że zastosują zatrzymanie, ale nie chcą wchodzić na oddział. Wezwałem zatem funkcjonariusza do gabinetu.
Kiedy próbował się bronić, tłumaczyć, policjanci nie chcieli go słuchać. Kategorycznie stwierdzili: "Albo wychodzi pan z nami dobrowolnie, albo pana skujemy". - Kiedy przedstawili mu zarzuty powiedział: "Panie dyrektorze muszę iść, ale jutro wracam do służby z podniesionym czołem" - relacjonuje dyrektor Oskierko. - Policjanci po tym oświadczeniu roześmiali się.
Poprosił o możliwość zabrania rzeczy. Jeden z funkcjonariuszy ABW towarzyszył mu w drodze na oddział. Funkcjonariusz zdał klucze i obowiązki. Został osadzony w areszcie policyjnym, skąd zwolniono go następnego dnia.
- Kiedy zobaczyłem go po tygodniu od zatrzymania, to nie był ten sam mężczyzna - wspomina dyrektor jednostki. - Roztrzęsiony nie panował nad swoimi emocjami, płakał, przysięgał, że nie wziął ani złotówki. Tłumaczył, że jako najmniej doświadczonego, posadzili go przy komputerze, inny celnik sprawdzał zawartość tirów i kazał wpisywać w dokumenty odprawy celnej, w rubryce zawartość - pusty. Zawiniły, jak twierdzi, niedoskonałość procedur i jego ma małe doświadczenie zawodowe. Nie sprawdził, jaka jest praktyka i dziury w systemie kontroli, zawierzając uczciwości starszych kolegów, którzy zwyczajnie wykorzystali jego naiwność. Zeznania obciążające złożył kierowca samochodu, podał fakty, godziny, rozpoznał celników.
Funkcjonariusz pracował w Izbie Celnej w Rzepinie, gdzie pełnił obowiązki kontrolera celnego na Terminalu Towarowych Odpraw Celnych. Do służby celnej poszedł zaraz po studiach, pracował tam bardzo krótko. Kiedy zaproponowano mu przeniesienie się do Izby Celnej na wschodniej granicy, nie przyjął propozycji i w kwietniu 2004 r. zatrudnił się w SW.
- Zapowiadał się jako świetny wychowawca do spraw k.o. - uważa dyrektor Oskierko. - Jest dobrym sportowcem - grał w I lidze koszykówki, jest instruktorem, prowadził zajęcia w naszej sali sportowej. Bardzo zaangażował się w pracy, garnął do szkoleń i podnoszenia kwalifikacji. Po jego aresztowaniu załoga była zaskoczona, chociaż niektórzy podobno wiedzieli o jego celnych sprawkach. Ale ile w tym zwykłej złośliwości i plotkarstwa, a ile prawdy, trudno powiedzieć.
Zarzucano mu, że we wrześniu 2003 r., działając w zorganizowanej grupie przestępczej, wykorzystał swoje stanowisko służbowe, aby przepuścić przez granicę nieoclone tiry. Organy ścigania wycofały się z najcięższych zarzutów: korupcji i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Natomiast nadal obciąża się go winą za niedopełnienie obowiązków.
Postępowanie przygotowawcze zostało zakończone - 29 października 2004 r. sekretariat prokuratury zawiadomił dyrektora zakładu karnego, że akt oskarżenia w tej sprawie przesłano do Sądu Rejonowego w Żarach. Dyrektor po zatrzymaniu funkcjonariusza zawiesił go w czynnościach służbowych. Postępowanie wyjaśniające jest zawieszone do zakończenia postępowania sądowego.
***Nieszczelna granica
Z meldunku z 20 września 2004 r. wynikało, że na terenie budynku administracyjnego Zakładu Karnego w Krzywańcu, funkcjonariusze Departamentu Postępowań Karnych Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego - Delegatury w Zielonej Górze zatrzymali funkcjonariusza SW. Przedstawiono mu zarzuty "narażenia Skarbu Państwa na znaczne uszczuplenie należności celnych i podatkowych oraz działanie na szkodę interesu publicznego poprzez przekroczenie uprawnień funkcjonariusza publicznego".
Funkcjonariusze ABW z Zielonej Góry przyjechali do jednostki bez zapowiedzi i na bramie poprosili o rozmowę z dyrektorem zakładu. - Poproszeni do mojego gabinetu, bardzo uprzejmie poinformowali, że pracuje u mnie funkcjonariusz, podejrzany o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej i popełnienie przestępstwa celnego dla osiągnięcia korzyści materialnych - mówi Roman Oskierko, dyrektor zakładu. - Stwierdzili, że zastosują zatrzymanie, ale nie chcą wchodzić na oddział. Wezwałem zatem funkcjonariusza do gabinetu.
Kiedy próbował się bronić, tłumaczyć, policjanci nie chcieli go słuchać. Kategorycznie stwierdzili: "Albo wychodzi pan z nami dobrowolnie, albo pana skujemy". - Kiedy przedstawili mu zarzuty powiedział: "Panie dyrektorze muszę iść, ale jutro wracam do służby z podniesionym czołem" - relacjonuje dyrektor Oskierko. - Policjanci po tym oświadczeniu roześmiali się.
Poprosił o możliwość zabrania rzeczy. Jeden z funkcjonariuszy ABW towarzyszył mu w drodze na oddział. Funkcjonariusz zdał klucze i obowiązki. Został osadzony w areszcie policyjnym, skąd zwolniono go następnego dnia.
- Kiedy zobaczyłem go po tygodniu od zatrzymania, to nie był ten sam mężczyzna - wspomina dyrektor jednostki. - Roztrzęsiony nie panował nad swoimi emocjami, płakał, przysięgał, że nie wziął ani złotówki. Tłumaczył, że jako najmniej doświadczonego, posadzili go przy komputerze, inny celnik sprawdzał zawartość tirów i kazał wpisywać w dokumenty odprawy celnej, w rubryce zawartość - pusty. Zawiniły, jak twierdzi, niedoskonałość procedur i jego ma małe doświadczenie zawodowe. Nie sprawdził, jaka jest praktyka i dziury w systemie kontroli, zawierzając uczciwości starszych kolegów, którzy zwyczajnie wykorzystali jego naiwność. Zeznania obciążające złożył kierowca samochodu, podał fakty, godziny, rozpoznał celników.
Funkcjonariusz pracował w Izbie Celnej w Rzepinie, gdzie pełnił obowiązki kontrolera celnego na Terminalu Towarowych Odpraw Celnych. Do służby celnej poszedł zaraz po studiach, pracował tam bardzo krótko. Kiedy zaproponowano mu przeniesienie się do Izby Celnej na wschodniej granicy, nie przyjął propozycji i w kwietniu 2004 r. zatrudnił się w SW.
- Zapowiadał się jako świetny wychowawca do spraw k.o. - uważa dyrektor Oskierko. - Jest dobrym sportowcem - grał w I lidze koszykówki, jest instruktorem, prowadził zajęcia w naszej sali sportowej. Bardzo zaangażował się w pracy, garnął do szkoleń i podnoszenia kwalifikacji. Po jego aresztowaniu załoga była zaskoczona, chociaż niektórzy podobno wiedzieli o jego celnych sprawkach. Ale ile w tym zwykłej złośliwości i plotkarstwa, a ile prawdy, trudno powiedzieć.
Zarzucano mu, że we wrześniu 2003 r., działając w zorganizowanej grupie przestępczej, wykorzystał swoje stanowisko służbowe, aby przepuścić przez granicę nieoclone tiry. Organy ścigania wycofały się z najcięższych zarzutów: korupcji i działania w zorganizowanej grupie przestępczej. Natomiast nadal obciąża się go winą za niedopełnienie obowiązków.
Postępowanie przygotowawcze zostało zakończone - 29 października 2004 r. sekretariat prokuratury zawiadomił dyrektora zakładu karnego, że akt oskarżenia w tej sprawie przesłano do Sądu Rejonowego w Żarach. Dyrektor po zatrzymaniu funkcjonariusza zawiesił go w czynnościach służbowych. Postępowanie wyjaśniające jest zawieszone do zakończenia postępowania sądowego.
***