Media:Celnicy

larry1

Aktywny użytkownik
Dołączył
17 Maj 2007
Posty
383
Punkty reakcji
236
Straty, których można uniknąć

Robert Przybylski 08-04-2008, ostatnia aktualizacja 08-04-2008 06:39
Z powodu braku instytucji przedstawiciela podatkowego budżet państwa traci ponad miliard zł rocznie

źródło: Rzeczpospolita



źródło: Rzeczpospolita


+zobacz więcej

Unijne firmy, które mają siedziby poza Polską, sprowadzają przez nasz kraj ok. 150 tys. przesyłek rocznie. Niemal żadna z nich nie jest odprawiana celnie w Polsce. Dla budżetu są to wymierne straty, bo 25 procent pobranego cła pozostaje w kraju, w którym dokonano odprawy celnej. Według wyliczeń dyrektora Izby Celnej w Poznaniu Romana Andrzejewskiego oraz Ireneusza Fechnera z Instytutu Logistyki i Magazynowania w Poznaniu, tylko w 2007 roku budżet państwa stracił z tego powodu ponad 1 mld zł. Andrzejewski dodaje, że straty będą coraz większe, bo gwałtownie rosną przeładunki kontenerów w polskich portach. W 2006 roku strata budżetu wynosiła prawie 300 mln zł.
Zagraniczni przedsiębiorcy nie chcą clić towaru w Polsce z powodu nadmiernych kosztów tej operacji. Od każdej odprawy trzeba płacić VAT w wysokości 22 procent, który w momencie wywozu towaru z Polski jest firmie zwracany. Należny przedsiębiorcom VAT wypłaca II Oddział Urzędu Skarbowego w Warszawie, który bardzo często wstrzymuje wypłatę VAT przez kilka miesięcy. Zniechęca to zagraniczne firmy do odprawy celnej towarów w Polsce.

Przedstawiciel na niby


Sprawę rozwiązałaby instytucja przedstawiciela celnego, która – jak uważa Ministerstwo Finansów – od kwietnia 2004 roku funkcjonuje w prawie polskim.
Tyle że, zdaniem Andrzejewskiego, prawo to jest martwe. Według rozporządzenia MF przedstawiciel podatkowy może rozliczać się tylko z podatku dochodowego i VAT, nie może natomiast rozliczać importowego VAT. Drugie rozporządzenie MF zezwala cudzoziemcowi na niepłacenie VAT w imporcie, ale podatnik musi zarejestrować się i złożyć zabezpieczenie. Rejestracja wymaga comiesięcznego składania w urzędzie skarbowym rozliczeń (nawet zerowych) i przez to jest uciążliwa. – Jeżeli firma nie ma majątku w Polsce, to zabezpieczenie musi wpłacić w gotówce, co jest równoznaczne z zapłaceniem VAT – wyjaśnia Andrzejewski. Sprawę odpraw celnych w imieniu podmiotów unijnych rozwiązałby przedstawiciel podatkowy, który – podobnie jak agencja celna – mógłby reprezentować kilka firm i comiesięczne rozliczenia oraz zabezpieczenie nie byłyby dla niego kłopotem, uważa przedstawiciel Polskiego Towarzystwa Logistycznego Andrzej Bobiński. Takie rozwiązanie funkcjonuje z powodzeniem m.in. w Niemczech, Holandii, Francji i na Litwie.

Praca dla celników


Korzyści z wprowadzenia przedstawiciela podatkowego mogącego rozliczać VAT w imporcie byłyby odczuwalne przede wszystkim dla budżetu państwa. Byłoby więcej pracy dla celników, którzy z braku zajęcia zagrożeni są zwolnieniami, powstałyby nowe miejsca pracy także w branży logistycznej. Tymczasem to właśnie MF jest przeciwne modyfikacjom rozporządzeń dotyczących przedstawiciela podatkowego.
Towary przekraczające polską granicę często jadą np. do Niemiec lub Czech, gdzie dopiero są odprawiane, a partia przeznaczona dla polskich odbiorców jest stamtąd odsyłana. Bobiński uważa, że MF, wprowadzając przedstawiciela podatkowego na wzór funkcjonującego w Unii, nie ryzykuje uszczuplenie dochodów państwa. – Przedstawiciel odpowiada solidarnie ze zleceniodawcą, ma także siedzibę w kraju, więc ryzyko niepłacenia podatków jest znikome – uważa Bobiński.

Brak w polskim prawie przedstawiciela podatkowego mogącego rozliczać VAT w imporcie powoduje, że polskie porty tracą ładunki.​
Masz pytanie, wyślij e-mail do autora: r.przybylski@rp.pl
Źródło : Rzeczpospolita
 
Ostatnia edycja:
Znowu dramat na granicy?Super Nowości 09.04.2008
Po trzydzieści godzin musieli czekać wczoraj na odprawę kierowcy chcący przekroczyć polsko-ukraińską granicę. A wszystko za sprawą wzmożonych kontroli po wschodniej stronie. Co gorsza, także nasi celnicy zapowiadają ponowne protesty. Grozi totalna blokada wschodniej granicy.
Mimo, że polscy celnicy pracują na pełnych obrotach, niemal w pełnych stanach osobowych, kolejki samochodów ciężarowych w Medyce i Korczowej nie maleją. Przeciwnie, zanosi się, że będzie jeszcze gorzej. - Wynika to z faktu, że strona ukraińska zaostrzyła kontrolę oraz wprowadziła ważenie pojazdów, dotychczas stosowane tylko po polskiej stronie. Nie jesteśmy w stanie odprawiać więcej pojazdów, skoro więcej nie odprawiają ich Ukraińcy - tłumaczy Jacek Jakóbski z Izby Celnej w Przemyślu. Powtórka z blokad?
Wczorajszy wielu kierowców, tak jak w styczniu, decydowało się na nadłożenie kilkuset kilometrów i jazdę na Ukrainę przez Słowację. Nadziei na szybkie rozładowanie ruchu na wschodniej granicy nie ma, a co gorsza, polscy celnicy znów wyrażają swe niezadowolenie. Według Sławomira Siwego ze Związku Zawodowego Celnicy.pl nie zrealizowano większości postulatów, nie ma też nadziei na szybkie zrównanie praw celników z innymi służbami mundurowymi i na zadowalające podwyżki. Dlatego ludzie odchodzą ze służby. Zdaniem związkowców atmosferę psują też działania niektórych zwierzchników, którzy grożą konsekwencjami prawnymi za podżeganie do kolejnych protestów.
Najpierw pigułka, potem włoski strajk?
Na razie związkowcy zainicjowali akcję wysyłania do Szefa Służby Celnej Jacka Kapicy czerwonych tabletek. To motyw z głośnego filmu "Matrix", gdzie czerwona pigułka pozwalała zobaczyć realny świat. Zdaniem związkowców ich szef "nie dostrzega realnych problemów swych podwładnych".
W przypadku niepowodzenia akcji, która ma trwać do 18 kwietnia, celnicy zapowiadają kolejny protest.
- Nie będzie to już akcja masowych zwolnień lekarskich, bo skutecznie zastraszono lekarzy. Nie będzie też urlopów na żądanie, bo ich już nie mamy. Ale będzie super szczegółowe sprawdzanie każdego auta. Granica znów zostanie sparaliżowana - zapowiada jeden z celników.
SZYMON JAKUBOWSKI
http://www.pressmedia.com.pl:8080/sn...1274&Itemid=40
 
Zakorkowane granice

Zbigniew Lentowicz 07-04-2008, ostatnia aktualizacja 07-04-2008 12:12
Budowa nowych terminali na wschodzie opóźnia się. Z planowanych czterech dodatkowych prace ruszą na tylko dwóch
autor zdjęcia: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa



źródło: Rzeczpospolita


+zobacz więcej
W ostatni weekend przejście na Ukrainę w Dorohusku znów sparaliżował gigantyczny, ponadtrzydziestopięciokilometrowy korek ciężarówek, zator narastał też na sąsiednim przejściu w Hrebennem. Bezradni celnicy twierdzą, że zaradzić kryzysom może tylko szersze uchylenie drzwi na Wschód. Nowych przejść szybko jednak nie przybędzie, choć liczyli na nie spedytorzy i kierowcy ciężarówek.
Na większości z już istniejących wciąż trwa przebudowa, prowadzona przede wszystkim za europejskie pieniądze. – Z funduszu Phare i Schengen wydano na ten cel już 450 mln zł – mówi Wioletta Paprocka, rzecznik MSWiA. Modernizowane terminale ułatwiają pracę celnikom, ale nie skróciły radykalnie kolejek do odprawy. Nic dziwnego, w zeszłym roku na Wschodzie granicę przejeżdżało ponad 1,5 mln ciężarówek i z roku na rok (z wyjątkiem styku z obwodem kaliningradzkim) tirów gwałtownie przybywa.
Paprocka mówi, że Polska, która już rozdysponowała Fundusz Schengen (prawie 314 mln euro), teraz zabiega o dalsze pieniądze na cywilizowanie granicy. To przede wszystkim 113 mln euro z tzw. Norweskiego Mechanizmu Finansowego, a także część tzw. Funduszu Granic Zewnętrznych UE (78 mln euro).
– Słaba infrastruktura to jedno. Co gorsze, na brak wygodnych szlaków tranzytowych nakłada się fatalna organizacja pracy celników – mówi Ireneusz Gójski, prezes spedycyjnej firmy Trade Trans, przewożącej rocznie miliony ton surowców, mebli i materiałów budowlanych przez ukraińsko-polską granicę. Biurokracja, brak przejrzystych procedur, przesadna nieufność do przedsiębiorców są w stanie utrudnić odprawę w każdym przejściu – twierdzi prezes Gójski. Tę diagnozę potwierdza Piotr Krawiecki, dyrektor zarządzający DSV Road, jednej z największych firm transportowych w kraju. – Postoje na granicach to opóźnienia w dostawach i wymierne straty zniechęcające przewoźników do zdobywania ukraińskiego rynku, choć ma on przecież ogromny potencjał – narzeka.
Część problemów miało rozwiązać otwieranie nowych przejść na Ukrainę. Wojewodowie lubelski i podkarpacki przygotowani są do inwestycji w przejściach Dołhobyczów – Uhrynów i Budomierz – Hruszew. Jeśli inwestycje wartości kilkudziesięciu milionów złotych zakończą się pomyślnie, w Budomierzu będzie można przekraczać granicę w przyszłym roku a w Dołhobyczowie... dopiero za cztery lata.
Przed rozpoczęciem piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku Polska i Ukraina zapowiadały jednak uruchomienie cztery – pięć nowych przejść. Większość z nich pozostanie zapewne na papierze, bo np. w sprawie przejścia Malhowice – Niżankowice nie udało się nawet rozpocząć uzgodnień. Międzynarodowym spedytorom musi więc wystarczyć sześć przejść drogowych i sześć kolejowych łączących nas z południowo-wschodnimi sąsiadami.
Na przejściu Hrebenne – Rawa Ruska w zeszłym roku zakończono rozbudowę terminalu za ponad 100 mln zł. W Korczowej za pieniądze z Funduszu Schengen powstanie nawet lądowisko helikopterów. Prawie 30 mln zł z UE pozwoli dokończyć modernizację przejścia Medyka – Szegini. Ponad 12 mln zł ma kosztować rozbudowa drogowego przejścia Krościenko – Smolnica.
1,5 mln ciężarówek przekroczyło w ubiegłym roku wschodnią granicę Polski
Na granicy polsko-białoruskiej działa wprawdzie 13 przejść (siedem drogowych, pięć kolejowych, jedno rzeczne) ale ruch osobowy i towarowy bez żadnych ograniczeń odbywa się tylko na dwóch drogowych w Kuźnicy Białostockiej i Bobrownikach. Nawet przejście w Terespolu, na głównym moskiewskim szlaku tranzytowym, przejeżdżać mogą najwyżej samochody z towarami o masie do 3,5 tony. W Kukurykach odprawiane są wyłącznie transporty towarowe.
Na większości przejść na Białoruś zakończono już modernizację. Jej koszty sięgnęły ćwierć miliarda złotych. Większą część tej kwoty wyłożyła UE. Na nowe przejście drogowe Lipszczany – Sofijewo, niedawno uzgodnione przez rządy, transportowcy muszą poczekać. Podobnie jak na rozszerzenie możliwości przejazdu z towarem tylko do 3,5 tony) przez przejście Sławatycze – Domaczewo.
Kompletny zastój panuje z kolei na granicy polsko-rosyjskiej (trzy przejścia drogowe i trzy kolejowe). Wprawdzie rozmowy w sprawie budowy trzech nowych rozpoczęto jeszcze w 1992 roku, ale konkretne uzgodnienia ruszą dopiero wtedy, gdy Rosjanie dokończą inwestycje po swojej stronie przejścia Grzechotki – Mamonowo II. Zapowiedzieli, że podniosą szlabany za rok.
Źródło : Rzeczpospolita
 
Celnicy nie akceptują ministerialnej reformy



ZMIANA PRAWA - Związki zawodowe celników nie akceptują projektu zmieniającego ustawę o Służbie Celnej, gdyż - ich zdaniem - nie zawiera wszystkich koniecznych zmian.
Przedstawiciele Związku Zawodowego Celnicy PL uczestniczyli w konsultacjach wewnątrzresortowych dotyczących projektowanej zmiany ustawy o zmianie ustawy o Służbie Celnej (SC). Według nich przygotowywana reforma nie zawiera wszystkich koniecznych zmian.
- Przewiduje większą profesjonalizację służby. Funkcjonariusze mają być w pełni dyspozycyjni wobec państwa, mają być gotowi do interwencji w każdym miejscu w Polsce, a nawet poza granicami. Będą też ponosili większą odpowiedzialność. Do wykonywania zadań muszą być zdrowi, sprawni, doskonale wykształceni, muszą również posiadać rozległą wiedzę z wielu dziedzin. Nad prawidłowym wykonywaniem zadań będzie czuwać tajna Inspekcja Wewnętrzna o prawie nieograniczonych możliwościach inwigilowania i kontrolowania funkcjonariuszy - skarżą się funkcjonariusze.
Dodają, że reforma zawiera wiele słabych stron. Nie przewiduje koniecznego odpolitycznienia struktury, nie wzmacnia dostatecznie pozycji szefa Służby Celnej. Nadal nie przewiduje się utworzenia sztabu generalnego.
- Proponowane rozwiązania nie usprawnią funkcjonowania SC. Przekonanie takie powoduje narastanie niepokojów społecznych - podkreślają związkowcy.
Celnicy postanowili, że będą przez najbliższe dwa tygodnie wysyłać masowo do szefa Służby Celnej Jacka Kapicy czerwone tabletki, jak największą ich liczbę, licząc na to, że wiceminister finansów zechce uwzględnić postulaty samych pracowników SC, zanim projekty zostaną przekazane do uzgodnień międzyresortowych.
Ważne!
Według celników, największą wadą przygotowanej przez MF reformy jest lekceważenie czynnika ludzkiego. Bez odpowiedniego wynagrodzenia i nadania uprawnień pozafinansowych nikt ma możliwości zbudowania skutecznej i stabilnej SC
Ewa Matyszewska
ewa.matyszewska@infor.pl
http://www.gazetaprawna.pl/?action=showNews&dok=2192.220.0.39.12.1.0.1.htm
 
Firmy transportowe tracą dziennie 2 mln zł na granicy

Przejścia graniczne


Zobacz także:
  • Nie strajk celników, lecz wejście Polski do strefy Schengen spowodowało, że na wschodniej granicy tiry stoją kilka dni
  • Każdy dzień postoju samochodu ciężarowego na przejściu granicznym kosztuje ok. 1000 zł
  • Firmy transportowe coraz częściej żądają odszkodowań za przestój, najmniejsze to 300 tys. zł
Na przejściu w Dorohusku kolejka tirów ma 22 kilometry, a czas oczekiwania na odprawę wynosił ok. trzech dni. Zdesperowani kierowcy blokowali drogę dojazdową do przejścia granicznego. Właściciele firm transportowych zastanawiają się, jak odzyskać utracone pieniądze?
Niekorzystny efekt Schengen
Od czasu, gdy nasza wschodnia granica stała się zewnętrzną granicą Unii Europejskiej i strefy Schengen, kolejki ciężarówek na tamtejszych przejściach granicznych stały się jeszcze większe. Tylko na przejściu w Dorohusku w kolejce czeka ok. 1 tys. tirów. Już dawno zakończył się strajk celników, ale o normalizacji sytuacji na wschodnich przejściach granicznych nie ma mowy.
- Normą na granicy z Ukrainą jest kilka dni spędzonych w kolejce po odprawę - mówi Artur Kamiński z firmy Artex Transport.
Jego firma korzysta więc z przejść białoruskich, gdzie również są kolejki, ale w ciągu jednego dnia można przekroczyć granicę.
Coraz częściej eksporterzy skarżą się, że nie mogą wysyłać produktów na Wschód, bo nie sposób znaleźć firmy transportowej. Takie problemy mają przedsiębiorstwa mięsne, które mogą już eksportować do Rosji, ale mają problemy ze znalezieniem samochodów przystosowanych do transportu mięsa i zainteresowanych kursami na wschód. Trasy te są zwykle mniej dochodowe, bo stawki za kilometr są porównywalne z zachodnimi, ale drogi gorsze, więc czas przejazdu dłuższy. Dodatkowo trzeba dodać kilka dni spędzonych w kolejce na granicy. Za czas spędzony w kolejkach zleceniodawca oczywiście nie płaci przewoźnikom.
- Firmy transportowe unikają przewozów na Wschód - przyznaje Jan Buczek, prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. Są też inne konsekwencje obecnej sytuacji. Zdarzają się kierowcy, którzy jeżdżąc na Wschód, są w domu raz na miesiąc lub nawet rzadziej. Jeśli już samochód przekroczy wschodnią granicę, to właściciel firmy transportowej stara się to wykorzystać, szukając przewozów poza naszymi wschodnimi granicami.
Celnicy tłumaczą, że jest ich zbyt mało. Zbyt mała jest też liczba przejść granicznych. Mówi się też, że gdyby zwiększyć tempo odpraw po polskiej stronie, to z odprawami nie zdążą ukraińscy celnicy.
Przewoźnicy nie kryją jednak rozgoryczenia.
- Naszym celem jest wożenie towaru, przekraczanie granic, a nie blokowanie dróg - mówi Jan Buczek.
- Są mocne deklaracje polityczne, że Ukraina to nasz bardzo ważny partner, a na granicach tego w żadnym wypadku nie widać - dodaje.
Dodatkowy koszt winiety
Problemem są nie tylko same kolejki. Często kierowca, gdy dojeżdża do granicy, ma jeszcze ważną winietę, ale gdy za dwa, trzy dni rozpoczyna się odprawa samochodu, winieta jest już nieważna. Trzeba dokupić nową winietę, a jeśli kierowca tego nie zrobi, przewoźnik musi zapłacić karę 3 tys. zł.
- To jest kara za nieudolność urzędników i służb celnych, płacona przez firmy transportowe - mówi prezes Jan Buczek.
Sporym utrudnieniem dla firm transportowych jest też zakaz wwożenia do Polski więcej niż 200 litrów paliwa w baku. Przy utrzymaniu tego zakazu obstaje Ministerstwo Finansów, jednak gdy samochód wraca do Polski przez Litwę czy Słowację, ten zakaz można łatwo obejść. W czwartek problemami firm transportowych ma się zajmować sejmowa Komisja Infrastruktury. Transportowcy liczą na załatwienie chociaż niektórych spraw.
Szkodzi też mocny złoty
Sytuację pogarsza jeszcze mocny kurs złotego. Ceny za transport ustalane są w euro. Umocnienie złotego powoduje zmniejszenie zysków lub wręcz straty firm transportowych. Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce proponuje wprowadzenie ulg podatkowych, które umożliwiłyby przewoźnikom kompensowanie strat spowodowanych przestojami na wschodniej granicy.
Podczas niedawnego strajku celników transportowcy grozili pozwami sądowymi w sprawie odszkodowań za przestoje na granicy. W tej chwili na stronie internetowej ZMPD nadal są do pobrania wnioski sądowe o takie odszkodowania. Kancelaria Teodorowski & Wojtaszak przygotowuje w tej chwili dziesięć wniosków do sądu o odszkodowanie ze strony firm transportowych - każda domaga się po minimum 300 tys. zł odszkodowania.
- W tej chwili gromadzimy dokumenty od zagranicznych kontrahentów, które potwierdzą straty naszych firm transportowych. Wnioski trafią do sądów na przełomie maja i czerwca - zapowiada mecenas Piotr Wojtaszak.
- Zbiorowym wnioskiem o odszkodowanie nadal grożą też ukraińskie firmy transportowe.
ROMAN GRZYB
roman.grzyb@infor.pl
OPINIA
ZBIGNIEW SULEWSKI
Centrum im. Adama Smitha
Konsekwencje kolejek na naszej wschodniej granicy są fatalne dla całej gospodarki. Polskie przedsiębiorstwa nie są w stanie realizować zamówień, a terminy nie są dotrzymywane. Niestety, często tracimy kontrahentów lub musimy płacić im kary za nieterminowe dostawy. Jeśli ta sytuacja będzie trwała dłużej, to eksporterzy poszukają innych sposobów transportu, choćby koleją. Ta sytuacja pokazuje, ze jesteśmy państwem, które nie potrafimy zorganizować sprawnego transportu na Wschód. Unia Europejska na pewno zwróci nam na to uwagę, bo straty ponoszą też zachodnie firmy transportowe. Musimy zbudować nowe przejścia graniczne i jeśli trzeba zatrudnić więcej celników. Nie uciekniemy od wydatków na ten cel.

http://www.gazetaprawna.pl/?action=showNews&dok=2192.218.0.39.4.1.0.1.htm
 
Celnicy przeciwko zmianom w ustawie o Służbie Celnej

Celnicy wyślą szefowi czerwone tabletki. To protest przeciwko planowanym zmianom w ustawie o Służbie Celnej.



Takie tabletki mają sprawić, że Jan Kapica, szef SC przejrzy na oczy. (DARIUSZ DANEK)

Celnicy liczą na to, że ich szef podobnie jak Neo z "Matrixa”, po zażyciu czerwonej pigułki przejrzy na oczy i zobaczy realny świat.

- Dziś jesteśmy psem na łańcuchu, a za chwilę będziemy już bezpośrednio przykuci do budy - mówią celnicy.

W styczniu masowo przebywali na zwolnieniach i urlopach na żądanie. Wywalczyli obietnicę podwyżek (500 zł) oraz zmianę kontrowersyjnego zapisu o losie funkcjonariusza, który wejdzie w konflikt z prawem. W razie tymczasowego aresztowania lub wniesienia aktu oskarżenia celnik nie będzie natychmiast zwalniany z pracy, a jedynie zawieszony w służbie.

Prowadzona reforma Służby Celnej nie zawiera jednak wszystkich koniecznych zmian - uważają funkcjonariusze zrzeszeni w Związku Zawodowym Celnicy PL. Dlatego przez najbliższe 2 tygodnie będą masowo wysyłać do szefa Służby Celnej czerwone tabletki.



Celnicy twierdzą, że są lekceważeni i marnie wynagradzani. Mimo to wymaga się od nich rozległej wiedzy. W rezultacie wielu doświadczonych i dobrze wykształconych funkcjonariuszy rezygnuje ze służby. W 2007 r. z Izby Celnej w Przemyślu odeszło 31 osób. Na przejściach granicznych zaczyna brakować ludzi, tworzą się kolejki ciężarówek, a przedsiębiorcy wybierają odprawy w innych państwach unijnych.

http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080410/PRZEMYSL/913769151
 
Rządzą nami ludzie do których nie mamy szacunku i zaufania, ci ludzie wymagają od nas rozległej wiedzy, której sami nie posiadają.W Przemyślu trzeba mieć plecy i wsparcie polityczne, wiedza nie jest potrzebna, dlatego odejdzie jeszcze wielu mądrych i wykształconych funkcjonariuszy, których ambicja nie pozwoli dłużej słuchać przygłupów z plecami.
 
kiedyś już o tym pisałem (ale post został usunięty), że trzeba mieć plecy i wsparcie polityczne oraz tolerować przekręty a najlepiej ich nie widzieć, np.na OC rentgen prześwietla samochody z odległości 500 metrów,i jest wszystko OK, kierowca odprawia towar bez pojazdu , może znów za chwilę zaczną się zatrzymania, wnet będzie pierwsza rocznica zatrzymań (pierwsze chyba 18.04.2007r.)
bardzo mała ilość postów funkcjonariuszy ściany wschodniej a w szczególności IC Przemyśl świadczy o tym jaki panuje tam strach i zamordyzm ze strony zwierzchników, bojąc się szykan wolą milczeć.
 
Ostatnia edycja:
na portalu www.spedycje.pl

http://www.spedycje.pl/artykul_sponsorowany/11568/celnicy_w_matrixie.html


Celnicy w „matrixie środa, 09. kwietnia 2008 , 11:41
788b28372bce1bdf3bc47ea1c5fc3636.jpg
Czy „czerwona tabletka” otworzy oczy Szefowi SC, czy też niebawem dojdzie do kolejnego paraliżu kraju?
Takie pytanie zadają funkcjonariusze służby celnej swojemu szefowi Jackowi Kapicy po ostatnich konsultacjach w jakich uczestniczyli na temat projektowanej „zmiany ustawy o zmianie ustawy o Służbie Celnej”.
- Wyjechali z niczym – czytamy w komunikacie, jaki trafił do redakcji podpisanym przez Sławomira Siwego, przewodniczącego ZZ Celnicy PL - gdyż Ministerstwo Finansów zdaje się nie rozumieć podstawowych zasad funkcjonowania formacji mundurowej, jaką jest Służba Celna. Zaproponowane przez Pana Jacka Kapicę rozwiązania celnicy oceniają jednoznacznie:


Na kaganiec nakłada się kolczatkę. Dziś jesteśmy tylko psem na łańcuchu, a za chwilę będziemy już bezpośrednio przykuci do budy i powinniśmy się cieszyć i nie szczekać, że mamy w ogóle co jeść, że do miski wrzucili nam jakiś ochłap”(to cytat z forum celnicy.pl)
Krótko mówiąc przygotowywana reforma nie zawiera wszystkich koniecznych zmian. Przewiduje wprawdzie większą profesjonalizację służby. Funkcjonariusze mają być w pełni dyspozycyjni wobec państwa, mają być gotowi do interwencji w każdym miejscu w Polsce a nawet poza granicami.
Będą też ponosili większą odpowiedzialność. Do wykonywania zadań muszą być zdrowi, sprawni, doskonale wykształceni, muszą również posiadać rozległą wiedzę z wielu dziedzin.
Nad prawidłowym wykonywaniem zadań będzie czuwać tajna Inspekcja Wewnętrzna o prawie nieograniczonych możliwościach inwigilowania i kontrolowania funkcjonariuszy - czytamy dalej.

Słabe strony reformy zdaniem celników
Niestety reforma zawiera wiele słabych stron. Nie przewiduje koniecznego odpolitycznienia struktury, nie wzmacnia dostatecznie pozycji Szefa Służby Celnej, nadal nie przewiduje się utworzenia „sztabu generalnego”.
Największą wadą jest całkowite lekceważenie czynnika ludzkiego. Służba Celna oprócz uprawnień, budynków i sprzętu do kontroli potrzebuje jeszcze funkcjonariuszy. Już dzisiaj doświadczeni funkcjonariusze odchodzą ze służby. Wprawdzie chętnych do służby nie brakuje, ale jest poważny problem, aby po kosztownym szkoleniu utrzymać ich w służbie.
Bez odpowiedniego wynagrodzenia i nadania uprawnień pozafinansowych nikt nie zbuduje skutecznej i stabilnej Służby Celnej. Naszego Państwa nie stać po prostu na to, aby zaproponować wynagrodzenie konkurencyjne wobec gospodarki. Może jednak ludzi związać ze Służbą przywilejami, takimi jak np. wcześniejsze emerytury. Nic też nie nadaje się lepiej do teorii „kija i marchewki” przy zwalczaniu korupcji.
Czy konkurencyjność na rynku pracy zapewni, oferowane w reformie, 25% wysługi lat po 25 latach służby, dodatkowe 10 dni urlopu i sowita nagroda jubileuszowa po 45 latach służby w pełnej dyspozycyjności państwa? Brak koncepcji szkoleń, ścieżka awansu nadal pozostaje nieodkryta.
Nadto SSC zaproponował przymusowe pozbawienie munduru około 2/3 funkcjonariuszy, co wywołało wrzenie całej formacji. Działania takie są gwarantem powstania totalnego chaosu związanego z rotacyjnością wewnątrz struktury i przechodzeniem celników do wykonywania innych zadań, które są im obecnie obce, zaś ich obecne kwalifikacje pozostaną niewykorzystane. Z pewnością przełoży się to na zmniejszenie wpływów budżetowych.
A jak już reforma zostanie zrealizowana, to Szef Służby Celnej obiecuje, że po 2011 roku możemy liczyć na dalsze przywileje.
- Przygotowana reforma, nie usprawni funkcjonowania Służby Celnej. Przekonanie takie powoduje narastanie niepokojów społecznych – piszą związkowcy w swoim apelu.

i.jpg
Wyślijmy "Czerwoną tabletkę" do Jacka Kapicy

Dlatego celnicy postanowili, że będą przez najbliższe dwa tygodnie wysyłać masowo do Szefa Służby Celnej Pana Jacka Kapicy „czerwone tabletki”, jak największą ich ilość. Liczą na to, że tak jak NEO w Matrixie, Pan Jacek Kapica przejrzy na oczy i zobaczy w końcu jak wygląda realny świat. Liczą na to, że SSC powalczy choć odrobinę o dobro SC i jej funkcjonariuszy, zanim projekty zostaną przekazane do uzgodnień międzyresortowych.
Akcję „„czerwona tabletka” należy traktować jako akcję ostrzegawczą przed konsekwencjami kolejnej nieprzemyślanej i błędnej reformy. Granica już prawie stoi, brakuje wykwalifikowanej kadry. Doraźne próby łatania dziur przynoszą tylko szkody. Tworzy się kolejne utrudnienia dla firm, które cały czas przenoszą swoje odprawy do innych państw i zasilają ich budżety. Czy nas na to stać?
Związek Zawodowy Celnicy PL zrobi wszystko do czego upoważnia go prawo, aby rozwiązania korzystne dla Służby Celnej, przedsiębiorców, podatników i Państwa Polskiego zostały wdrożone. Widzimy możliwość wprowadzenia skutecznych metod walki z niektórymi patologiami funkcjonującymi w SC, przedstawiamy ewidentne i wymierne oraz policzalne korzyści dla Państwa i naszego społeczeństwa, których niestety nie chce zauważyć Ministerstwo Finansów.

Sławomir Siwy – Przewodniczący ZZ Celnicy PL​

W załączeniu:
komunikat po spotkaniu konsultacyjnym
i apel do funkcjonariuszy.
 
Ostatnia edycja:
Puls Biznesu

http://www.pb.pl/Default2.aspx?ArticleID=b09e2faf-8c46-4fa4-bde4-7d41c937f149


Celnicy wysyłają swojemu szefowi „czerwoną tabletkę” z Matrixa
11.04.2008 09:25
Czytaj komentarze(0) Celnicy z całej Polski będą do 18 kwietnia wysyłać do Szefa Służby Celnej koperty z „czerwoną tabletką” w środku. Chodzi o symbolikę z Matrixa.

- Szef Służby Celnej wydaje się żyć w Matrixie, czyli sztucznej rzeczywistości. Stara się zmusić celników do produkcji coraz większej ilości energii, karmiąc ich jedynie jakimiś ochłapami i dokręcając tylko śrubę, poprzez projektowane zmiany do ich ustawy – głosi komunikat Związku Zawodowego Celnicy PL.​
Celnicy skarżą się na trwający już 10 lat stan permanentnych reform, reorganizacji i zmian prawa. Są niezadowoleni również z powodu karuzeli na stanowiskach kierowniczych. Wskazują, że złe zarządzanie oraz trudne do wytłumaczenia utrudnienia i niekorzystne prawo powoduje, iż podmioty przenoszą swoje odprawy do innych krajów Unii, zasilając cłami finanse sąsiadów Polski. Twierdzą, że są często bezradni wobec zorganizowanej przestępczości granicznej.


- Granice wytrzymałości całej struktury i ludzi zostały przekroczone - głosi komunikat.
Celnicy informują, że akcję „czerwona tabletka” należy traktować jako ostrzeżenie. Zapowiadają, że w przyszłości może dojść do ostrzejszych form protestu tej grupy zawodowej.
MD
 
jakoś nie widzę przyszłości dla projektów nad ustawą o służbie celnej wymęczonych przez manipulatorów rządowych i z mocy ich nadania, to tak jakby dać laikowi skonstruować skomplikowane urządzenie...a czerwona tabletka nawet w najmniejszym stopniu nie pomoże Szefowi Służby Celnej zrozumieć problematykę tego zawodu..zanim nastąpią zmiany w ustawodawstwie należy wprzódy powołać na naczelne stanowiska ludzi wywodzących się z tego zawodu, nie z nadania partyjnego, zmienić charakter przejść granicznych i zmodernizować je wg. potrzeb, zapewnić doświadczone kadry a później dostosować przepisy dla sprawnego funkcjonowania granic.
W obecnym kształcie służbom tym grozi całkowita likwidacja, rządzący nie mają konkretnych planów na rozwiązanie tego problemu tak za poprzedniej jak i obecnej opcji politycznej a służby, jakimi posłużyli się decydenci, to tylko służalcze wykonywanie zadań nakazowych polityków, nikt nikogo nie rozliczył do dzisiaj za wybudowanie terminali granicznych, które już w trakcie ich budowania nie spełniały wymogów i wiadomym już była ich zbędność a dzisiaj planuje się wybudowanie na przejściu wschodnim lądowiska dla śmigłowców...dla kogo? chyba dla kogoś kto będzie chciał ominąć kolejki albo trzeba dać zarobić znajomemu....ale tym się już CBA i inne służby nie zajmują bo to nie jest medialne...czerwona tabletka przydałaby się przede wszystkim...tym na samym szczycie władzy.
 
30-kilometrowa kolejka tirów przed Dorohuskiem

30-kilometrowa kolejka tirów przed Dorohuskiem
PAP - dodane 1 godzinę i 7 minut temu
Prawie 30 kilometrów długości ma kolejka tirów oczekujących na odprawę przed polsko-ukraińskim przejściem granicznym w Dorohusku (Lubelskie) - poinformowała policja.


Kolejka ma 28 kilometrów długości. Ciągnie się od granicy do miejscowości Janów, za Chełmem. Policja nie dopuszcza, aby tiry ustawiały się na ulicach Chełma - powiedziała Renata Laszczka-Rusek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.


Według informacji podanych na stronie internetowej Izby Celnej w Białej Podlaskiej, przed Dorohuskiem stoi około 900 tirów. Czas oczekiwania na odprawę wynosi 32 godziny. Na nocnej zmianie celnicy odprawili 239 ciężarówek wyjeżdżających na Ukrainę.

Przed drugim w Lubelskiem przejściem granicznym z Ukrainą, w Hrebennem w kolejce stoi niemal 300 tirów, tu czas oczekiwania na odprawę wynosi 40 godzin. W nocy celnicy odprawili 119 tirów.

Długie kolejki ciężarówek przed przejściami z Ukrainą w Lubelskiem utrzymują się od wielu dni. Celnicy tłumacza, że są one spowodowane zbyt małą liczbą przejść granicznych i zwiększającym się stale ruchem. (sm)


http://wiadomosci.wp.pl/wiadomosc.html?kat=1342&wid=9851189&rfbawp=1208078693.488
 
http://www.radiomerkury.pl/index.php?art=26704

Celnicy ślą szefowi czerwone tabletki
Czerwone tabletki wysyłają celnicy do swojego szefa w Warszawie. Jak mówią - chcą by przejrzał na oczy i dostrzegł rzeczywistość, w jakiej pracują funkcjonariusze. Pomysł zaczerpnęli z filmu "Matrix". Tam czerwone tabletki pozwalały widzieć rzeczywistość, a nie sztuczny świat. "O to prosimy również kierownictwo służby celnej, aby poważnie spojrzało na nas" - powiedział Radiu Merkury szef Związku Zawodowego Funkcjonariuszy Izby Celnej w Poznaniu Arkadiusz Pytlak.


Celnicy chcą rozmawiać o propozycjach zmiany ustawy o służbie celnej. Podkreślają, że nadal aktualne są ich postulaty płacowe.

Celnicy ostatnio protestowali w styczniu. Wówczas premier obiecał funkcjonariuszom podwyżkę w wysokości 500 złotych. Dostaliśmy nieco ponad 400 złotych brutto i czujemy się oszukani - podkreśla Arkadiusz Pytlak. Akcja potrwa do końca tygodnia. Według szefa Związku Zawodowego Funkcjonariuszy Izby Celnej w Poznaniu, może się do niej włączyć nawet 60-70 procent celników w całym kraju.

Inicjatorem akcji jest nowy związek działający w służbie celnej - "Celnicy PL". Z apelem o włączenie się do akcji wystąpił do funkcjonariuszy w całej Polsce.
 
http://www.radiomerkury.pl/index.php?art=26704
...Celnicy chcą rozmawiać o propozycjach zmiany ustawy o służbie celnej. Podkreślają, że nadal aktualne są ich postulaty płacowe...
Jeżeli ta część wypowiedzi jest prawdziwa, to znowu ,ktoś próbuje przerzucić ciężar naszych postulatów tylko i wyłącznie na płace.Chyba nie o to nam chodzi, znowu media nagłośnią sprawę z naciskiem na płace i znowu nic nie dostaniemy, chyba ,że jest to prowokacja....
 
Wiesniak ma racje, że trzeba ujawnić plany alokacji II. Taki jest między innymi zamiar ustawy Likwidacyjnej
 
Back
Do góry