• Witaj na stronie i forum Związku Zawodowego Celnicy PL!
    Nasz Związek zrzesza 6783 członków.

    Wstąp do nas! (KLIKNIJ i zapisz się elektronicznie!)
    Albo jeśli wolisz zapisać się w tradycyjny sposób wyślij deklarację (Deklaracja do pobrania! Kliknij!)
    Korzyści i ochrona wynikająca z członkostwa w ZZ Celnicy PL (KLIKNIJ) plus inne benefity, np. zniżki na paliwo!
    Konto Związku 44 1600 1462 0008 2567 1607 7001 w BGŻ BNP PARIBAS

lece do niemiec, co mnie czeka

nnm82

Nowy użytkownik
Dołączył
15 Grudzień 2009
Posty
4
Punkty reakcji
0
Witam, 3 lata temu jadac do angli na granicy w kolbaskowie, sluzba celna znalazla w moim aucie 3-4 kartony papierosow.. jechalem sluzbowo. papierosy zabrano mi tlumaczac ze moge miec ze soba 2paczki. dostalem grzywne w wysokosci ok 100-150euro.. nie pamietam dokladnie... jakies dokumenty po jakims miesiacu przyszly do domu, ale kompletnie nie pamietam co to bylo... pozniej sie przeproswadzilem i gdzies sie zapodzialy... za pare dni lece do berlina.. prosze o pomoc co sie moze wydarzyc przy kontroli.. czy jestem w bazie danych.. czy moga mnie aresztowac... czy bede musial cos zaplacic... czy narosly jakies odsetki... Panowi bardzo was prosze o pomoc.. zapomnialem o calej sprawie. dopiero kilka dni temu mi sie przypomnialo... co mnie czeka.. blagam o wasza opinie.. pozdrawiam
 
Do: "lece do niemiec, co mnie czeka"

Nad Berlinem silna obrona plot i nocne myśliwce, więc uważaj, możesz być zestrzelony! Jeśli masz zamiar tylko bombardować to bez obawy jesteśmy z Tobą. To oczywiście żart a tak na poważnie:
Jeśli nie zapłaciłeś mandatu jak amen w pacierzu masz karę plus odsetki do zapłacenia na miejscu. Jak nie będziesz miał sianka to zamienią to na areszt: 100 eurasiów za dzień. Swego czasu Helmuty miały też w zwyczaju po ujawnieniu i ukaraniu delikwenta mandatem, wszcząć postępowanie i naliczyć opłatę akcyzy, więc lepiej przypomnij sobie, co było w tych papierach, które nadesłali, bo możesz spędzić upojne święta w niemieckim areszcie. Na pobłażliwość i nagłe zaćmienie pamięci komputerowej nie licz. Ich systemy jak już się w nich znajdziesz (a na pewno jesteś w systemie) są niezawodne.
Powodzenia:)
 
Jakie odsetki... czego moge sie spodziewac....
z gory dziekuje za odpowiedz..
kwota do zaplaty byla cos ok 100-200 euro
 
prosze o pomoc

prosze o pomoc

jak sie skontaktowac z urezedem celnym w niemczech, jak sie dowiedziec ile mam do zaplacenia.. jak wyglada sprawa





Witam, 3 lata temu jadac do angli na granicy w kolbaskowie, sluzba celna znalazla w moim aucie 3-4 kartony papierosow.. jechalem sluzbowo. papierosy zabrano mi tlumaczac ze moge miec ze soba 2paczki. dostalem grzywne w wysokosci ok 100-150euro.. nie pamietam dokladnie... jakies dokumenty po jakims miesiacu przyszly do domu, ale kompletnie nie pamietam co to bylo... pozniej sie przeproswadzilem i gdzies sie zapodzialy... za pare dni lece do berlina.. prosze o pomoc co sie moze wydarzyc przy kontroli.. czy jestem w bazie danych.. czy moga mnie aresztowac... czy bede musial cos zaplacic... czy narosly jakies odsetki... Panowi bardzo was prosze o pomoc.. zapomnialem o calej sprawie. dopiero kilka dni temu mi sie przypomnialo... co mnie czeka.. blagam o wasza opinie.. pozdrawiam
 
Do: "lece do niemiec, co mnie czeka"

W 2001 roku Niemcy stosowali odsetki karne 45% w skali roku (co do wysokości odsetek mogę się mylić), więc policz ile to jest od kwoty 100 czy 200 euro, których nie zapłaciłeś. Bardziej martwiłbym się akcyzą. Nie znam ich stawek ale swego czasu doręczałem takie niemieckie decyzje (przychodziły do naszej izby). Za 3 czy 4 bloki może być to kwota nawet kilkaset do tysiąca euro. Najprościej wpisz w googlach hasło konsulat niemiecki, wybierz ten najbliżej domu i pojedź. Myślę, że przez telefon mogą nie udzielić Ci informacji (choć można spróbować). Powiedz, że chcesz uregulować dług, więc niech podadzą, jaka jest kwota do zapłacenia. Sądzę, że nie załatwią tego na twarz ale jak podasz adres to przyślą Ci informację do domu. :)
 
Ostatnia edycja:
gdzie moge sie skontaktowac i dowiedziec jaka mam kare do zaplacenia... czy jest jakas mozliwosc rozmowy w jezyku polskim.. dzwonilem do konsulatu ale oni nie maja takich wiadomosci... mam 4 dni,,, nie wiem co robic... gdzie mam dzwonic i sie dowiadywac... prosze kogokolwiek o pomoc...
 
Fajki niezgody

Niemieckie władze celne żądają od szczecińskiego przedsiębiorcy 25 mln euro za szmugiel papierosów do Niemiec, choć nie mają żadnych dowodów winy Polaka
Kłopoty Grzegorza Smolnego rozpoczęły się 25 sierpnia 2005 roku wraz z nadejściem pewnego listu. Smolny osobiście wyjął przesyłkę ze skrzynki pocztowej. W środku znajdowała się 22-stronnicowa decyzja urzędowa, poparta faktami, liczbami i odsetkami. Po zapoznaniu się z treścią pisma pośrednik w branży nieruchomości ze Szczecina zrozumiał tylko tyle, że w przeciągu dziesięciu dni ma zapłacić 25 mln euro zaległych podatków plus odsetki. Nadawcą listu były niemieckie władze celne.
W pierwszej chwili Grzegorz Smolny pomyślał, że to jakiś kiepski żart. Czuł się absolutnie niewinny zarzucanych mu czynów, dlatego nie zapłacił ani grosza i uznał sprawę za niebyłą. Dzisiaj już wie, że z niemieckimi władzami celnymi nie ma żartów, ponieważ w razie potrzeby potrafią nagiąć prawo na swoją korzyść. Smolny podzielił los innych osób, które zignorowały decyzję podatkową z nakazem płatniczym. Niemieckie prawo przewiduje, że potencjalny dłużnik ma miesiąc czasu na złożenie odwołania - w przeciwnym razie decyzja wchodzi w życie. Grzegorz Smolny popełnił błąd zaniechania, który próbował naprawić odwołując się do wszystkich instancji sądowych. Do dnia dzisiejszego - bez powodzenia.
Zdaniem hanowerskich celników Smolny został słusznie obciążony kwotą 25 milionów euro, bo jak by nie było trudnił się przemytem papierosów. Nie chodzi o kilka kartonów ukrytych w bagażniku samochodu, lecz całe wagony kontrabandy, przemycone do Niemiec w profesjonalny sposób na przestrzeni wielu lat. W pismie urzędowym napisano, że w toku śledztwa celnicy obliczyli, iż z pomocą Smolnego przeszmuglowano do Niemiec 168 milionów papierosów. Urząd celny nie chce zająć oficjalnego stanowiska w całej sprawie, powołując się na tajemnicę skarbową. Władze celne wystawiły Smolnemu rachunek za rzekomo nieodprowadzone cło, akcyzę na wyroby tytoniowe oraz podatek obrotowy od importu. Hamburski Instytut Gospodarki Światowej oblicza, że rokrocznie niemiecki fiskus traci co najmniej cztery miliardy euro z tytułu papierosowego przemytu. W takim kontekście obciążenie kogoś sumą 25 mln euro wydaje się niemałym sukcesem.

Według Bernharda Bytomskiego, hamburskiego adwokata Grzegorza Smolnego żądania władz celnych wobec jego klienta są nie tylko nieuzasadnione, ale i skandaliczne. W jego oczach Grzegorz Smolny padł ofiarą niemieckiej biurokracji, a przypadek Polaka symbolizuje upadek niemieckiego państwa prawa. Adwokat mówi nawet o istnieniu "struktur mafijnych", których można się raczej spodziewać w krajach będących na bakier z praworządnością. Adwokat oburza się nie bez powodu. Okazuje sie, że władze celne nie dysponują żadnymi dowodami winy Smolnego. Polaka ani razu nie złapano na przejściu granicznym na przemycie papierosów i żaden sędzia nie skazał go prawomocnym wyrokiem za jakiekolwiek przestępstwo. Mało tego. Smolnego nigdy nie wezwano nawet na przesłuchanie w charakterze świadka lub oskarżonego. Szczeciński przedsiębiorca zdecydowanie zaprzecza, że organizował przemyt papierosów. Obecnie zapadł się pod ziemię i nawet adwokat nie może się z nim skontaktować.

Funkcjonariusze niemieckich służb celnych zainteresowali się Smolnym na podstawie podsłuchu jego rozmów telefonicznych. Najwyraźniej wyniki operacji podsłuchowej nie były szczególnie owocne, ale mimo to wszczęto śledztwo wobec Polaka. Nie do końca jest jasne, jaką treść zawierały przechwycone rozmowy i w jaki sposób władze celne obliczyły ilość przemyconych papierosów i należne cło. W każdym bądź razie urząd celny w Hanowerze nie chce wypowiadać się w tej sprawie.
W międzyczasie prokurator generalny przy sądzie krajowym w Verden uznał, że założony podsłuch telefoniczny jest niezgodny z prawem, nawet gdyby dostarczył namacalnych dowodów winy Polaka. "Die Süddeutsche Zeitung" dysponuje pismem od prokuratora generalnego prowadzącego śledztwo w sprawie szajki przemytników papierosów. Urzędnik po dokładnej lekturze akt śledztwa doszedł do wniosku, że śledztwo nie ma żadnych widoków powodzenia i zawiesił dochodzenie nie tylko wobec Smolnego, ale także pozostałych podejrzanych. Prokurator uzasadnił decyzję karygodnymi błędami popełnionymi przez organy śledcze. Dotyczyły one założenia podsłuchów telefonicznych i działań tajnych śledczych, których włączono do dochodzenia zbyt pośpiesznie, bez wystarczających podstaw prawnych.

Te informacje zakomunikował Grzegorzowi Smolnemu jego adwokat wiosną ubiegłego roku. Niestety, jego klient był już biedny jak mysz kościelna, ponieważ w 2007 roku niemieckie władze celne skonfiskowały jego majątek w Polsce. Smolny stracił firmę, przyjaciół i mieszkanie. Deweloper zamieszkał u matki bez jednego grosza przy duszy. Wtedy zatrudnił niemieckiego adwokata Bernharda Bytomskiego, aby prowadził jego sprawę.

Bytomski jest pełen optymizmu, przyjmując zlecenie w 2007 roku. Wtedy jeszcze nie wie, że zarzuty pod adresem jego klienta są naciągane i przypominają kolosa na glinianych nogach. Adwokat doszedł do takich wniosków po lekturze decyzji podatkowej z nakazem płatniczym, przysłanej Polakowi. Prawnik uważa, że zarzuty przedstawione w piśmie są za całkowicie bezpodstawne, ponieważ opierają się na domysłach, a nie dowodach. Niestety, na odwołanie się od decyzji władz celnych jest już za późno, dlatego adwokat podejmuje kroki w celu uchylenia decyzji podatkowej. Hamburski sędzia finansowy przyznaje rację argumentacji Bernharda Bytomskiego. W uzasadnieniu unieważnienia decyzji służb celnych stwierdza, że "naruszono w jaskrawy sposób zasady praworządności”. Jednak władze celne składają odwołanie i cała sprawa ląduje w Federalnym Trybunale Finansowym. Ten z kolei uznaje apelację władz celnych i uchyla wyrok sądu niższej instancji. Bytomski i Smolny składają skargę do Federalnego Trybunały Konstytucyjnego, ale ten nie widzi powodu, aby zająć się sprawą Smolnego i nawet nie przyjmuje jej do rozpatrzenia.

Wtedy Bytomski przygotowuje pismo, w którym nie tylko domaga się natychmiastowego uchylenia decyzji o zapłacie podatku przez Smolnego, ale także żąda wyrównania szkód finansowych poniesionych przez jego klienta. Adwokat znajduje w aktach sprawy nazwiska pozostałych współoskarżonych i nawiązuje kontakt z ich adwokatami. Wtedy zamiera ze zdziwienia. Otóż dowiaduje się rewelacji, które są zamierzchłą historią, napisaną przez prokuratora z Verden w 2005 roku. Bowiem gdy Bytomski i Smolny procesowali się z władzami celnymi, inni podejrzani o przemyt złożyli podania z prośbą o uchylenie postanowienia o zapłacie cła - i urząd celny przychylił się do ich prośby. Na tej podstawie Bytomski doszedł do wniosku, że urząd celny świadomie zataił znane sobie fakty, zarówno przed adwokatem Smolnego, jak i niemieckim wymiarem sprawiedliwości. Urząd celny odmawia zajęcia oficjalnego stanowiska w tej sprawie. Zamiast tego rzecznik prasowy przysyła ogólnikowe pouczenie prawne: kto zaniedbuje złożenia odwołania w terminie przewidzianym prawem, ten musi liczyć się z konsekwencjami.

Jednak w grudniu ubiegłego roku niemiecki urząd celny przysłał Bytomskiemu pismo, w którym przyznał, że wezwanie do zapłaty cła zostało wydane niezgodnie z prawem. Niestety, urząd nie dysponował wcześniej tego rodzaju wiedzą. Koniec końców decyzja została wydana i nie może zostać cofnięta. Bytomski i Smolny nie mieli zamiaru zadowolić się tego rodzaju argumentacją, ponieważ władze celne mogą bez problemu uchylić wezwanie do zapłaty cła, tym bardziej, że wydano je niezgodnie z prawem. Cały szkopuł polega na tym, że jest to możliwe tylko w ciągu trzech lat od wydania takiego wezwania. Tymczasem kiedy Bytomski czyta czarno na białym, że wszystkie rzekome dowody wobec jego klienta są dawno nieaktualne już minęły ustawowe trzy lata. Mimo to urząd celny nie widzi powodu, aby ugiąć się przed prawem i przedłużyć po fakcie termin złożenia odwołania.

Teraz przypadkiem Smolnego zajmie się Europejski Trybunał Praw Człowieka. Wysoki rangą sędzia finansowy przyznał, że przypadek Smolnego jest nie tylko kuriozalny, ale "szokujący”. Jest całkiem prawdopodobne, że Grzegorz Smolny jest faktycznie niewinny. Jednak z przyczyn formalnych Polak nie może liczyć na pomoc ze strony unijnego wymiaru sprawiedliwości.
 
Back
Do góry