K
Kinio
Gość
:lol: Na początku zastanawialem się jakie określenie najlepiej pasuje do ukazania stosunków panujacych w resorcie finasów IV RP i doszedlem do wniosku że to nowy feudalizm. Bo w tym to właśnie określeniu zamykają się wszelkie działania grup kolesiowsko-układowych. Gdzie kwitnie poplecznictwo, korupcja , nepotyzm i powszechne prawo ,,OMERTY"
Gdzie swojego zwierzchnika należy bez mała całować w rękę i gdzie należy piać peany na cześć i chwałe miłościwie panujacego ( dyrektora,naczelnika,kierownika ....etc niepotrzebe skreślić), pod karą odrzucenia i wykluczenia z układu naczyń połączonych i kompletnej bryndzy własnej kieszeni. :roll:
Niestety nie wierzę w dobroczynne skutki nadciagającej jak ulewa reformy ( w postaci połączenia SC ze skarbówką), każda rewolucja (zakładając że ww. reforma nią jest) swoim impetem najpierw sciera wszelkie brudy potem zaś buduje .W tym konkretnym przypadku za dużo się to wszystko ciągnie,obrasta w tłuszcz i wsłuchując się w korytarzowe szepty , porasta siecią przysług zależności tworząc jeden organizm. :lol: Tak naprawde to zdaje się że nie chodzi w tym wszystkim o żadne dobro służby czy naprawę jakichkolwiek finansów lecz o pusty taniec z odstawianymi krzesłami na wiejskim weselu. Kto sie nie załapie ten odpada. Nowi goście do zabawy już czekają w korytażu.
Widząc to całe świństwo zastanawiam się tylko po co do cholery wygadywać bzury o solidaryźmie społecznym, i po co przyoblekać to na sztandary. Zastanawiam się gdzie podziała się ta godność człowieka, czy zwykła ludzka przyzwoitość, może to wszystko złudzenie którego nigdy nie było.
Dlaczego w uszach dźwięczą pustym frazesem słowa ,,Bo wy....bo to nie my to oni.....'' Pytam się czy praca jest dla człowieka, czy człowiek dla pracy. czy jestem już jej przedmiotem.Czy pracownik to stary kapeć który się ciśnie w kąt jak się zużyje. Pracujemy dotad dopóki będziemy wydajni a potem co .Tymczasem praca to nie żaden przywilej to prawo to również wymiar człowieczeństwa. Jak można upadlać i deptać czlowieka ktorym się kieruje. Zwierzchnik to nie jest wielki Pan feudał który w swoim lennie dostał profity i ludzi. Ci ludzie pracują ,,pro publico domo" czy dla dobrostanu swojego zwierzchnika. Niestety ludzie sami są sobie winni bo się na to godzą tolerując często ekscesy swoich przełożonych. Gdyby w służbie Celnej istniała jedna silna organizacja zwiazkowa, która nie uległa by naciskom może to wszystko by się nigdy nie zdażyło a twórcy wszelkich reform musieliby sie liczyć z ,,VOX POPULI"
Gdzie swojego zwierzchnika należy bez mała całować w rękę i gdzie należy piać peany na cześć i chwałe miłościwie panujacego ( dyrektora,naczelnika,kierownika ....etc niepotrzebe skreślić), pod karą odrzucenia i wykluczenia z układu naczyń połączonych i kompletnej bryndzy własnej kieszeni. :roll:
Niestety nie wierzę w dobroczynne skutki nadciagającej jak ulewa reformy ( w postaci połączenia SC ze skarbówką), każda rewolucja (zakładając że ww. reforma nią jest) swoim impetem najpierw sciera wszelkie brudy potem zaś buduje .W tym konkretnym przypadku za dużo się to wszystko ciągnie,obrasta w tłuszcz i wsłuchując się w korytarzowe szepty , porasta siecią przysług zależności tworząc jeden organizm. :lol: Tak naprawde to zdaje się że nie chodzi w tym wszystkim o żadne dobro służby czy naprawę jakichkolwiek finansów lecz o pusty taniec z odstawianymi krzesłami na wiejskim weselu. Kto sie nie załapie ten odpada. Nowi goście do zabawy już czekają w korytażu.
Widząc to całe świństwo zastanawiam się tylko po co do cholery wygadywać bzury o solidaryźmie społecznym, i po co przyoblekać to na sztandary. Zastanawiam się gdzie podziała się ta godność człowieka, czy zwykła ludzka przyzwoitość, może to wszystko złudzenie którego nigdy nie było.
Dlaczego w uszach dźwięczą pustym frazesem słowa ,,Bo wy....bo to nie my to oni.....'' Pytam się czy praca jest dla człowieka, czy człowiek dla pracy. czy jestem już jej przedmiotem.Czy pracownik to stary kapeć który się ciśnie w kąt jak się zużyje. Pracujemy dotad dopóki będziemy wydajni a potem co .Tymczasem praca to nie żaden przywilej to prawo to również wymiar człowieczeństwa. Jak można upadlać i deptać czlowieka ktorym się kieruje. Zwierzchnik to nie jest wielki Pan feudał który w swoim lennie dostał profity i ludzi. Ci ludzie pracują ,,pro publico domo" czy dla dobrostanu swojego zwierzchnika. Niestety ludzie sami są sobie winni bo się na to godzą tolerując często ekscesy swoich przełożonych. Gdyby w służbie Celnej istniała jedna silna organizacja zwiazkowa, która nie uległa by naciskom może to wszystko by się nigdy nie zdażyło a twórcy wszelkich reform musieliby sie liczyć z ,,VOX POPULI"