Ostatnio przeprowadziłem rozmowę z jednym funkcyjnym. Na pytanie jakie dyrektor prowadzi postępowania związane z terminami, jakiemiś czynnościami to nie był w stanie mi powiedzieć. Facet na stanowisku dyrektora izby celnej siedzi w swoim chlewiku, ma sekretariat 3,4 zastępców co też siedzą w swoich kanciapach i na dobrą sprawę jeden z drugiego w całym kraju ściągają decyzje (tak to nazywają) organizacyjne, personalne. Od tych decyzji oczywiście nie ma odwołania. Ta grupa w naszej służbie to klasyczni złodzieje czasu. Najgorsze jest to, że najczęściej bez kwalifikacji, wiedzy a pazerne przy tym korycie ,że aż strach. No ale jak potrafią się zjednoczyć w obronie koryta. Gdy ktoś chce coś zmienić dla zwykłego funkcjonariusza podejmującego faktyczne decyzje to mają odpowiedź, że powinni się cieszyć , że w tych trudnych czasach mają robotę. Pogonić te bolszewicką hołotę z wężykami na czapkach i wężami w kieszeni. Klasyczni złodzieje czasu w izbach i ministerstwie.