MariaMrugała
Aktywny użytkownik
- Dołączył
- 29 Luty 2008
- Posty
- 345
- Punkty reakcji
- 166
Dwadzieścia lat temu rozpoczynaliśmy ostatnią służbę na granicach, które o północy przestały istnieć.
Pamiętacie co robiliście 20 lat temu?
Ja byłam na zmianie nocnej. Zamykałam o północy Oddział w Zefirze i robiłam odprawy na wywozie. Zaczynała się majówka. Ruch był ogromny, kolejki, kłótnie kierowców i podróżnych. Agresji na taką skalę nigdy wcześniej na przejściu nie było. Dzień wcześniej na dniówce zasłabła celniczka. Lądował na przejściu helikopter. Na czas "wizyty" ratowników była przerwa w odprawach. Ratownicy udzielali pomocy w kancelarii. Kierowcy zrobili straszną awanturę. Na zmianę dzienną do pomocy ściągnęliśmy celnika, który dopiero co zszedł ze zmiany nocnej (co, że przepisy o czasie służby nie pozwalały). Kierowcy TIRów chcieli koniecznie wyjechać przed północą, by mieć pieczątkę w dokumentach. Firmy obawiały się, że będą miały problem ze zwrotem VATu. O północy podnieśliśmy szlabany i.. była konsternacja u kierowców, że jak to?? ... tak po prostu, mają jechać?
Później dowiedzieliśmy się, że na życzenie firm możemy potwierdzać wywóz na SADach wystawionych do 30 kwietnia.
Ja zaledwie kilka dni wcześniej dowiedziałam się czym będę się zajmować po 1 maja, gdzie będę przeniesiona.
Było to 100 km od miejsca zamieszkania. Jeszcze przed przeniesieniami, na Oddział przyszło polecenie, by osoby przenoszone podpisały oświadczenie, że zrzekają się świadczeń związanych z przeniesieniem. Wówczas była to rekompensata w wysokości 7,20 zł za 1 dzień. Nawet tego chcieli nas pozbawić.
Rekompensatę dostaliśmy dopiero po kilku latach przepychanek i pisaniu pism do DIC i SSC, RPO. DIC twierdził np., że dojazd 100km drogą w stanie ciągłych remontów nie jest znacznie utrudniony.
Nie znaliśmy aktów wykonawczych, które miały obowiązywać od północy. Nie było tłumaczeń rozporządzeń UE.
Od listopada 2003r pracowaliśmy w stanie permanentnych braków kadrowych. Z naszych przejść wysłano już część osób na alokację.
Mieliśmy po kilkaset godzin nadgodzin. Niektórym te nadgodziny po prostu skasowano.
Ale to był chaos. Mieliśmy obawy, czy aby na pewno wszystkie przekazane transporty stawią się do oclenia i czy wszystkie eksporty rzeczywiście wyjadą. Nie było jednak czasu na zastanawianie się nad tym.
Po pierwszym maja zaczął się kolejny armagedon... z akcyzą od samochodów, która wynosiła 65%, ale nie można było weryfikować wartości samochodu. Gigantyczne ilości osób (liczone w pierwszym roku w milionach) zgłosiło się na oddziały z deklaracjami i samochodami. Większość miała wartość rzędu kilku EUR.
Grupy mobilne były tworzone niemal od zera przez samych funkcjonariuszy, którzy kombinowali co i jak należy robić. Nie było szkoleń, mundurów, radiowozy były w różnych kolorach. Żadnych procedur z MF.
Oczywiście nie możemy zapomnieć o ogromnym dramacie barbarzyńskiej alokacji, która według ówczesnego Szefa Roberta Kwaśniaka miała być bezkosztowa. Z granicy schodziły dwie służby. W SC były ogromne dramaty a w SG nikogo nie alokowano. Ostatni alokant wrócił do domu w ubiegłym roku (lub 2022).
Nasi koledzy Słowacy od wielu miesięcy mieli przydział nowych zadań, mieli nowe przepisy, z którymi się zapoznawali. W 1 maja weszli na spokojnie. Też ich nie dotknęła alokacja.
Oj działo się...
Jak to pamiętacie?
To był dziwny, jedyny taki czas. Napiszcie tutaj, albo prześlijcie do mnie wspomnienia, ciekawostki z tego czasu itp. Myślę, że warto pomyśleć o ich opublikowaniu. Chociażby tylko na naszej stronie.
Pamiętacie co robiliście 20 lat temu?
Ja byłam na zmianie nocnej. Zamykałam o północy Oddział w Zefirze i robiłam odprawy na wywozie. Zaczynała się majówka. Ruch był ogromny, kolejki, kłótnie kierowców i podróżnych. Agresji na taką skalę nigdy wcześniej na przejściu nie było. Dzień wcześniej na dniówce zasłabła celniczka. Lądował na przejściu helikopter. Na czas "wizyty" ratowników była przerwa w odprawach. Ratownicy udzielali pomocy w kancelarii. Kierowcy zrobili straszną awanturę. Na zmianę dzienną do pomocy ściągnęliśmy celnika, który dopiero co zszedł ze zmiany nocnej (co, że przepisy o czasie służby nie pozwalały). Kierowcy TIRów chcieli koniecznie wyjechać przed północą, by mieć pieczątkę w dokumentach. Firmy obawiały się, że będą miały problem ze zwrotem VATu. O północy podnieśliśmy szlabany i.. była konsternacja u kierowców, że jak to?? ... tak po prostu, mają jechać?
Później dowiedzieliśmy się, że na życzenie firm możemy potwierdzać wywóz na SADach wystawionych do 30 kwietnia.
Ja zaledwie kilka dni wcześniej dowiedziałam się czym będę się zajmować po 1 maja, gdzie będę przeniesiona.
Było to 100 km od miejsca zamieszkania. Jeszcze przed przeniesieniami, na Oddział przyszło polecenie, by osoby przenoszone podpisały oświadczenie, że zrzekają się świadczeń związanych z przeniesieniem. Wówczas była to rekompensata w wysokości 7,20 zł za 1 dzień. Nawet tego chcieli nas pozbawić.
Rekompensatę dostaliśmy dopiero po kilku latach przepychanek i pisaniu pism do DIC i SSC, RPO. DIC twierdził np., że dojazd 100km drogą w stanie ciągłych remontów nie jest znacznie utrudniony.
Nie znaliśmy aktów wykonawczych, które miały obowiązywać od północy. Nie było tłumaczeń rozporządzeń UE.
Od listopada 2003r pracowaliśmy w stanie permanentnych braków kadrowych. Z naszych przejść wysłano już część osób na alokację.
Mieliśmy po kilkaset godzin nadgodzin. Niektórym te nadgodziny po prostu skasowano.
Ale to był chaos. Mieliśmy obawy, czy aby na pewno wszystkie przekazane transporty stawią się do oclenia i czy wszystkie eksporty rzeczywiście wyjadą. Nie było jednak czasu na zastanawianie się nad tym.
Po pierwszym maja zaczął się kolejny armagedon... z akcyzą od samochodów, która wynosiła 65%, ale nie można było weryfikować wartości samochodu. Gigantyczne ilości osób (liczone w pierwszym roku w milionach) zgłosiło się na oddziały z deklaracjami i samochodami. Większość miała wartość rzędu kilku EUR.
Grupy mobilne były tworzone niemal od zera przez samych funkcjonariuszy, którzy kombinowali co i jak należy robić. Nie było szkoleń, mundurów, radiowozy były w różnych kolorach. Żadnych procedur z MF.
Oczywiście nie możemy zapomnieć o ogromnym dramacie barbarzyńskiej alokacji, która według ówczesnego Szefa Roberta Kwaśniaka miała być bezkosztowa. Z granicy schodziły dwie służby. W SC były ogromne dramaty a w SG nikogo nie alokowano. Ostatni alokant wrócił do domu w ubiegłym roku (lub 2022).
Nasi koledzy Słowacy od wielu miesięcy mieli przydział nowych zadań, mieli nowe przepisy, z którymi się zapoznawali. W 1 maja weszli na spokojnie. Też ich nie dotknęła alokacja.
Oj działo się...
Jak to pamiętacie?
To był dziwny, jedyny taki czas. Napiszcie tutaj, albo prześlijcie do mnie wspomnienia, ciekawostki z tego czasu itp. Myślę, że warto pomyśleć o ich opublikowaniu. Chociażby tylko na naszej stronie.