Zobaczcie co dzieje się na forum. Czy jest bardziej aktywny post niż Izby Celnej w Przemyślu. Cały czas opluwanie ,donosicielstwo, korupcje i różnej maści przekręty. Nie na darmo mówi się, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu.
Przemyśl to zło całej wschodniej służby celnej. Powiązania rodzinno, polityczno kościelne przyczyniły się do tego ze nikt tam sobie krzywdy nie zrobi. Cysterny ze spirytusem, papierosy zmieniające się w cegłę, tax free i wiele innych codziennych spraw mogą być przykładem na to że służba celna w wydaniu przemyskim osiągnęła dno. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że osoby które do tego dopuściły zamiast ponosić odpowiedzialność dyscyplinarną awansują na wysokie stanowiska. Gdzie byli kierownicy, naczelnicy jak papierosy za dotknięciem różdżki zmieniały się w cegłę. Gdzie byli jak na tax free przejeżdżały towary o masie kilkunastu ton. Stali obok ale widocznie to im odpowiadało a teraz gdzie są…… Zmieniają się dyrektorzy, każdy ambitny, każdy przychodzi ze swoimi pomysłami, każdy jest nadzieją przynajmniej części osób. I co ?! I nic, nie są w stanie rozwalić tego kołchozu. Ich siła przejawia się tylko w stosunku do wystraszonych naczelników wewnętrznych urzędów a betonu na sieleckiej nie potrafią rozbić. Panie Dyrektorze pytam z ciekawości czy wyłuskał pan tych wszystkich poprzyjmowanych, którzy mieli z założenia pracować gdzie indziej niż za biurkiem w izbie. Czy stali się nagle niezastąpieni? Czy każe Pan dojeżdżać ludziom na przejścia nie rzadko ponad sto kilometrów bo jest Pan za słaby żeby ruszyć tą przemyską skałę. A może pani kadrowa przeglądnie listy obecności na granicy i wyciągnie wnioski zamiast szukać ludzi po wewnętrznych urzędach.
Może inaczej trzeba spojrzeć na osoby, które wybierają sobie dni pracy.
Cóż to tylko takie przemyślenia funkcjonariusza który może przetrwa obecnego dyrektora i będzie się znowu łudził że nowy coś zmieni…
Przemyśl to zło całej wschodniej służby celnej. Powiązania rodzinno, polityczno kościelne przyczyniły się do tego ze nikt tam sobie krzywdy nie zrobi. Cysterny ze spirytusem, papierosy zmieniające się w cegłę, tax free i wiele innych codziennych spraw mogą być przykładem na to że służba celna w wydaniu przemyskim osiągnęła dno. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że osoby które do tego dopuściły zamiast ponosić odpowiedzialność dyscyplinarną awansują na wysokie stanowiska. Gdzie byli kierownicy, naczelnicy jak papierosy za dotknięciem różdżki zmieniały się w cegłę. Gdzie byli jak na tax free przejeżdżały towary o masie kilkunastu ton. Stali obok ale widocznie to im odpowiadało a teraz gdzie są…… Zmieniają się dyrektorzy, każdy ambitny, każdy przychodzi ze swoimi pomysłami, każdy jest nadzieją przynajmniej części osób. I co ?! I nic, nie są w stanie rozwalić tego kołchozu. Ich siła przejawia się tylko w stosunku do wystraszonych naczelników wewnętrznych urzędów a betonu na sieleckiej nie potrafią rozbić. Panie Dyrektorze pytam z ciekawości czy wyłuskał pan tych wszystkich poprzyjmowanych, którzy mieli z założenia pracować gdzie indziej niż za biurkiem w izbie. Czy stali się nagle niezastąpieni? Czy każe Pan dojeżdżać ludziom na przejścia nie rzadko ponad sto kilometrów bo jest Pan za słaby żeby ruszyć tą przemyską skałę. A może pani kadrowa przeglądnie listy obecności na granicy i wyciągnie wnioski zamiast szukać ludzi po wewnętrznych urzędach.
Może inaczej trzeba spojrzeć na osoby, które wybierają sobie dni pracy.
Cóż to tylko takie przemyślenia funkcjonariusza który może przetrwa obecnego dyrektora i będzie się znowu łudził że nowy coś zmieni…