N
Nie zarejestrowany
Gość
Takie są skutki działań, kiedy podejmowane są wg nakazu politycznego a nie są efektrm przemyślanych działań. Najpierw ministerstwo i cała służba celna przez lata nic nie wiedziała. Potem przyszedł prikaz z góry, więc dawaj w teren.
Z dzisiejszej Gazety Prawnej.
"Sądy weryfikują rządowy pomysł na szybszą delegalizację tzw. jednorękich bandytów. Nakazują zwracać właścicielom zarekwirowane w wyniku kontroli legalne automaty.
Teraz państwo czeka wysyp pozwów o odszkodowania z tytułu utraconych zysków.
(...)
Właściciele górą
Wyroki, jakie zapadają w tych sprawach, jak na razie są w 100 proc. korzystne dla właścicieli automatów. Sąd w Zwoleniu orzekł np., że „urzędnicy kontroli skarbowej nie posiadają kompetencji do badania automatów do gry od strony technicznej”. Nakazał zwrot automatów. W Żarach sędzia głowił się w uzasadnieniu, jak to możliwe, że celnicy z Zielonej Góry kwestionują legalność automatów, skoro zostały one dopuszczone do użytku przez ten sam organ, czyli resort finansów. Ponieważ nie było dowodu na naruszenie liczby, wzoru i miejsca nałożenia plomb homologacyjnych, automaty mają być oddane. I mogą funkcjonować na rynku tak długo, jak właścicielowi nie wygaśnie zezwolenie. Zgodnie z obowiązującą ustawą o grach hazardowych nowe zezwolenia nie będą już wydawane.
Ale to automaciarzom nie wystarcza. – Nie pozostaje nam nic innego, jak zwrócić się o odszkodowania za utracony zysk – mówi osoba z zarządu spółki Fortuna, potentata na rynku jednorękich bandytów. Ile może za działalność celników zapłacić budżet państwa? – Skoro Jacek Kapica w jednym z wywiadów twierdził, że jeden automat przynosi właścicielowi 4 tys. zł zysku dziennie, to trzymajmy się tej kwoty – ironizuje Stanisław Matuszewski, prezes Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych.
To by oznaczało, że za każdy z automatów, który był zarekwirowany przez 100 dni, właściciel mógłby domagać się nawet 400 tys. zł rekompensaty.
(...)
Prof. Piotr Kruszyński z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że firmy mają duże szanse wygrać takie sprawy. – Jeżeli sąd zakwestionował decyzję administracyjną, to przyznanie odszkodowania jest tylko formalnością – twierdzi Kruszyński.
Co na to Ministerstwo Finansów? W obszernej odpowiedzi pełnej paragrafów i liczb Sylwia Stelmachowska z biura prasowego tłumaczyła, że opinia publiczna oczekuje od ministerstwa zwalczania patologii na rynku automatów o niskich wygranych."
Z dzisiejszej Gazety Prawnej.
"Sądy weryfikują rządowy pomysł na szybszą delegalizację tzw. jednorękich bandytów. Nakazują zwracać właścicielom zarekwirowane w wyniku kontroli legalne automaty.
Teraz państwo czeka wysyp pozwów o odszkodowania z tytułu utraconych zysków.
(...)
Właściciele górą
Wyroki, jakie zapadają w tych sprawach, jak na razie są w 100 proc. korzystne dla właścicieli automatów. Sąd w Zwoleniu orzekł np., że „urzędnicy kontroli skarbowej nie posiadają kompetencji do badania automatów do gry od strony technicznej”. Nakazał zwrot automatów. W Żarach sędzia głowił się w uzasadnieniu, jak to możliwe, że celnicy z Zielonej Góry kwestionują legalność automatów, skoro zostały one dopuszczone do użytku przez ten sam organ, czyli resort finansów. Ponieważ nie było dowodu na naruszenie liczby, wzoru i miejsca nałożenia plomb homologacyjnych, automaty mają być oddane. I mogą funkcjonować na rynku tak długo, jak właścicielowi nie wygaśnie zezwolenie. Zgodnie z obowiązującą ustawą o grach hazardowych nowe zezwolenia nie będą już wydawane.
Ale to automaciarzom nie wystarcza. – Nie pozostaje nam nic innego, jak zwrócić się o odszkodowania za utracony zysk – mówi osoba z zarządu spółki Fortuna, potentata na rynku jednorękich bandytów. Ile może za działalność celników zapłacić budżet państwa? – Skoro Jacek Kapica w jednym z wywiadów twierdził, że jeden automat przynosi właścicielowi 4 tys. zł zysku dziennie, to trzymajmy się tej kwoty – ironizuje Stanisław Matuszewski, prezes Izby Gospodarczej Producentów i Operatorów Urządzeń Rozrywkowych.
To by oznaczało, że za każdy z automatów, który był zarekwirowany przez 100 dni, właściciel mógłby domagać się nawet 400 tys. zł rekompensaty.
(...)
Prof. Piotr Kruszyński z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że firmy mają duże szanse wygrać takie sprawy. – Jeżeli sąd zakwestionował decyzję administracyjną, to przyznanie odszkodowania jest tylko formalnością – twierdzi Kruszyński.
Co na to Ministerstwo Finansów? W obszernej odpowiedzi pełnej paragrafów i liczb Sylwia Stelmachowska z biura prasowego tłumaczyła, że opinia publiczna oczekuje od ministerstwa zwalczania patologii na rynku automatów o niskich wygranych."