Zastanawialiście się, czy to, że do ZZ należy tak mało funkcjonariuszy to przypadek czy świadoma decyzja? Co to może oznaczać? ZZ reprezentują funkcjonariuszy, ale czy wszystkich? Czy tylko swoich członków? Może fakt nie zapisania się do ZZ oznacza, że funkcjonariusze dają swój mandat do reprezentowania swoich interesów Pracodawcy? Czy w takiej sytuacji ZZ mają prawo występować w imieniu wszystkich, czy powinny krytycznym okiem spojrzeć na reprezentatywność i uprawnienia z niej wynikające? Czy problemem jest tu brak zaufania, bierność i oczekiwanie na mannę z nieba? Czy może wygodniej nie narażać się nikomu (przełożonym), a zawsze można mieć pretensje do ZZ i oczekiwać ich interwencji? Może kiedyś będzie lepiej, ale mamy demokrację i większość ma rację. Czy ZZ mają większość? (ustawa o zz to przeżytek i umrze tak jak solidarność-stan agonii) Czy Pracodawca ma RACJĘ, bo ma większość poprzez poparcie polegające na braku przynależności? Sami jesteśmy odpowiedzialni za obecny stan rzeczy a jedyne co potrafimy, to wyciągać rękę po pomoc, nie dając nic od siebie.