Ze wspomnień byłego celnika, cz. II

  • Thread starter Thread starter Kristatos
  • Rozpoczęty Rozpoczęty
K

Kristatos

Gość
...Zacząłem rozglądać się za nową pracą...

Był przełom lat 2000/2001, gospodarka dopiero zaczynała otrząsać się z kilku lat stagnacji, bessa na giełdzie jeszcze trwała, a bezrobocie biło wszelkie rekordy. Dlatego ówczesna sytuacja makroekonomiczna szybko poskromiła moje ambitne plany znalezienia pracy. Na rynku lokalnym było to zwyczajnie niewykonalne. Zderzenie z rzeczywistością oraz zgodna opinia znajomych, którzy słysząc o moich planach ucieczki z cła, uważali mnie za dziwaka (delikatnie mówiąc) spowodowało, że na dwa kolejne lata zagryzłem zęby, podkuliłem ogon i starałem się znieść jakoś otaczająca mnie szarzyznę.
Ku mojemu zaskoczeniu szarzyzna na chwilę nabrała kolorów, ponieważ 4 lata po moim debiucie w cle otrzymałem awans. Brzmi dumnie, ale gdy podam parametry tego awansu to zabrzmi żałośnie - jedna gwiazdka na ramię, stopień rewidenta celnego i 50 zł brutto. Jednak porównując się do moich kolegów i tak bylem szczęściarzem, gdyż niektórzy otrzymali "awanse" na stanowisku (wówczas nie ma obowiązku zwiększenia uposażenia, o ile mieści się tylko w widełkach przewidzianych dla danego stanowiska) i zamiast jakiegokolwiek wzrostu uposażenia otrzymali jedynie obietnicę wzrostu płac w bliżej nieokreślonej przyszłości. Na słuszne pretensje odpowiedź była jedna - nie ma pieniędzy, a nasze finanse budżetem leżą. Ciekaw jestem czy teraz, gdy minister finansów chwali się znakomitą realizacją budżetu i nadspodziewanie niskim deficytem odczuwacie to, drogie Koleżanki i Koledzy, w swoim portfelu? Pytanie chyba z gatunku cyniczno-retorycznych bo wystarczy poczytać kilka postów na tym forum, aby przekonać się, że stan budżetu państwa ma się nijak do płac w cle, a owa przytoczona przeze mnie wymówka kierownictwa była tylko głupią, szkolna wymówką.
Tymczasem, na ogólnokrajowym celnym podwórku szykowało sie istne trzęsienie ziemi - reorganizacja Służby Celnej. W maju roku 2001 urzędy celne przemianowano na izby celne, a duże oddziały celne stały się urzędami celnymi. Dążono do tego, aby geograficzna struktura SC pokryła się z nowym podziałem administracyjnym kraju. Wystarczył rzut oka na mapę przedstawiającą terytorialny zasięg izb celnych, aby zdać sobie sprawę, że nad Izbą Celną w Cieszynie zaczęły zbierać się czarne chmury. Widmo połączenia, a używając pojęcia rodem z rynków kapitałowych bardziej oddającego ówczesną rzeczywistość - wrogiego przejęcia Izby Celnej w Cieszynie przez IC Katowice stawało się coraz bliższe. Aż wreszcie jesienią roku 2003 Izba Celna w Cieszynie wraz z IC Nowy Targ przestały istnieć.
Moje losy pod wodzą nowego szefa z Katowic, opis operacji "ucieczka z cła" oraz conieco o tym co teraz porabiam, opiszę w trzeciej i ostatniej odsłonie wspomnień byłego celnika. Ale to dopiero po powrocie z urlopu.
 
jesteś wielki !!

Pisz dalej bo w sposób prawdziwy a zarazem lekki opisujesz to wszystko co działo sie za naszym przyzwoleniem....jestem celniczką z 11 letnim stażem pracy i szczerze powiedziawszy zastanawiam sie czy aby nie wyjechać do Irlandii -zamiatać chodniki aby godniej zarabiać i żyć jak szczesliwy wolny człowiek bez piętna zielonego munduru i watpliwej dumy z tego ze jestem funkcjonariuszem państwowym w tym chorym państwie. Z niecierpliwoscią czekam na trzecią odsłonę.pozdrawiam :D
 
Byłem celnikiem. Wytrzymałem w tym wspaniałym zawodzie 4 lata. Ale po ostatnim rozdaniu awansów, gdy zostałem jak zwykle pominięty stwierdziłem, że dość tego. Decyzja o odejściu wraz z odejściem zajęła mi tydzień. I powiem wam, że nie żałuję tego kroku.
 
Ja także odszedłem.
Zapomniałem o głodowych zarobkach, flustracji, zawiści i gierkach między Górą i ich Wasalmi i Błaznami, a zwykłymi parobkami. Pomiataniem człowiekiem, straszeniu, grożeniu ("na wasze miejsce jest kilku innych")
Dziś jestem wolny i śmieje się głośno ilekorć przejżdzam obok starego urzędu.
"Możecie mi porobić po dzyndzelku" - to dla tych wszystkich, którzy podkładali mi nogę.
 
Cos temat ucichł,a wydaje się , ze ostatnimi czasy zwolnień ze Słuzby jakby wiecej.
Nie będę Wam truł niepotrzebnie, bo i tak sami dobrze wiecie, w jakiej instytucji pracujecie.Ale...
Otóż odszedłem z SC po 13 latach pracy. Kawał czasu, wiec mimo radości ze zmiany, towarzyszył mi smutek, ze musze sie rozstać z fajną grupą ludzi, no i z pracą , którą przez tyle lat zdążyłem polubić. Gdy jechałem do Kadr załatwiać formalności , to tak nieśmiale pomyslałem sobie, że może jakiś dyplom dadzą, albo przynajmniej ktoś powie "dziękuję". Figa z makiem. Napisze tylko tyle, że z-ca Dyr podpisujac zgodę, nawet nie spojrzal, nie zapytal, po prostu nic , zadnej reakcji. I tak sobie pomyslałem, ze kto ma nas dobrze traktowac, jesli my sami tego nie robimy?
A teraz różnice. Zmieniając prace miałem oczywiście ogromne obawy, czy dam radę. Inne środowisko, inne nawyki, inne metody realizowania zadan, inna komunikacja, narzedzia informatyczne itd. Obawy sie potwierdziły, poczatki nie były łatwe. Głónie dlatego ,że w SC wiekszość działań (albo wszystkie) opisana są regulaminami, a tutaj otrzymujesz zadanie do wykonania i nikogo nie interesuje jak to zrobisz, jakich uzyjesz narzedzi. Masz osiągnąć okreslony cel w określonym czasie i sam sobie kombinuj. Zdałem obie sprawę z tego, że przez te wszystkie lata w SC, nikt nie wymagał ode mnie myslenia, kreatywności. Kazde moje działanie opisane było regulaminami, decyzjami itp. Jak pacynka...
Dopiero po jakims czasie (kilku miesiącach) potrafiłem sie przestawić na inny system pracy. Zacząłem pracować zupełnie samodzielnie. Jedna porażka, druga, kolejna... Zaczyna być nieciekawie. Troche wstyd przed szefem. Ale wkońcu przychodzi sukces i to mój własny! Moje rozwiazanie, mój pomysł. Fajne uczucie...
Generalnie bywa róznie. Większa presja sukcesu, ogromna samodzielność,ale człowiek przynajmniej wie, ze żyje, a nie wegetuje. Ciągle się rozwija, uczy sie kazdego dnia...
Wszystkich zachecam wiec do zmiany. Nie jest łatwo, ale nagroda rekompensuje wszystko.
A teraz najciekawsze, bo pewnie niewiele osób czytajacych te wypociny uwierzy, za nadal pracuje w administracji państwowej...
Tyle tylko, że funkcje kierownicze pełnią ludzie młodzi.
I to jest klucz do sukcesu! Wiecie kiedy w SC coś się zmieni na lepsze?
Odp: Kiedy na szczeblu MF i kierownictwa IC dojdzie do zmiany pokoleniowej.
Tyle tylko, że to jeszcze troche potrwa...
Życzę Wam duzo zdrowia, szcześcia i sukcesów w pracy.
Pozdrawiam i trzymam kciuki, abyscie na poprawe sytuacji nie musieli czekać zbyt długo.
 
Ostatnia edycja:
Ja także odszedłem.
Zapomniałem o głodowych zarobkach, flustracji, zawiści i gierkach między Górą i ich Wasalmi i Błaznami, a zwykłymi parobkami. Pomiataniem człowiekiem, straszeniu, grożeniu ("na wasze miejsce jest kilku innych")
Dziś jestem wolny i śmieje się głośno ilekorć przejżdzam obok starego urzędu.
"Możecie mi porobić po dzyndzelku" - to dla tych wszystkich, którzy podkładali mi nogę.

A z boku na początku tak to wszystko inaczej wyglądało,ale zgadzam się UC do tej pory to porażka człowiek zbabra się rzeczami z którymi lepiej nie mieć do czynienia, no cóż legendy kosztują
 
A teraz najciekawsze, bo pewnie niewiele osób czytajacych te wypociny uwierzy, za nadal pracuje w administracji państwowej...
Tyle tylko, że funkcje kierownicze pełnią ludzie młodzi.
I to jest klucz do sukcesu! Wiecie kiedy w SC coś się zmieni na lepsze?
Odp: Kiedy na szczeblu MF i kierownictwa IC dojdzie do zmiany pokoleniowej.
Tyle tylko, że to jeszcze troche potrwa...
Życzę Wam duzo zdrowia, szcześcia i sukcesów w pracy.
Pozdrawiam i trzymam kciuki, abyscie na poprawe sytuacji nie musieli czekać zbyt długo.

Doskonałym przykładem tego co opisujesz jest izba celna w katowicach. kapica powołał na dyrektora człowieka "starego sprawdzonego" i długo na efekty nie trzeba było czekać. Roztoczono parasol ochronny nad byłymi funkcyjnymi funkcjonariuszami. Zmiany są ale pozorowane. Na stanowiska powoływani są "starzy, dzielni sprawdzeni" którzy jak trzeba było to chętnie wszystko likwidowali. Trzeba było alokować to alokowali. Wielu z nich z lubością wspomina czasy PRLu.

Nie rozumieją zmian. W większości nie potrafią zmienić sposóbu podejścia i myślenia.
 
Ostatnia edycja:
Cos temat ucichł,a wydaje się , ze ostatnimi czasy zwolnień ze Słuzby jakby wiecej.
Nie będę Wam truł niepotrzebnie, bo i tak sami dobrze wiecie, w jakiej instytucji pracujecie.Ale...
Otóż odszedłem z SC po 13 latach pracy. Kawał czasu, wiec mimo radości ze zmiany, towarzyszył mi smutek, ze musze sie rozstać z fajną grupą ludzi, no i z pracą , którą przez tyle lat zdążyłem polubić. Gdy jechałem do Kadr załatwiać formalności , to tak nieśmiale pomyslałem sobie, że może jakiś dyplom dadzą, albo przynajmniej ktoś powie "dziękuję". Figa z makiem. Napisze tylko tyle, że z-ca Dyr podpisujac zgodę, nawet nie spojrzal, nie zapytal, po prostu nic , zadnej reakcji. I tak sobie pomyslałem, ze kto ma nas dobrze traktowac, jesli my sami tego nie robimy?
A teraz różnice. Zmieniając prace miałem oczywiście ogromne obawy, czy dam radę. Inne środowisko, inne nawyki, inne metody realizowania zadan, inna komunikacja, narzedzia informatyczne itd. Obawy sie potwierdziły, poczatki nie były łatwe. Głónie dlatego ,że w SC wiekszość działań (albo wszystkie) opisana są regulaminami, a tutaj otrzymujesz zadanie do wykonania i nikogo nie interesuje jak to zrobisz, jakich uzyjesz narzedzi. Masz osiągnąć okreslony cel w określonym czasie i sam sobie kombinuj. Zdałem obie sprawę z tego, że przez te wszystkie lata w SC, nikt nie wymagał ode mnie myslenia, kreatywności. Kazde moje działanie opisane było regulaminami, decyzjami itp. Jak pacynka...
Dopiero po jakims czasie (kilku miesiącach) potrafiłem sie przestawić na inny system pracy. Zacząłem pracować zupełnie samodzielnie. Jedna porażka, druga, kolejna... Zaczyna być nieciekawie. Troche wstyd przed szefem. Ale wkońcu przychodzi sukces i to mój własny! Moje rozwiazanie, mój pomysł. Fajne uczucie...
Generalnie bywa róznie. Większa presja sukcesu, ogromna samodzielność,ale człowiek przynajmniej wie, ze żyje, a nie wegetuje. Ciągle się rozwija, uczy sie kazdego dnia...
Wszystkich zachecam wiec do zmiany. Nie jest łatwo, ale nagroda rekompensuje wszystko.
A teraz najciekawsze, bo pewnie niewiele osób czytajacych te wypociny uwierzy, za nadal pracuje w administracji państwowej...
Tyle tylko, że funkcje kierownicze pełnią ludzie młodzi.
I to jest klucz do sukcesu! Wiecie kiedy w SC coś się zmieni na lepsze?
Odp: Kiedy na szczeblu MF i kierownictwa IC dojdzie do zmiany pokoleniowej.
Tyle tylko, że to jeszcze troche potrwa...
Życzę Wam duzo zdrowia, szcześcia i sukcesów w pracy.
Pozdrawiam i trzymam kciuki, abyscie na poprawe sytuacji nie musieli czekać zbyt długo.
Klaar, jeśli uważasz że w SC byłeś pacynką, bo wszystko robiłeś w/g procedur to jest z tobą coś nie wporządku i to bardzo nie wporządku. Przepisy proceduralne należy stosować, inaczej popełnisz ogromny błąd który nie wybaczy tobie sąd ani strona. co do inwencji własnej w podejmowaniu działań to wszystko zależy od przełożonego i pracownika i nie ma przeszkód w rozwijaniu się, przedstawianiu własnych pomysłów i rozwiązań (o ile ktoś to zrobi), uczeniu i pracy. jak czytam takie posty to wiem że pisał je człowiek który odszedł z SC lub który pracuje ale tak naprawdę to nie lubi pracować, bo najlepiej czułby się będąc kierownikiem który w/g ciebie pewnie też tylko wykonuje polecenia z decyzji. co za porażające podejście niektórych ludzi. cieszę sie że możesz realizować swoje pomysły, powodzenia. tylko nie wpadnij w spiralę w nowej firmie i nie pisz na jej forach jak to jest tobie niedobrze. nara
 
Klaar, jeśli uważasz że w SC byłeś pacynką, bo wszystko robiłeś w/g procedur to jest z tobą coś nie wporządku i to bardzo nie wporządku. Przepisy proceduralne należy stosować, inaczej popełnisz ogromny błąd który nie wybaczy tobie sąd ani strona.
Chyba troszke za bardzo Cię poniosło.Nie zrozumiałeś intencji mojej wypowiedzi. Nie nawołuję do łamania prawa, a wskazuję jedynie, ze zbyt duza ilość czynnosci jest określana decyzjami/procedurami.
co do inwencji własnej w podejmowaniu działań to wszystko zależy od przełożonego i pracownika i nie ma przeszkód w rozwijaniu się, przedstawianiu własnych pomysłów i rozwiązań (o ile ktoś to zrobi), uczeniu i pracy.
To żart albo propaganda sukcesu... Zbyt długo pracowałem, aby uwierzyć w takie bajki. Dobre pomysły najczęściej rozbijaja sie o swiety spokój przełozonych i nie mam do nich o to pretensji, bo od nich tego nie oczekują ic przełozeni. Powód? Wniosek końcowy dot wymiany pokoleniowej
jak czytam takie posty to wiem że pisał je człowiek który odszedł z SC lub który pracuje ale tak naprawdę to nie lubi pracować, bo najlepiej czułby się będąc kierownikiem który w/g ciebie pewnie też tylko wykonuje polecenia z decyzji. co za porażające podejście niektórych ludzi. cieszę sie że możesz realizować swoje pomysły, powodzenia. tylko nie wpadnij w spiralę w nowej firmie i nie pisz na jej forach jak to jest tobie niedobrze. nara
Nie napisałem , ze jest mi niedobrze, wrecz przeciwnie. Czytać ze zrozumieniem.
 
Głównie dlatego ,że w SC wiekszość działań (albo wszystkie) opisana są regulaminami.
Dokładnie tak. Kiedyś liczyła sie inwencja. Dziś ważny jest świety spokój. Nie warto sie narażać. W razie kłopotów nie liczą sie wyniki.

Zdałem obie sprawę z tego, że przez te wszystkie lata w SC, nikt nie wymagał ode mnie myslenia, kreatywności.
Niby po co. Jeszcze by sie okazało, że jesteś lepszy od kierownika. a to jest w wielu miejscach niedopuszczalne.


Kazde moje działanie opisane było regulaminami, decyzjami itp. Jak pacynka....
No pewnie. Jeszcze byś wyskoczył z jakimś "głupim " pomysłem i ujawnił to czego nie wolno. A tak klapki na oczy i regulamin. Kazali sprawdzić pierwszą paczkę od lewej w drugiej warstwie od góry w piatym rzędzie od przodu - to ją sprawdzasz. I nawet jak cała reszta ci się nie podoba to masz nie wnikać. Nie jest ważne, że to paczka ze skarpetkami i aby sie do niej dostać trzeba wypakować cały kontener, a kolejna firma po takiej akcji przenosi wszystkie odprawy do Hamburga. Tak ma być.

Nawiązujac do zmiany pokoleniowej. Wpiszcie sobie w google nazwisko pierwszego z Katowic- i poczytajcie co wyjdzie. Ciekawa lektura.
 
Ostatnia edycja:
Klaar, jeśli uważasz że w SC byłeś pacynką, bo wszystko robiłeś w/g procedur to jest z tobą coś nie wporządku i to bardzo nie wporządku. Przepisy proceduralne należy stosować, inaczej popełnisz ogromny błąd który nie wybaczy tobie sąd ani strona. co do inwencji własnej w podejmowaniu działań to wszystko zależy od przełożonego i pracownika i nie ma przeszkód w rozwijaniu się, przedstawianiu własnych pomysłów i rozwiązań (o ile ktoś to zrobi), uczeniu i pracy. jak czytam takie posty to wiem że pisał je człowiek który odszedł z SC lub który pracuje ale tak naprawdę to nie lubi pracować, bo najlepiej czułby się będąc kierownikiem który w/g ciebie pewnie też tylko wykonuje polecenia z decyzji. co za porażające podejście niektórych ludzi. cieszę sie że możesz realizować swoje pomysły, powodzenia. tylko nie wpadnij w spiralę w nowej firmie i nie pisz na jej forach jak to jest tobie niedobrze. nara

Czytając takie teksty coraz bardziej utwierdzam sie w przekonaniu ze zlozenie wypowiedzenia bylo słuszna decyzja.
A co do wymiany pokoleniowej to sobie czekajcie ..... zycze powodzenia.... mnie szkoda czasu.
 
znudzonu pewnie jesteś jednym z tych BMW że jest ci tak dobrze w tej firmie a ta firma to jedno wielkie bagno i nic dziwnego że wszyscy że wszyscy widzą po zmianie pracy w jaki bagnie człowiek siedział
 
Ostatnia edycja:
Prawda jest tak, że firmę opuszczają jednostki które coś potrafią robić i nie jest to ciężka fizyczna praca na budowie. Nie oszukujmy się dla większości firma pozostaje jak jedyna żywicielka, która gwarantuje nam może nie aż tak dobrze płatną ale czystą, państwową pracę 8 godzinną z przywilejami (typu 13, dodatkowe dni urlopu), prawie aż do śmierci. Dla większosci rozstanie z firmą byłoby katastrofą. Wielu musiałoby pójść do budowlanki i harować od rana do wieczora.Wielu przydałby się zimny prysznic i trochę pokory.
 
Ostatnia edycja:
ciekawe.

Oczywiście spłycasz temat ( mam nadzieję że świadomie) więc i ja spłycę...Na budowie jest wszystko poukładane, pomocnik nie zarobi więcej od majstra a majster od właściciela. Każdy ma swoją odpowidzialność(...).

Nikt nie musi się znać "na wszystkim" i narażać - mimo wszystko!!!!!!!!!!!!!

Skoro tego nie rozumiesz - to nie rób fermentu! tylko zapytaj mądrzejszego.
 
Regulamin

W każdej firmie jakieś tam regulaminy i procedury są, ale u nas rzeczywiście to już przesada. Dobrze, że przynajmniej colę mogę już przy komputerze pić... A czekam na procedurę, która jasno określi, kiedy i w jaki sposób załatwić mam potrzeby fizjologiczne. A że te regulaminy wymyślają siedzący po izbach teoretycy, to mają one tyle wspólnego z rzeczywistością co Kapica z nami. I potem wewnętrzna ma się czym zająć. Tylko, że niedługo to chyba celników zabraknie.
 
Prawda jest tak, że firmę opuszczają jednostki które coś potrafią robić i nie jest to ciężka fizyczna praca na budowie. Nie oszukujmy się dla większości firma pozostaje jak jedyna żywicielka, która gwarantuje nam może nie aż tak dobrze płatną ale czystą, państwową pracę 8 godzinną z przywilejami (typu 13, dodatkowe dni urlopu), prawie aż do śmierci. Dla większosci rozstanie z firmą byłoby katastrofą. Wielu musiałoby pójść do budowlanki i harować od rana do wieczora.Wielu przydałby się zimny prysznic i trochę pokory.

Ach krynico madrości
 
Ostatnia edycja:
W każdej firmie jakieś tam regulaminy i procedury są, ale u nas rzeczywiście to już przesada. Dobrze, że przynajmniej colę mogę już przy komputerze pić... A czekam na procedurę, która jasno określi, kiedy i w jaki sposób załatwić mam potrzeby fizjologiczne. A że te regulaminy wymyślają siedzący po izbach teoretycy, to mają one tyle wspólnego z rzeczywistością co Kapica z nami. I potem wewnętrzna ma się czym zająć. Tylko, że niedługo to chyba celników zabraknie.

a ten od spinaczy biurowych był bomba ,naczy mówi się tak jebak teoretyk
 
Back
Do góry