zarzuty dla prokuratora?

R

rebel_gdynia

Gość
Przeczytałem pisma dot. Gliwic i tak przyszło mi na myśl, czy związki nie powinny złożyć doniesienia o podejrzeniu popełnienia tego samego przestępstwa przez prokuratora?
Art. 231 par.1 mówi, że funkcjonariusz publiczny, który przekracza uprawnienia lub nie dopełnia obowiązków działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego podlega karze do lat 3, zaś par.3 wskazuje, że czyn jest karany, w przypadku gdy jest popełniony nieumyślnie, a wyrządza istotną szkodę.

Prokurator prowadząc sprawę niedbale (udowodnić złą wolę byłoby zbyt trudno) niewątpliwie godzi nie tylko w interes prywatny funkcjonariuszy, ale także w interes publiczny. Pozbawienie SC doświadczonych funkcjonariuszy, których wyszkolenie kosztowało wiele tysięcy PLN, a których doświadczenie warte jest o wiele więcej stanowi dla państwa istotną szkodę.

Może więc warto złożyć takie doniesienie. Jakkolwiek wątpię czy prokuratura równie gorliwie zabierze się do sprawy i zakończy się ona aktem oskarżenia, ale może chociaż choć trochę utrudnimy życie tym, którzy uważają, że można na nas łatwo, lekko i przyjemnie robić karierki w wymiarze tzw. sprawiedliwości.
 
zarzuty dla działaczy starych związków

Może należy zastanowić się czy świadome działanie ówczesnych działaczy związkowych__ w 2003r na szkodę funkcjonariuszy nie wyczerpuje również znamion przestępstwa.Niektórzy z nich nieżle się zadekowali ,awansowali i nadal mydlą oczy naiwnym płatnikom składek.Może im też należy dobrać się do d.
 
Po przeczytaniu wątków dotyczących zatrzymań w Gliwicach nasuwa się wniosek o wielkiej niekompetencji ówczesnego kierownictwa (Izby Katowickiej) . Dodając do tego świadome działania związków zawodowych w tamtym okresie myślę że nie przesadzam. Podobnie ma się sprawa alokacji. Przecież to konkretni związkowcy sporządzali listy alokacyjne .Niektórzy dalej działają w związkach katowickich nieprawdaż?
 
Gliwice

Najbardziej niekompetentny w tej sprawie był prokurator. Z tego co wiem, ółwczesne kierownictwo próbowało sprawę wyjaśnić, lecz nie dało to skutku ani na poziomie Prokuratury Rejonowej, jak i Okręgowej. Natomiast związki w tej sprawie nie zrobiły NIC. Łatwo zatem teraz oceniać.
 
Prokurator jest prawem chroniony, nawet jeśli popełni błąd, ma takie prawo, celnika nic nie chroniło i do dnia dzisiejszego nie wiele się zmieniło.
Prokurator ma prawio wszcząć postepowanie nawet w chwili kiedy coś mu się wyda podejrzane, za błędy nie odpowiada, całą odpowiedzialność ponosi państwo w którego imieniu działa.
 
Tak, tak. Jak to wynika z akt sprawy ówczesne kierownictwo izby próbowało sprawę wyjaśnić poprzez złożenie zawiadomienia do prokuratury.


Widać jak w każdym poście w każdej sprawie kangur wybiela kierownictwo izby. On zawsze napisze, że albo wykonywali obowiązki albo próbowali wyjaśnić.:D:D Zawsze winne były związki. Startrek swego czasu jak premii półrocznej lub nie wypłacał to tez pisał do wszystkich że to związki blokują
 
czemu takimi kwiatkami nie zajmie się prokuratura
Odp.: PRAWDA O TUSKU!!!

CAŁA PRAWDA O PIS ciąg dalszy
....
Powiedzmy to jeszcze raz: dwaj braciszkowie dostają za 180 złotych (tak działo się wówczas, podczas podziału RSW) największą polską gazetę! I co z nią robią? Od razu mianują naczelnym Krzysztofa Czabańskiego - człeka bez reszty im oddanego.
Jednak aby wydawać dziennik, trzeba po pierwsze - mieć o tym pojęcie, a po drugie (i najważniejsze) - należy posiadać jakąś kasę. Bracia nie mają ani jednego, ani drugiego. Ale od czego mamy służebną rolę państwa wobec grupy trzymającej władzę! Bank Przemysłowo-Handlowy (wówczas jeszcze własność RP) przekazuje Fundacji pieniądze (jako darowiznę!) w kwocie równej kosztom trzymiesięcznej pracy redakcji, prawie 2 mld starych zł. Ale to wszystko mało i mało. I tu właśnie ujawniają się nieodkryte dotąd talenty bliźniąt. Otóż wynajmują oni bankowi BPH budynek przy Alejach Jerozolimskich 125/127, pobierając czynsz... za 10 lat z góry! To są ogromne pieniądze. Dziś za taką kasę można by utworzyć nowy ogólnopolski dziennik. Żeby było jeszcze ciekawiej, Lech i Jarosław Kaczyńscy wynajęli tę nieruchomość i... wzięli za wynajem pieniądze, chociaż ona nigdy do nich nie należała.
Lecz i to wciąż za mało. Kolejna państwowa firma, która wysupłała darowiznę na rzecz Fundacji braciszków, to Budimex. Ten sam, który wybudował Licheń i miał Tuderka za szefa. Ile dał? Nie wiemy dokładnie ile, ale wiemy, że bardzo dużo.
Czytelnik w tym momencie jest przekonany, iż Kaczory potężną kasę z pieniędzy podatników pakowały w `Express Wieczorny' - w jego rozwój. Nic bardziej mylnego. Forsa szła na finansowanie działalności PC oraz na wydawanie tygodnika `Polska Dzisiaj'. Ów tygodnik w ciągu dwóch lat trafił cztery razy do kiosków! Reszta kasy trafiała do `Tygodnika Centrum', Stowarzyszenia Dziennikarzy Katolickich, `Tygodnika Solidarność' oraz `Ziemi Garwolińskiej' - pisemka o nakładzie 2000 sztuk. A dlaczego? A dlatego, że `Ziemią Garwolińską' zarządzał wówczas Marek Suski, zaufany braci, a dziś czołowy działacz i poseł Prawa i Sprawiedliwości.
No i na to właśnie poszła cała forsa, a tu raptem zbliża się kampania wyborcza. Skąd wziąć na nią środki?! - biedzą się bliźniacy. I wpadają na pomysł: opylimy `Express Wieczorny'; wyssaliśmy z niego wszystko, więc teraz trup pójdzie pod młotek.
~cała prawda o PIS , 22.10.2008 14:31
odpowiedz
ico_trash.gif

  • 2008-10-28 14:08
    ~Greg
    Odp.: PRAWDA O TUSKU!!!

    Ciąg dalszy:
    Pojawiają się Szwajcarzy (ot, głupki jedne) chętni do zakupu. Dochodzi do transakcji na kwotę... no i tu są różne dane. Według naszych ustaleń, Kaczory spuszczają `Express' za mniej więcej 25 miliardów starych złotych. Z tych pieniędzy PC finansuje swoją kampanię wyborczą w roku 1993 i... przegrywa na całej linii. Na otarcie łez tylko Lech Kaczyński zostaje prezesem Najwyższej Izby Kontroli.
    A tymczasem Fundacja Prasowa Solidarność już ledwo zipie. Wszystkie wszak środki władowała w elekcję Kaczorów i w kasie pojawiło się dno. Ale braciszkowie mają główki na miejscu. Nigdy wszak nie ma tak, żeby nie można było jeszcze czegoś chapnąć. Są przecież nieruchomości Skarbu Państwa zarządzane przez Fundację. No to trzeba je sprzedać. Ale jak sprzedać nie swoje? Jak spieniężyć dla siebie coś, co jest własnością podatników? Otóż bardzo prosto - wystarczy tylko bezczelny pomysł!
    W lutym 1994 roku Lech i Jarosław upoważniają zarząd Fundacji do założenia trzech spółek: `Srebrna', `Interpoligrafia' i `Celsa'. Po co one? A po to, że mają sprzedać z majątku Fundacji, co się tylko da. A da się sprzedać np. biurowce przy Alejach Jerozolimskich i ulicy Srebrnej, drukarnie przy ul. Nowogrodzkiej, a także mały obiekt przy Ordona 3.
    Sąd Gospodarczy jakoś nie ma czasu na sprawdzenie, czy nieruchomości są własnością firmy Kaczorów. Jest to co prawda jego obowiązek, ale kto to wysokiemu sądowi wytknie? Bezczelność Kaczyńskich osiąga już taki pułap, że jeden jedyny budynek (ten przy Alejach Jerozolimskich plus dwa samochody) wnoszą aportem do ww. trzech spółek. Do każdej oddzielnie. Ślepa Temida klepie bez niczego to jawne oszustwo.
    Stan więc mamy taki: są trzy spółki - wszystkie pod kontrolą braciszków - i... przestępstwo (wniesienie aportem nie swojej własności) zostaje zalegalizowane. Otóż 29 grudnia 1994 r. w gabinecie kierownika Urzędu Rejonowego w Warszawie zostaje podpisany akt notarialny, na mocy którego Skarb Państwa (czyli my wszyscy) przekazuje wspomniane wcześniej budynki i działki, na których stoją, Fundacji Kaczorów. Niesamowite? A jednak prawdziwe!
    Bracia mają poza umiejętnością trzepania kasy jeszcze jedną właściwość - talent do skłócania przyjaciół. Tak się stało nie tylko z Wałęsą, ale np. ze Sławomirem Siwkiem. Poszło o pieniądze oczywiście.
    odpowiedz
    ico_trash.gif
  • 2008-10-28 14:09
    ~wojk
 
Fantastyczna dyskusja: wszystkiemu winne związki, kierownictwo dobre lub niedobre, ogólnie nic się nie da zrobić, a na koniec na czym się uwłaszczyły kaczory.

Rozumiem, że w takim razie dalej nic nie robimy, tylko czekamy aż nas zamkną?
 
Back
Do góry