Jak was czytam to mi się przypomniała historia którą opowiadał mi kumpel na szkoleniu świdrze w 2011 r. Znam urząd gdzie w pewnym referacie był fajny kierownik dokładnie w wakacje 2010 r. . Otóż ten kierownik ( obecnie były) wymyślił, że urlopy planowane na początku roku go nie interesują bo nie wie gdzie jest harmonogram. Ale że chłopaki były zaradne to go skserowali
. No i przychodzi czerwiec 2010 r. i ludzie zaczynają się zgłaszać po urlopy. W tym momencie dowiadują się, że urlopów nie będzie bo nie ma kto jechać na kontrole. ( według zolli z tego referatu, człek ten zdezorganizował pracę referatu w niespotykanym dotychczas stopniu. Warto dodać że człek ten uchodził za pupilka naczelnika i w ogóle najlepszego kierownika w UC
) Awantury i przepychanki trały jakiś tydzień i nikt urlopu nie dostał. I nagle przyszło rozwiązanie. Nikt się nie kłócił się już o urlopy. Wróciła harmonia
) wszystko by pewnie dalej trwało w takiej sielance gdyby na początku lipca, przypadkiem nie przyjechał do tego referatu naczelnik. Z opowiadań chłopaków wyglądało to tak że wchodzi do sekretariatu referatu, wita się z ludźmi i pyta gdzie kierownik. Idzie do kierownika i przez otwarte dni słychać rozmowę w stylu. P. naczelniku wszytko w porządku, kontrole robione w terminie. Wszystko ach i och. No to naczelnik wychodząc zadowolony z pokoju kierownika patrzy a na stoliku leży lista obecności. Pyta się od razu kto jest dzisiaj w pracy. Zanim zdążył usłyszeć odpowiedź, otworzył listę i patrzy na nią, a na jego obliczu zaczyna malować się zdziwienie. Zamyka listę, wraca do kierownika i pyta czy jednak jest ktoś w pracy dzisiaj. I tu podobno usłyszał odpowiedź że ludzie są nieodpowiedzialni i niewdzięczni. Że on sobie wypruwa żyły żeby to doskonale działało, a wszyscy mu robią na złość. Tu pada szybkie pytanie ze strony naczelnika, że jak to się stało że z całego referatu zostało w pracy 20 % stanu osobowego ( kierownik zastępca, dwie osoby na sekretariacie i jedna gotowa do dyspozycji kierownika) a reszta jest na zwolnieniach chorobowych w najcieplejszym miesiącu roku ?. Tu kierownik zaczyna bełkotać że część osób dostała urlop (faktycznie dostało 2 przydupasów) a reszta była niezbędna dla funkcjonowania referatu, w związku z czym wstrzymał urlopy. W tym momencie nikt nie słyszał już żadnej odpowiedzi a naczelnik wyszedł pośpiesznie z widocznym rumieńcem na polikach
Zaowocowało to tym, że potem szli chłopaki z wnioskiem o urlop, który był od razu podpisywany i opatrywany słodkim komentarzem kierownika, " jak wam nie dam urlopu to i tak pójdziecie na zwolnienia"
przyjemnej pracy.
p. s.
Pan kierownik został odwołany ze stanowiska, po fali kolejnych sukcesów na polu interpretacji przepisów i zarządzania zasobami ludzkimi, z pompą i paradą i nieukrywaną radością pracujących w referacie funkcjonariuszy do tego stopnia, że do naczelnika ktoś puścił kaczkę że referat może nie funkcjonować prawidłowo przez tydzień, bo ludzie będą pili z radości.