B
BartoszJ
Gość
Ukraińscy pogranicznicy na przejściu w Krościenku nie odprawiają polskich podróżnych, którzy w tym roku ponad 180 dni przebywali na Ukrainie.
Przy czym dzień liczony jest również w przypadku godzinnego pobytu.
Dzisiaj przez szlaban nie przejechało kilkadziesiąt aut. Podobnie było w środę i we wtorek.
- Powiedziano mi, że takie są ukraińskie przepisy i że najwcześniej będę mógł odwiedzić Ukrainę 19 stycznia, czyli po upływie miesiąca licząc od dzisiaj - opowiada mieszkaniec Ustrzyk Dolnych. - Jeżdżę na Wschód po paliwo od paru lat, ale nigdy wcześniej takich przepisów nie stosowano.
- Nie wiem, o co chodzi, ale to coś bardzo dziwnego - dodaje inny zawrócony z granicy podróżny. - Nikt z ukraińskich funkcjonariuszy nie chciał nam wytłumaczyć, o jaki konkretnie przepis chodzi i kto go wprowadził. Wiadomo tylko, że zaczął obowiązywać 16 grudnia.
- A ja uważam, że zniknie tak szybko jak się pojawił - twierdzi kolejny rozmówca. -Przecież tuż za szlabanem nie po to pobudowano nowe stacje benzynowe i sklepy, żeby stały puste. Ukraińscy właściciele zarabiają wyłącznie na Polakach, inaczej nie mieliby przy granicy racji bytu.
Podróżni nie dostają od mundurowych żadnego kwitu. Wbijają jednak w paszporcie odpowiednią pieczątkę. Nawet gdyby jej zabrakło, wszelkie dane o przekraczaniu granicy są w bazie komputerowej. Nikt kto przebywał na Ukrainie ponad 180 dni w roku nie wjedzie do tego państwa przed upływem miesiąca od dnia, w którym został zawrócony.
Polska Straż Graniczna nie ma nic do ukraińskiej. Nie może ingerować w przepisy innego państwa. Nikt dokładnie nie wie, czy obecnie egzekwowane ograniczenia na granicy rzeczywiście zostały ustanowione w Kijowie, czy może jest to któryś już z rzędu wymysł lokalnych służb.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20081218/REGION00/955059280/0/FRONTPAGE
Przy czym dzień liczony jest również w przypadku godzinnego pobytu.
Dzisiaj przez szlaban nie przejechało kilkadziesiąt aut. Podobnie było w środę i we wtorek.
- Powiedziano mi, że takie są ukraińskie przepisy i że najwcześniej będę mógł odwiedzić Ukrainę 19 stycznia, czyli po upływie miesiąca licząc od dzisiaj - opowiada mieszkaniec Ustrzyk Dolnych. - Jeżdżę na Wschód po paliwo od paru lat, ale nigdy wcześniej takich przepisów nie stosowano.
- Nie wiem, o co chodzi, ale to coś bardzo dziwnego - dodaje inny zawrócony z granicy podróżny. - Nikt z ukraińskich funkcjonariuszy nie chciał nam wytłumaczyć, o jaki konkretnie przepis chodzi i kto go wprowadził. Wiadomo tylko, że zaczął obowiązywać 16 grudnia.
- A ja uważam, że zniknie tak szybko jak się pojawił - twierdzi kolejny rozmówca. -Przecież tuż za szlabanem nie po to pobudowano nowe stacje benzynowe i sklepy, żeby stały puste. Ukraińscy właściciele zarabiają wyłącznie na Polakach, inaczej nie mieliby przy granicy racji bytu.
Podróżni nie dostają od mundurowych żadnego kwitu. Wbijają jednak w paszporcie odpowiednią pieczątkę. Nawet gdyby jej zabrakło, wszelkie dane o przekraczaniu granicy są w bazie komputerowej. Nikt kto przebywał na Ukrainie ponad 180 dni w roku nie wjedzie do tego państwa przed upływem miesiąca od dnia, w którym został zawrócony.
Polska Straż Graniczna nie ma nic do ukraińskiej. Nie może ingerować w przepisy innego państwa. Nikt dokładnie nie wie, czy obecnie egzekwowane ograniczenia na granicy rzeczywiście zostały ustanowione w Kijowie, czy może jest to któryś już z rzędu wymysł lokalnych służb.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20081218/REGION00/955059280/0/FRONTPAGE