T
The Observer
Gość
Pirackie produkty szturmują polskie granice
W zeszłym roku odebrano w Polsce przemytnikom 2,6 mln sfałszowanych towarów. Ale uwaga: piraci handlują już nie tylko odzieżą i płytami CD, ale także fałszywymi lekami, podrabianą biżuterią, herbatą i kawą. A nawet podrabianą szynką parmeńską
Minister finansów mobilizowała wczoraj służby celne do ochrony ekonomicznych interesów producentów i właścicieli praw autorskich. Przed kamerami wicepremier Zyta Gilowska łamała pirackie płyty, a szef Służby Celnej Marian Banaś młotkiem zmiażdżył fałszywego roleksa. - Polska przyjmuje nową strategię UE w latach 2005 - 2008, czyli totalnej walki z piractwem - mówiła wicepremier. Celnicy utworzyli na szczeblu centralnym specjalną komórkę do walki z podróbkami, jej przedstawicielstwa są też w terenie - w izbach celnych.
To nie koniec. Wreszcie mają nadejść czasy ścisłej współpracy służb ministra finansów z policją, a kontrolerzy w porozumieniu z producentami będą lepiej przygotowywać się do rozpoznawania podróbek. Iwona Mońko, naczelnik Wydziału Ochrony Praw Własności Intelektualnej w Ministerstwie Finansów, twierdzi, że Polsce udało się wyeliminować najpoważniejsze przypadki produkcji fałszywek. Pirackie wyroby wytworzone w krajach Dalekiego Wschodu usiłują teraz wwozić przemytnicy. - Staliśmy się krajem docelowym dostaw fałszerzy - mówi Iwona Mońko.
Najbardziej niepokoi wzrost liczby przerzucanych przez granicę fałszywych farmaceutyków - w zeszłym roku celnicy przechwycili ich aż 12 tysięcy. Leki z kontrabandy mogą być groźne dla życia: na lotnisku Okęcie celnicy przechwycili duży transport pastylek viagry, które równie dobrze mogły być - jak napisano w dokumentach - granulkami do barwienia dżinsowej odzieży. Rośnie też liczba zabawek udających markowe. Zrobione są z byle jakich, najtańszych surowców, bez dbałości o bezpieczeństwo dzieci, bez autentycznych certyfikatów. - Zdarzało się, iż farby używane do malowania zabawek były trujące - mówi Mońko. Pani naczelnik podkreśla, że za każdym razem, kiedy partia podróbek zostaje zajęta na granicy, celnicy powiadamiają producenta - właściciela marki czy praw autorskich o takim przypadku.
Masowo fałszuje się przyprawy i alkohol. Perfumy podszywające się pod znane marki mają "oryginalny" zapach, lecz powodują podrażnienia lub alergie, podobnie jak pirackie szampony. Celnicy zatrzymują wciąż najwięcej podróbek markowej odzieży (ponad pół miliona sztuk w zeszłym roku), pirackich płyt i programów komputerowych.
Właściciele znaku Nike czy Adidas coraz częściej protestują, gdy zarekwirowane na granicy podróbki z ich znakiem towarowym sąd po orzeczeniu przypadku przemytniczego mienia adresuje do domów dziecka. - To nieetyczne - twierdzą producenci. Dzieci, które z definicji są pokrzywdzone przez los, nie powinny być obdarowywane byle jakimi butami czy dresami oznaczonymi fałszywym logo - powtarza argumentację producentów naczelnik Iwona Mońko.
W zeszłym roku odebrano w Polsce przemytnikom 2,6 mln sfałszowanych towarów. Ale uwaga: piraci handlują już nie tylko odzieżą i płytami CD, ale także fałszywymi lekami, podrabianą biżuterią, herbatą i kawą. A nawet podrabianą szynką parmeńską
Minister finansów mobilizowała wczoraj służby celne do ochrony ekonomicznych interesów producentów i właścicieli praw autorskich. Przed kamerami wicepremier Zyta Gilowska łamała pirackie płyty, a szef Służby Celnej Marian Banaś młotkiem zmiażdżył fałszywego roleksa. - Polska przyjmuje nową strategię UE w latach 2005 - 2008, czyli totalnej walki z piractwem - mówiła wicepremier. Celnicy utworzyli na szczeblu centralnym specjalną komórkę do walki z podróbkami, jej przedstawicielstwa są też w terenie - w izbach celnych.
To nie koniec. Wreszcie mają nadejść czasy ścisłej współpracy służb ministra finansów z policją, a kontrolerzy w porozumieniu z producentami będą lepiej przygotowywać się do rozpoznawania podróbek. Iwona Mońko, naczelnik Wydziału Ochrony Praw Własności Intelektualnej w Ministerstwie Finansów, twierdzi, że Polsce udało się wyeliminować najpoważniejsze przypadki produkcji fałszywek. Pirackie wyroby wytworzone w krajach Dalekiego Wschodu usiłują teraz wwozić przemytnicy. - Staliśmy się krajem docelowym dostaw fałszerzy - mówi Iwona Mońko.
Najbardziej niepokoi wzrost liczby przerzucanych przez granicę fałszywych farmaceutyków - w zeszłym roku celnicy przechwycili ich aż 12 tysięcy. Leki z kontrabandy mogą być groźne dla życia: na lotnisku Okęcie celnicy przechwycili duży transport pastylek viagry, które równie dobrze mogły być - jak napisano w dokumentach - granulkami do barwienia dżinsowej odzieży. Rośnie też liczba zabawek udających markowe. Zrobione są z byle jakich, najtańszych surowców, bez dbałości o bezpieczeństwo dzieci, bez autentycznych certyfikatów. - Zdarzało się, iż farby używane do malowania zabawek były trujące - mówi Mońko. Pani naczelnik podkreśla, że za każdym razem, kiedy partia podróbek zostaje zajęta na granicy, celnicy powiadamiają producenta - właściciela marki czy praw autorskich o takim przypadku.
Masowo fałszuje się przyprawy i alkohol. Perfumy podszywające się pod znane marki mają "oryginalny" zapach, lecz powodują podrażnienia lub alergie, podobnie jak pirackie szampony. Celnicy zatrzymują wciąż najwięcej podróbek markowej odzieży (ponad pół miliona sztuk w zeszłym roku), pirackich płyt i programów komputerowych.
Właściciele znaku Nike czy Adidas coraz częściej protestują, gdy zarekwirowane na granicy podróbki z ich znakiem towarowym sąd po orzeczeniu przypadku przemytniczego mienia adresuje do domów dziecka. - To nieetyczne - twierdzą producenci. Dzieci, które z definicji są pokrzywdzone przez los, nie powinny być obdarowywane byle jakimi butami czy dresami oznaczonymi fałszywym logo - powtarza argumentację producentów naczelnik Iwona Mońko.