N
Nie zarejestrowany
Gość
Tygodnik NIE Obecnie rynek hazardu w Polsce to co najmniej 10 mld zł. Z szansą na szybkie podwojenie. O te wielkie pieniądze od lat toczy się bezwzględna walka. Automaty o niskich wygranych zastąpi „ heroina hazardu” – wideoloterie.
Hotel z restauracja gdzieś na południu Polski. Z samego rana przybywa dwóch kontrolerów z sanepidu. Będziemy sprawdzać wpływ automatów na jakość podawanych posiłków – oświadczają z powagą. Chodzi im o automaty do hazardu o niskich wygranych. Stoją takie trzy w kącie Sali restauracyjnej. Służą miejscowym bywalcom do pomnożenia drobnych kwot. Na przykład 3 złote to za mało na popularną w Pałacu Prezydenckim „małpkę”. Przy odrobinie szczęścia, obstawiając trzy wisienki lub cytrynki, można tę kwotę potroić. A wtedy starczy na „małpkę” i popitkę. Hazard dla ubogich.
Mija kilka dni. Do tego samego hotelu wpada z kontrolą straż pożarna. Przyszliśmy skontrolować zabezpieczenia przeciwpożarowe obiektu w związku ze stojącymi tu automatami do gier. – Dwaj oficerowie Państwowej Straży Pożarnej niczego nie ukrywają.
W czasie kontroli strażackiej do hotelu przybywa kolejna ekipa, tym razem ze Służby Celnej. Celniczka, celnik i uzbrojony po zęby z dyndającą spluwą oficer – zapewne dla ochrony.
Po 30 minutach wpada dwóch tajniaków. I jak, nic się nie dzieje? – Są wyraźnie zawiedzeni, że kontrola przebiega spokojnie. To funkcjonariusze policji z wydziału przestępstw gospodarczych. Mimo wczesnej godziny sala restauracyjna się zapełnia.
W tym czasie celnik wykonuje czynności, to znaczy gra na automatach. Przegrywa ok. 20 zł. Jego koleżanka bada dokumenty automatów. Strażak żąda powieszenia kolejnej tabliczki „Droga ewakuacyjna”. Policjanci odmawiają wypicia kawy. Wiadomo – korupcja.
Następnego dnia właściciel hotelu otrzymał informację, że wybiera się do niego nadzór budowlany. Będzie badał zgodność budynku z projektem w związku z ustawieniem w lokalu automatów do hazardu.
Automaty są legalne, ustawione zgodnie z ustawą, mają wszystkie niezbędne dokumenty. Nie trują jedzenia. Budynek jest zgodny z projektem, bezpieczny na wypadek pożaru, czysty i niestanowiący zagrożenia epidemiologicznego. Plon wszystkich kontroli: jedna tabliczka na ścianie więcej. Takie kontrole w grudniu zeszłego roku odbywały się w tysiącach lokali w całej Polsce. [...]
Cały artykuł czytaj w numerze 2(1006) z dnia 7 stycznia 2010 tygodnika "NIE"
Hotel z restauracja gdzieś na południu Polski. Z samego rana przybywa dwóch kontrolerów z sanepidu. Będziemy sprawdzać wpływ automatów na jakość podawanych posiłków – oświadczają z powagą. Chodzi im o automaty do hazardu o niskich wygranych. Stoją takie trzy w kącie Sali restauracyjnej. Służą miejscowym bywalcom do pomnożenia drobnych kwot. Na przykład 3 złote to za mało na popularną w Pałacu Prezydenckim „małpkę”. Przy odrobinie szczęścia, obstawiając trzy wisienki lub cytrynki, można tę kwotę potroić. A wtedy starczy na „małpkę” i popitkę. Hazard dla ubogich.
Mija kilka dni. Do tego samego hotelu wpada z kontrolą straż pożarna. Przyszliśmy skontrolować zabezpieczenia przeciwpożarowe obiektu w związku ze stojącymi tu automatami do gier. – Dwaj oficerowie Państwowej Straży Pożarnej niczego nie ukrywają.
W czasie kontroli strażackiej do hotelu przybywa kolejna ekipa, tym razem ze Służby Celnej. Celniczka, celnik i uzbrojony po zęby z dyndającą spluwą oficer – zapewne dla ochrony.
Po 30 minutach wpada dwóch tajniaków. I jak, nic się nie dzieje? – Są wyraźnie zawiedzeni, że kontrola przebiega spokojnie. To funkcjonariusze policji z wydziału przestępstw gospodarczych. Mimo wczesnej godziny sala restauracyjna się zapełnia.
W tym czasie celnik wykonuje czynności, to znaczy gra na automatach. Przegrywa ok. 20 zł. Jego koleżanka bada dokumenty automatów. Strażak żąda powieszenia kolejnej tabliczki „Droga ewakuacyjna”. Policjanci odmawiają wypicia kawy. Wiadomo – korupcja.
Następnego dnia właściciel hotelu otrzymał informację, że wybiera się do niego nadzór budowlany. Będzie badał zgodność budynku z projektem w związku z ustawieniem w lokalu automatów do hazardu.
Automaty są legalne, ustawione zgodnie z ustawą, mają wszystkie niezbędne dokumenty. Nie trują jedzenia. Budynek jest zgodny z projektem, bezpieczny na wypadek pożaru, czysty i niestanowiący zagrożenia epidemiologicznego. Plon wszystkich kontroli: jedna tabliczka na ścianie więcej. Takie kontrole w grudniu zeszłego roku odbywały się w tysiącach lokali w całej Polsce. [...]
Cały artykuł czytaj w numerze 2(1006) z dnia 7 stycznia 2010 tygodnika "NIE"