Problem kadrowy na granicy w Medyce – może to fikcja?

A

Azrael

Gość
Poniższe napisałem w nawiązaniu do tematów
http://www.celnicy.pl/showthread.php?t=3750
http://www.celnicy.pl/showthread.php?t=3741
..
Parę moich subiektywnych odczuć – i obym się mylił.

Dużo się teraz mówi o problemach kadrowych... i tylko mówi i narzeka.
ale od początku

Parę moich subiektywnych odczuć – i obym się mylił.

Dużo się teraz mówi o problemach kadrowych – w Medyce szczególnie... i tylko mówi i narzeka.

Zaczynałem swoją służbę od „taryfikacji” – moim zdaniem najbardziej biurokratycznego skądinąd wydziału. Cztery lata pracy w tym wydziale dało mi sporo doświaczenia w pracy biurowej. Wydział ten był w stanie wchłonąć nieograniczoną ilość pracowników – tyle było „pracy”. A skąd się brała praca? – z „bicia piany”. Otóż – 90% spraw było kończonych w ostatnich dniach terminów ustawowych – i nie dlatego, że nie można było szybciej, bo dużo było banalnych niewymagających wielkiego zaangażowania, ale po prostu „pracę trzeba szanować”, a jeśli naprawdę nie było nic do roboty to się obkładało papierami i markowało robotę - sposób jak parę innych, (np. chodzenie z bezsensownymi kserówkami po pokojach – w razie pytań – „byłem kserować” ;-) - stosowany i skuteczny do dziś.

Tyle dywagacji na temat pracy biurowej.

Oczywiście znajdzie się wielu oponentów i częściowo będą mieli racje bo jest poro osób zaangażowanych w swoją prace biurową która jest bardzo ważna. Ale mi chodzi o tych co nie są aż tak zaangażowani.

Początkowo gdy zaistniały problemy kadrowe przysyłano do Medyki funkcjonariuszy na miesiąc, dwa... – do pomocy – i był to bardzo dobry pomysł, ale umarł nie wiedzieć czemu. Przecież w każdym wydziale w izbie czy urzędzie są ludzie, którzy chodzą na urlopy nawet na miesiąc, czasem idą po 2 osoby na raz i..... jakoś świat się nie wali, izba funkcjonuje – oznacza to że spokojnie można wydelegować jednego funkcjonariusza z wydziału na miesiąc do pracy na granicy (większość z nich nie widziała nawet Medyki czy Korczowej – ale wszyscy mają roszczenia do ustawy mundurowej i wcześniejszych emerytur) – zważywszy na ilość komórek w izbie może nie zmieniło by to sytuacji diametralnie ale na pewno by ją poprawiło, a może zmieniłaby się w końcu opinia izby o granicy i zaczęto by nas szanować (np. Pani Rzecznik Prasowy parę służb na „pieszym”).
Umożliwiłoby to też w dłuższym czasie o wiele lepsze przeszkolenie funkcjonariuszy na wypadek „kryzysowy” i stworzenie naprawdę mocnej kadry zastępczej.

Obecnie szkolona jest jakaś dziwna grupa „antykryzysowa”

Z całym szacunkiem dla obecnie szkolonej (na parogodzinnych sesjach) kadry i funkcjonariuszy – nie umiecie nic i nic się w ten sposób nie nauczycie.
Sam pracowałem do niedawna w biurze i mimo znajomości wszystkich systemów odpraw w momencie przejścia do służby zmianowej zderzyłem się z brutalną rzeczywistością swojej niewiedzy i braku doświadczenia – totalny szok. Po 10 miesiącach pracy mogę powiedzieć, że wiem mniej więcej na czym polega praca na „przywozie” – po w sumie mniej więcej miesiącu z przerwami pracy na „wywozie”...... nie wiem nic. Oczywiście mogę klepać papierki do systemu – ale nie o to chodzi.

Życzę Panom Naczelnikom i Kierownikom z izby - po paru godzinnym szkoleniu – pracy na „wywozie” w sytuacji kryzysowej i trafienia na odprawę np „adr”, czy potencjalny towar „podwójnego zastosowania” – a tak dla uzyskania pełni satysfakcji z pracy zawodowej niech jeszcze sobie sami ważą, wypuszczają na szlabanie i klepną jednocześnie parę TAX FREE, Bynajmniej - nie twierdzę, że sobie nie poradzą – ale niech znają to uczucie - uczucie prokuratorskiego oddechu na ramieniu.

Moim zdaniem nikt tak na prawdę nie ma pomysłu co robić dalej. Prawdziwe problemy zamiata się pod dywan tworząc tematy zastępcze – typu sprawdzanie czystości na stanowiskach, sprawdzanie umundurowania i tym podobne.

Pozdrawiam Dorohusk i Hrebenne ;-) - u was robi się łapanke na funkcjonariuszy a u nas funkcjonariusz np. z 7 miesięcznym stażem jest opiekunem funkcjonariusza z 3 tygodniowym starzem a ponad 90% nie ma nawet 3 lat pracy - to jest dopiero cyrk :D
 
Szkolenia kadry kierowniczej w tzw. grupie kryzysowej to prawdziwa paranoja. Zamiast dwóch pełnych zmian (12h dzień i noc) mają dwie 8-godzinne dniówki.
W sytuacji kryzysowej (słynne strajki) ściągnięcie tych ludzi do pracy stworzy dopiero prawdziwą sytuację kryzysową. I to dopiero będą jaja jak berety.....patrząc jak Ci ludzie "chętnie" pracują.
Życzę wytrwałości Dyrektorowi w zarządzaniu tymi ludźmi.
 
Obecnie szkolona jest jakaś dziwna grupa „antykryzysowa”

Błąd! Ta grupa nie jest "antykryzysowa" ona jest wręcz dywersyjna:) Można być spokojnym o rozmiary, jeżeli do sytuacji kryzysowej dojdzie. Nie obrażam nikogo, ale jeśli koleś ma być "anty" od TAX FREE i na służbę stawia się bez datownika, bo [cyt].: "jeszcze mi nie wyrobili" (na tokarce chyba?:rolleyes:)... powodzenia!
 
Sa tacy celnicy, ktorzy dojezdzają do pracy 600 km i jeszcze zdobywaja medale olimpijskie. "Mieszkam w Essen, gdzie jest także mój klub, a pracuję jako celnik na przejściu granicznym w Cottbus. Dojeżdżam codziennie 600 kilometrów, ale zmianowość w mojej pracy pozwala, że mogę trenować sześć dni w tygodniu, czasami nawet dwa razy dziennie - powiedział 25-letni Wylenzek, urodzony w Świerklańcu, gdzie w wieku 10 lat zaczynał karierę kajakarza."
http://pekin.onet.pl/0,1267708,1813145,wiadomosc.html

Tylko pytanie, ile ten celnik zarabia?
 
Back
Do góry