TRYBUNA naisala:
Cięcia w przyszłorocznych budżetach resortów planuje Ministerstwo Finansów. Większość urzędów będzie musiała zmieścić się w kwotach z tego roku. Wszystko po to, by starczyło na obniżenie podatków, z których skorzystają najbogatsi.
Kto straci? Już wiadomo, że obiecywanych podwyżek nie dostaną sędziowie, prokuratorzy, policjanci, celnicy, strażacy, wszyscy pracownicy sfery budżetowej. Nie będzie pieniędzy na ochronę zdrowia, wydatki socjalne. Tam, gdzie się da, ciężar finansowania wydatków społecznych zrzuca się na samorządy. A te nie będą miały z czego płacić, bo subwencja dla samorządów tylko nieco wzrośnie.
– Obiecywali w kampanii przedwyborczej podwyżki dla sfery budżetowej – mówi Anita Błochowiak (SLD). – Przy poprzednim budżecie, kiedy go nie zrealizowano, z trybuny sejmowej Donald Tusk i minister finansów obiecywali, że kiedy sami będą formułowali budżet, to te podwyżki będą. Okazuje się, że było to kolejne kłamstwo, bo ich nie będzie. Tam, gdzie wpływy do samorządów są duże, w takich miastach jak Wrocław, Poznań czy Warszawa, to samorząd musiał dołożyć do podwyżek np. dla nauczycieli. W wielu przypadkach nauczyciele nie dostali takich podwyżek, jak było to szumnie ogłaszane przez rząd – przypomina posłanka Sojuszu. I tak może być również w przyszłym roku.
W projekcie budżetu zapisany jest wprawdzie wzrost płac w sferze budżetowej o 3,9 proc., ale nie oznacza to, że wszyscy je dostaną. Ministerstwo mówi jasno: powinni je dostać ci, którzy najmniej zarabiają. Odpadną więc sędziowie i prokuratorzy. Im minister Ćwiąkalski obiecywał, że płace znacząco wzrosną w 2009 r. Okazuje się, że nie ma na to kasy. W zamian resort rzucił im ochłap. Jak w czwartek poinformował minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski, zapewni im najkorzystniejsze na rynku kredyty na dom lub mieszkanie. Wystarczy 10 proc. wkładu własnego, a oprocentowanie wyniesie tyle, ile inflacja. Wezmą kredyt na wiele lat i będą uwiązani w resorcie. Bez jego spłaty nie będą mogli opuścić zawodu i przekwalifikować się na adwokata lub radcę prawnego.
Na większe podwyżki nie mają co liczyć również policjanci, strażnicy graniczni, strażacy. Podwyżki mają zagwarantowane w ustawie modernizacyjnej, która w przyszłym roku będzie jeszcze obowiązywała. Znaczącą część tej podwyżki dostali jednak w tym roku. Na 2009 r. pozostało niewiele pieniędzy, a do tego są przesunięcia w budżetach służb na wydatki rzeczowe. Już kasa na sprzęt, remonty i na funkcjonowanie policji idzie z nieopłaconych wakatów. To najważniejszy punkt sporu zbiorowego, w jakim policyjni związkowcy są z Komendą Główną Policji.
Cięcia w przyszłorocznych budżetach resortów planuje Ministerstwo Finansów. Większość urzędów będzie musiała zmieścić się w kwotach z tego roku. Wszystko po to, by starczyło na obniżenie podatków, z których skorzystają najbogatsi.
Kto straci? Już wiadomo, że obiecywanych podwyżek nie dostaną sędziowie, prokuratorzy, policjanci, celnicy, strażacy, wszyscy pracownicy sfery budżetowej. Nie będzie pieniędzy na ochronę zdrowia, wydatki socjalne. Tam, gdzie się da, ciężar finansowania wydatków społecznych zrzuca się na samorządy. A te nie będą miały z czego płacić, bo subwencja dla samorządów tylko nieco wzrośnie.
– Obiecywali w kampanii przedwyborczej podwyżki dla sfery budżetowej – mówi Anita Błochowiak (SLD). – Przy poprzednim budżecie, kiedy go nie zrealizowano, z trybuny sejmowej Donald Tusk i minister finansów obiecywali, że kiedy sami będą formułowali budżet, to te podwyżki będą. Okazuje się, że było to kolejne kłamstwo, bo ich nie będzie. Tam, gdzie wpływy do samorządów są duże, w takich miastach jak Wrocław, Poznań czy Warszawa, to samorząd musiał dołożyć do podwyżek np. dla nauczycieli. W wielu przypadkach nauczyciele nie dostali takich podwyżek, jak było to szumnie ogłaszane przez rząd – przypomina posłanka Sojuszu. I tak może być również w przyszłym roku.
W projekcie budżetu zapisany jest wprawdzie wzrost płac w sferze budżetowej o 3,9 proc., ale nie oznacza to, że wszyscy je dostaną. Ministerstwo mówi jasno: powinni je dostać ci, którzy najmniej zarabiają. Odpadną więc sędziowie i prokuratorzy. Im minister Ćwiąkalski obiecywał, że płace znacząco wzrosną w 2009 r. Okazuje się, że nie ma na to kasy. W zamian resort rzucił im ochłap. Jak w czwartek poinformował minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski, zapewni im najkorzystniejsze na rynku kredyty na dom lub mieszkanie. Wystarczy 10 proc. wkładu własnego, a oprocentowanie wyniesie tyle, ile inflacja. Wezmą kredyt na wiele lat i będą uwiązani w resorcie. Bez jego spłaty nie będą mogli opuścić zawodu i przekwalifikować się na adwokata lub radcę prawnego.
Na większe podwyżki nie mają co liczyć również policjanci, strażnicy graniczni, strażacy. Podwyżki mają zagwarantowane w ustawie modernizacyjnej, która w przyszłym roku będzie jeszcze obowiązywała. Znaczącą część tej podwyżki dostali jednak w tym roku. Na 2009 r. pozostało niewiele pieniędzy, a do tego są przesunięcia w budżetach służb na wydatki rzeczowe. Już kasa na sprzęt, remonty i na funkcjonowanie policji idzie z nieopłaconych wakatów. To najważniejszy punkt sporu zbiorowego, w jakim policyjni związkowcy są z Komendą Główną Policji.