Oszukali państwo na grube miliony!

badboy84

Aktywny użytkownik
Dołączył
1 Luty 2008
Posty
767
Punkty reakcji
179
Miasto
dziki wschód
Fot. Archiwum

RZESZÓW. Policja rozbiła grupę przestępczą – towar trafiał za granicę “na papierze”, w rzeczywistości był sprzedawany z zyskiem w Polsce.
Trzynastoosobowa grupa przestępcza została zatrzymana pod zarzutem fikcyjnego obrotu około 70 mln zł i niepłacenia podatku w wysokości blisko 16 mln zł. Wśród nich jest jedenastu mieszkańców województwa Podkarpackiego, jedna osoba z woj. małopolskiego i Ukrainiec. Grozi im do 5 lat pozbawienia wolności i grzywna.
Przez rok sprawę badali przez policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. Początkiem ubiegłego roku dotarły do nich informacje, że na terenie województwa podkarpackiego i małopolskiego działa zorganizowana grupa przestępcza zajmująca się przestępstwami podatkowymi. Powołano specjalną grupę, w skład której wchodzili policjanci i pracownicy Urzędu Kontroli Skarbowej w Rzeszowie.
By nie płacić podatku
Zatrzymani od 2009 roku zajmowali się fikcyjnym obrotem handlowym (przede wszystkim materiałami budowlanymi) na terenie krajów Unii Europejskiej. Zakupiony towar wywozili za granicę i dzięki temu unikali płacenia 23-procentowego podatku w Polsce. – Towar trafiał jednak za granicę jedynie na papierze, w rzeczywistości był sprzedawany z zyskiem w Polsce. Policjanci ustalili, że w karuzeli podatkowej brało udział wiele firm, tzw. słupów, przez które przechodziła nie tylko dokumentacja, ale i środki finansowe – podaje podkomisarz Paweł Międlar, rzecznik KWP w Rzeszowie.
Liczne przeszukania
Powołana przez policję grupa zajęła się przeszukaniem w sumie 35 mieszkań, firm i pojazdów na terenie województw podkarpackiego, małopolskiego i dolnośląskiego. – Zatrzymano i zabezpieczono dokumentację księgową, kilkanaście telefonów komórkowych oraz komputery, a na poczet przyszłych kar zabezpieczono pieniądze w gotówce oraz 6 samochodów na łączną kwotę blisko 320 tys. zł. Ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy wynika, że kwota niezapłaconego podatku to około 16 mln zł, natomiast kwota fikcyjnego obrotu to co najmniej 70 mln zł – wyjaśnia podkomisarz Międlar. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Wydział V Do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie.
Ewelina Nawrot

- http://supernowosci24.pl/oszukali-panstwo-na-grube-miliony/#comment-6797
 
[h=1]Członek „grupy lubaczowskiej” odprawił towar za 500 tys. złotych, którego …nie było?[/h]
Wąski” tym razem przegiął niewąsko – mówią celnicy z Korczowej- Dziękujemy wam za pomoc – piszą do nas korczowscy celnicy niezwiązani z „grupą lubaczowską”. – To dzięki publikacjom w Super Nowościach „Matołek” przepadł w konkursie na zastępcę szefa – dodają. Czy naprawdę nasze doniesienia miały wpływ na tę decyzję dyrekcji Izby Celnej w Przemyślu? Nie wiemy. Faktem jest, że celnicy z Korczowej coraz bardziej nam ufają i informują nas o kolejnych „rewelacjach” z przejścia w Korczowej.Według informacji przekazanych nam przez informatorów, pod koniec stycznia na przejściu w Korczowej po raz kolejny doszło do odprawy fikcyjnego towaru. Celnik o pseudonimie „Wąski”, zdaniem przekazujących nam informację, członek opisywanej przez nas wielokrotnie „grupy lubaczowskiej” odprawił ukraińskiego busa, który miał być załadowany towarem za pół miliona złotych. – Oczywiście na „wyjedzie” z Polski – uściślają celnicy. – „Wąski” potwierdził kierowcy dokumenty na towar, m.in. drzwi, za który tamten miał dostać zwrot podatku VAT – precyzują. Z naszych informacji wynika, że nie był to pierwszy raz. Pisaliśmy już o tym, że celniczka „Ruda” – także związana z grupą lubaczowską – miała nie tak dawno podobnie „odprawić” nieistniejący towar i to w liczbie przekraczającej fizycznie zmieszczenie go w samochodzie, którym rzekomo miał jechać. – Tamtą sprawę „zamieciono pod dywan” – mówią nasi informatorzy obawiający się, że tym razem może być tak samo. A obawiają się tego mimo, że teraz ukraińskiego kierowcę, wraz z dokumentami ochoczo potwierdzonymi przez „Wąskiego” zatrzymano. – „Wąski” ma mocne plecy i „ukryje się za sutanną” – prorokują celnicy. Zapytani, co to właściwie ma znaczyć, śmieją się. – Kto wie, kim jest „Wąski” wie też, co to znaczy – tłumaczą. Zwracamy VAT za towar, którego nie byłoSkąd u celników takie zaufanie do nas? – Widzimy, że jako jedyni w regionie nie boicie się pisać o „grupie lubaczowskiej” – wyjaśniają wprost. – Po waszej ostatniej publikacji „Matołek” przepadł w konkursie na zastępcę szefa – dodają. – To znaczy, że jest jednak brana pod uwagę reputacja tego celnika przedstawiona przez nas w mediach – twierdzą nasi rozmówcy. – Szkoda, że nie reagowano na pisma, które przychodziły do władz bezpośrednio od nas – podkreślają. Zdaniem naszych informatorów proceder odprawiania de facto nieistniejącego towaru, który rzekomo miał być zakupiony w Polsce i wywożony na Ukrainę, trwa już od dłuższego czasu na korczowskim przejściu, a wyłudzanie VAT-u odbywa się za wiedzą kierownika Oddziału, „lubaczowiaka” o pseudonimie „Bracie”. – Wywóz odbywa się praktycznie bez żadnego nadzoru – alarmują celnicy. – A na pisma w tej sprawie nie ma żadnej widocznej reakcji – dodają. Podkreślając, że za politykę korupcyjną w Korczowej są odpowiedzialne cztery osoby: „Bracie”, „Matołek”, „Maniek” i „Szrama” – mózg wszystkich wielkich przekrętów w Korczowej.Tymczasem przemyska Izba Celna sama informowała media już jakiś czas temu o tym, że nieuczciwi podróżni usiłują okradać nasz Skarb Państwa wyłudzając zwrot podatku VAT za rzekomo kupiony w Polsce, a naprawdę wcale nieistniejący towar. – Owszem, tylko mowa była ogólnie o takich zdarzeniach, że mają miejsce – tłumaczą korczowscy celnicy. – A my tu mówimy o konkretnych działaniach konkretnych celników wobec konkretnych podróżnych – podkreślają. – Wiadomo, że takie odprawienie czegoś, czego nie ma, kosztuje – mówią wprost. – Podobnie jak inne „przysługi”, które „lubaczowiacy” robią niektórym podróżnym – dodają z przekąsem. Mają „plecy” i powiązania rodzinne? Dyrekcja przemyskiej Izby Celnej już kilkukrotnie podkreślała, że w sprawie tzw. „grupy lubaczowskiej” prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo, zatem dalsze dywagacje na jej temat trącą nie tylko fikcją literacką, ale ocierają się także o psucie wizerunku Służby Celnej bezpodstawnie. – Co takiego? – dziwią się nasi informatorzy. – To działania „grupy lubaczowskiej” przynoszą wstyd innym celnikom i rzucają fatalne światło na całą Służbę Celną – podkreślają. Skoro tak, to dlaczego tak trudno tę grupę zwyczajnie rozbić? – Bo jej członkowie mają wiele powiązań z osobami „na świeczniku” – wyjaśniają nam celnicy. – Chodzi o różnego rodzaju powiązania, w tym rodzinne – zdradzają. - O których celników chodzi? Choćby o „Latarnię”, „Mecenasa”, czy „Wąskiego”, ale jeszcze parę innych pseudonimów by się znalazło – dodają. To frustracja, czy obserwacja? Tymczasem „z miasta” docierają do nas coraz liczniejsze glosy oburzenia w sprawie rekrutacji do przemyskiej Izby Celnej. Określenia typu „kpina”, czy „jaja” są najłagodniejszymi, jakich używają ludzie, którzy mieli okazję „zdawać” do IC w Przemyślu. Z jednej strony można położyć to na karb ich frustracji z powodu niezakwalifikowania się, a z drugiej …- Już dwa dni przed ubiegłorocznym egzaminem pisemnym pytania były znane i powielane z czym specjalnie nie kryli się robiący to – pisze do nas Czytelnik spod Przemyśla. Jednocześnie wiadomo, że testy są przygotowywane w Warszawie, a nazwiska egzaminowanych – kodowane. – Trele morele, to mydlenie oczu ludziom – uważa kandydujący niedawno do przemyskiej IC. – Nazwiska tych, co na pewno się dostali były znane przed ogłoszeniem oficjalnych wyników – utrzymuje. – Musiały się jakoś dziwnie „odkodować” – ironizuje. Choć stale mówi się, że Służba Celna stara się być coraz bardziej transparentna, a praca celnika do łatwych nie należy, nie brak jednak kontrowersji wokół różnych podejrzanie częstych zdarzeń odprawienia nieistniejącego towaru, albo przeoczenia dużej ilości kontrabandy. Chętnych do ciężkiej pracy celnika też jakoś nie brakuje, a procedury rekrutacji wzbudzają wątpliwości nie pierwszy raz…Monika Kamińska

http://supernowosci24.pl/czlonek-gr...il-towar-za-500-tys-zlotych-ktorego-nie-bylo/
 
Back
Do góry