Jeśli nie zostaną natychmiast podjęte kroki zmierzające do udrożnienia przejść granicznych - Ogólnopolski Związek Pracodawców Transportu Drogowego podejmie od dnia 25.01.2008 r. od godz. 12.00 akcję protestacyjną polegającą na zablokowaniu głównych szlaków komunikacyjnych w kierunku wschodnim, oraz doprowadzi do całkowitego paraliżu komunikacyjnego Warszawy - grożą transportowcy w piśmie o opublikowanym na stronie internetowej związku.
ZOBACZ TAKŻE
Kierowca tira zmarł w kolejce (23-01-08, 12:05)
Trwa paraliż wschodniej granicy (23-01-08, 00:00)
Celnicy protestują, kierowcy czekają (22-01-08, 00:00)
Widmo paraliżu unijnej granicy (18-01-08, 20:38)
Transportowcy skierowali swoje pismo do ministra finansów. Na udzielenie konkretnej odpowiedzi oczekują do jutra w południe.
Protest ma związek z sytuacją na wschodniej granicy. Wszystko przez protest celników, którzy wzięli urlopy na żądanie. Część poszła na zwolnienia lekarskie. Funkcjonariusze domagają się m.in. podwyżek, chcą też możliwości przejścia na emeryturę po 15 latach pracy.
Kierowcy TIR-ów czekają na odprawę w kilometrowych kolejkach. W kolejce do przejścia granicznego w Dorohusku stoi ok. tysiąca ciężarówek. Na odprawę trzeba czekać 60 godzin. - Niedopuszczalnym jest sytuacja, by Służba Celna pracowała w ten sposób. Świadczy to o całkowitym nieprzygotowaniu naszych służb do sytuacji, jaka wytworzyła się po włączeniu polski w strefę Schengen - piszą transportowcy.
"Natychmiast udrożnić przejścia"
Związkowcy list z groźbą protestu i blokady stolicy przekazali do wiadomości premiera, marszałka Sejmu oraz ministra infrastruktury. Domagają się w nim natychmiastowego udrożnienia przejść granicznych przez skierowanie tam celników z głębi kraju.
- Pragniemy z całą mocą podkreślić, że dłużej już tej sytuacji nie będziemy tolerowali, nie będziemy ponosili kosztów indolencji władz państwowych, nie będziemy narażali naszych kierowców na wielogodzinne, czasami wręcz kilkudniowe, oczekiwanie na granicy - apelują w ostrym tonie.
"Czy mamy sparaliżować kraj?"
Przypominają także o kosztach, jakie ponoszą w związku z nieterminowym dostawami przewożonych towarów. - Kto nam zwróci koszty opłaconych winiet, koszty leasingów, koszty związane z czasem pracy kierowców - czytamy w liście. Związkowcy zapowiadają, że będą domagać się przed sądem odszkodowania za poniesione straty.
- Jak dotąd polscy przewoźnicy traktowani są przez państwo niezwykle restrykcyjnie - liczy się każdą minutę przekroczenia czasu pracy, każdy przeładowany kilogram, nie daje się żadnych ulg, jak w innych państwach, choćby w dopłatach do paliwa - przypominają. - Czy mamy postąpić tak jak włoscy przewoźnicy i na kilka dni sparaliżować kraj?- pytają przewoźnicy.