Komisja Przyjazne Państwo

slawomir.siwy

Administrator
Członek Załogi
Dołączył
1 Luty 2006
Posty
13 543
Punkty reakcji
4 509
Miasto
ZZ Celnicy PL
Jest zainteresowanie Komisji Przyjazne Państwo naszymi sprawami.
Napisaliśmy do kilku Posłów i jest odzew.
http://zz.celnicy.pl/tekst-266.html
Odbędzie się posiedzenie Komisji w tej sprawie.


Napiszcie do nas, dlaczego Waszym zdaniem rodacy wolą dokonać odprawy samochodu w innym kraju UE, mimo iż tam też podnoszona jest wartość celna sprowadzonego pojazdu? Muszą później dodatkowo tracić czas i jeździć do naszego UC z akcyzą, mimo tego bardzo często odprawiają się poza Polską?
Napiszcie też, jakie procedury i przepisy Waszym zdaniem powodują spowolnienia w obrocie towarowym oraz obrocie towarami akcyzowymi w kraju oraz generalnie jak Waszym zdaniem usprawnić SC?

To, do jakich wniosków dojdzie Komisja Przyjazne Państwo, może przełożyć się na prace nad projektem ustawy o SC, dlatego proszę Was o zaangażowanie i przekazywanie nam swoich spostrzeżeń.

slawomir.siwy@celnicy.pl
 
Panie Sławku jest Pan wielki.

Przeczytałam, choć nie było latwo :D
Muszę przyznać, że przedstawił Pan wszystko bardzo jasno. Uważam też (jak większość moich współpracowników), że Panowie z ministerstwa są ZUPEŁNIE oderwani od rzeczywistości. Mają klapki na oczach. :cool: Powinni wyjść do ludzi, popytać, podyskutować, a nie ślepo gapić się w przepisy.
Pozdrawiam;)
 
jakie różnice

No to proszę popatrzeć na formularz odprawy celnej niemieckiej i polskiej. Tam wydruk z komputera który zresztą przygotowała agencja celna, a u nas niejednokrotnie dziesiątki pieczątek, dyspozycji, zapisków rewidenta, zapisków rachmistrza co zweryfikował a czego nie. Przecież tego nie wymagają unijne przepisy. To pomysły naszych przełożonych. Jak coś wyjdzie przy jakiejś większej kontroli to najłatwiej napisać żeby były zapisy w sadzie o weryfikacji tego czy owego. No i robi się powieść z pieczątkami w roli głównej. Na to trzeba trochę czasu poświęcić a u sąsiada - wydruk i po bólu. To jeden z setki powodów.
 
Uciekają z odprawą
rzecz.gif

Nieprzyjazne procedury, rygoryzm i tajne zalecenia dla celników oraz uproszczenia, z których nie można skorzystać – to powody, dla których nawet rodzime firmy nie chcą dokonywać odpraw w Polsce



Z informacji Ministerstwa Finansów wynika, że w pierwszych trzech miesiącach 2009 r. liczba odpraw spadła o 16 proc. – z 215,7 tys. w 2008 r. do 181,5 tys., licząc kwartał do kwartału. Według ministerstwa główny powód to efekt kryzysu gospodarczego. Nie wszyscy jednak zgadzają się z tą diagnozą.

34,2 tys. o tyle spadła w I kwartale liczba odpraw celnych w stosunku do analogicznego okresu 2008 r.

Szkodliwe prawo

Zdaniem celników winne temu są przepisy i brak takich ułatwień dla przedsiębiorców jak te, które funkcjonują w innych krajach UE, np. odroczenie zapłaty należności celnych czy możliwość dokonania odprawy na terenie firmy, a nie w urzędzie celnym.

Czasami wina leży po stronie regulacji innych niż celne czy podatkowe. Przykład? Przepisy sanitarne, które wymuszają kontrole towarów sprowadzanych do kraju spoza Unii przez polskie firmy. Te same towary przywiezione przez obcy podmiot (gdy ich odprawa odbyła się w innym kraju UE) i wprowadzone na nasz rynek kontroli sanitarnej już nie podlegają.

1,73 mld zł wyniosły wpływy z ceł do kasy państwa w całym 2008 roku. Plan zakładał dochód na poziomie 2 mld zł

Niestety, sytuacji tej nie poprawiła zmiana prawa z 1 stycznia 2009 r. i wprowadzenie możliwości rozliczenia podatku VAT przez deklarację (bez konieczności wpłacania go na konto urzędu celnego). – Firma, która będzie chciała rozliczyć w ten sposób import, musi uzyskać pozwolenie na stosowanie procedury uproszczonej, to zaś uzależnione jest od spełnienia restrykcyjnych wymogów oraz wniesienia zabezpieczenia, co generuje dodatkowe koszty – wyjaśnia Michał Krzewiński, doradca podatkowy w PricewaterhouseCoopers. Jak twierdzi, firmom prościej jest dokonywać odpraw celnych w Hamburgu, Rotterdamie czy w Antwerpii. – Zgłaszając w Niemczech import np. z Chin czy USA towarów, które następnie będą wysłane do Polski na zasadzie dostawy wewnątrzwspólnotowej, przedsiębiorcy będą zwolnieni z niemieckiego podatku VAT, a zapłacą jedynie cło. Do Polski towary te trafią na zasadzie wewnątrzwspólnotowego nabycia i polski VAT zostanie rozliczony w deklaracji. Gdyby ten sam towar przypłynął od razu do Polski, przedsiębiorca musiałby zapłacić nie tylko cło, ale także w ciągu dziesięciu dni podatek VAT – podkreśla Michał Krzewiński.

Celnicy wiedzą swoje

Niektórzy eksperci są jednak zdania, że za spadkiem liczby odpraw stoją sami celnicy i ich restrykcyjne podejście do odprawiających się podmiotów. – Tworzenie procedur to nasza polska specjalność. Celnicy muszą pokazać, że zawsze mają rację – mówi prawnik jednej z kancelarii prowadzących sprawy celne.

Niestety, tego wizerunku nie broni pismo, które – jak ustaliła „Rz” – krąży po biurkach mazowieckich celników. Wydał je naczelnik I Urzędu Celnego w Warszawie (który swoim zasięgiem obejmuje stolicę od Łomianek z jednej strony, do Piaseczna i Góry Kalwarii z drugiej, i obsługuje ponad milion firm i osób fizycznych). Zalecił w nim pełne kontrole towarów zgłaszanych do odprawy przez podmioty, które w tym urzędzie robią to po raz pierwszy.

– Są zalecenia kontrolne wynikające z analizy ryzyka wskazującego możliwe obszary występowania uchybień lub oszustw. Dotyczą one tylko tzw. towarów wrażliwych, czyli obuwia i wyrobów włókienniczych – zapewnia Piotr Tałałaj, rzecznik prasowy Izby Celnej w Warszawie.

– Jeżeli żywność, wiertarki i zabawki są wyrobami włókienniczymi albo obuwiem, to to pismo dotyczy tylko ich – replikuje nasz informator.

Wiele na temat pracy celników mogą też powiedzieć agenci celni. – Niemieccy celnicy potrafią odprawić kontenery, gdy statek wpływa na wody terytorialne. Prześwietlają je, by sprawdzić, czy znajduje się w nich zadeklarowany towar. Nasi każą rozładować kontener, zawierający czasem 18 ton towaru, tylko po to, by do niego zajrzeć. Za rozładunek musi zapłacić przedsiębiorstwo. Tak samo jak płaci przewoźnikowi 300 – 400 euro za dzień przestoju ciężarówki z towarem do kontroli sanitarnej – mówi jeden z agentów celnych.

Jak twierdzi, nie sprawdza się nawet system Celina, bo zgłoszenie za jego pośrednictwem dokumentu SAD nic nie daje. – I tak liczy się data zarejestrowania wniosku przy okienku w urzędzie celnym, gdzie wydrukowane papiery trzeba przynieść celnikowi – dodaje.

– Przepisy wymuszają na celnikach określone działania. Zaskakujące jest jednak to, że Ministerstwo Finansów nie monitoruje ubytku finansów spowodowanego spadkiem liczby odpraw celnych. Zwłaszcza że spora rzesza przedsiębiorców i osób fizycznych odprawia się poza granicami naszego kraju, a zjawisko to się nasila – podkreśliła poseł Hanna Zdanowska (PO), która wywołała ten temat na posiedzeniu sejmowej komisji „Przyjazne państwo”. I dodała: – Nie stać nas na zasilanie budżetów innych państw. Dlatego będę proponowała zmianę prawa.
Rzeczpospolita _ Grażyna J. Leśniak 09-06-2009
 
brawo, ale jak zwykle zaczynają coś myśleć nad ulepszeniem tylko wtedy gdy kaska im między palcami uciekać zaczyna....
 
Dzięki polskim przepisom tracimy miliardy- Marek Tarczyński

Fragment z biuletynu:

Przewodniczący Rady Polskiej Izby Spedycji i Logistyki Marek Tarczyński:

W powszechnym odczuciu i branży transportu spedycji i logistyki, i firm zagranicznych obecne przepisy są niesymetryczne w stosunku do tych, które obowiązują w państwach ościennych, powodując dużą mitręgę organizacyjną a dodatkowe koszty zniechęcają zagraniczne podmioty do dokonywania odpraw właśnie tutaj u nas w Polsce.
Aby zobrazować istotę problemu posłużę się krótkim przykładem. Polski importer sprowadzający ładunek z Chin, po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej ma możliwość dokonania odprawy tego ładunku nie tylko w porcie polskim, ale również w porcie zagranicznym. Bardzo często nawet złośliwie mówi się, że nie Gdynia jest polskim oknem na świat a Hamburg czy Antwerpia.
Dokonanie takiej odprawy celnej w porcie zachodnioeuropejskim przez polskiego importera jest sprawą bardzo prostą. Nie trzeba, jak w Polsce, rejestrować się, nie trzeba uzyskiwać tamtejszego NIP do spraw podatku VAT. Po prostu, zleca się odprawę działającej tam agencji celnej, uiszcza się cło, bo jesteśmy w unii celnej i ono jest wszędzie takie samo, a VAT płaci się później w Polsce albo w innym kraju Unii Europejskiej, gdzie ten towar jest wprowadzony do obrotu.

Słowacki kolega polskiego importera, który sprowadza towar z Chin, a chciałby go odprawić w polskim porcie, niestety, praktycznie zrobić tego nie może. Musiałby w Polsce zarejestrować się na potrzeby NIP, ustanowić tutaj swojego przedstawiciela podatkowego, a mitręga z tym związana i dodatkowe koszty skutecznie zniechęcają zagraniczne podmioty do dokonywania odpraw celnych w naszym kraju.

Proponowane zmiany dążą do tego, aby można było w tak prosty i łatwy sposób, jak to jest w państwach ościennych, dokonywać odpraw celnych u nas w Polsce. Sprawdzono to, stosując w praktyce od lat.

Pragnę zwrócić uwagę, że po wejściu Polski do Unii Europejskiej, pomimo że nasza granica wschodnia stała się granicą Unii Europejskiej, praktycznie mamy tam tylko do czynienia z odprawami w procedurach tranzytu. Mówimy tu o towarach, które wyjeżdżają z Polski.

“Dzięki” tym przepisom nie jesteśmy w stanie w pełni zdyskontować naszego tranzytowego położenia. Według opracowania poznańskiego Instytutu Logistyki straty Skarbu Państwa wynikające z zaniechania ewentualnego poboru cła są ogromne, ponieważ zostaje tam 25% całego pobranego cła. W 2007 roku dochody te szacowane były na kwotę 200 mld zł. Takie kwoty mogłyby pozostać w naszym Skarbie Państwa, gdyby ładunki dla kontrahentów zagranicznych i przeznaczone za granicę były odprawiane w naszych portach, na przejściach lądowych i na naszych lotniskach.


 
minimalne straty budżetowe rocznie wynoszą miliard złotych

fragmenty biuletyny cd.

Prezes Zarządu Polskiego Przemysłu Spirytusowego Leszek Wiwała

(... )w 2002 i 2003 roku w Polsce było 20 mln litrów skażonego alkoholu, w kolejnych latach ta wielkość wzrosła do 50 mln, przy czym mówimy tu tylko o skażonym alkoholu w kraju.
(...) Od momentu wejścia do Unii Europejskiej nie mamy żadnej kontroli nad alkoholem zawartym w innych wyrobach, które wchodzą do Polski.

Nikt nie bada też, jaki jest to rząd wielkości. Z naszych wyliczeń wynika, że minimalne straty budżetowe rocznie wynoszą miliard złotych. W sytuacji, kiedy w kraju jest kryzys i brakuje środków byłoby dobrze spróbować część tych środków przestępcom odebrać.


Druga sprawa, bardzo istotna, i tutaj chyba jest uprawnienie do kontroli wyrobów akcyzowych, bo tutaj leży meritum problemu, tylko znowu mówimy tu a, a nie mówimy b, to znaczy, służba celna de facto, od momentu wejścia w życie ustawy o CBA, narusza przepisy, dlatego, że wykracza poza swoje kompetencje, jeśli prowadzi czynności operacyjno-rozpoznawcze.
Jest podejrzany transport alkoholu albo paliwa, jadą za nim, prowadzą obserwacje terenu, do czego tak naprawdę nie mają prawa, a później zbierają wszystkie swoje informacje operacyjne, jest zrobiony donos i nagle łapie się jednego kierowcę, a później do mediów idzie informacja, że kierowca sypnął i po nitce do kłębka prowadzi się rozpoznanie, podczas gdy w rzeczywistości w tym samym momencie jest łapany kierowca, policja wraz ze służbą celną wchodzi do magazynu ze skażonym alkoholem i rozlewni, gdzie odbywa się odkażanie i działa linia rozlewnicza

Służba celna wykonuje te czynności, natomiast potrzebuje współpracy policji, bo sama nie posiada takich kompetencji. Ta współpraca czasami układa się bardzo dobrze, a czasami gorzej. Są przykłady bardzo dobrej współpracy, ale i takiej, gdzie jest problem.
Na pewno też wyposażenie służby celnej w podstawowe kompetencje operacyjno-rozpoznawcze nie zaszkodziłoby budżetowi państwa, wręcz przeciwnie, mogłoby poprawić ochronę interesów producentów legalnych i w konsekwencji także budżetu państwa.
 
Back
Do góry