Ja chcę do Grupy Rekreacyjno-Kolonijnej

mis_jogi

Nowy użytkownik
Dołączył
6 Styczeń 2018
Posty
1
Punkty reakcji
0
Granica polsko-ruska to nietuzinkowe miejsce. Czasami mają miejsce zdarzenia śmieszne, innym razem poważne. Czasami przełożeni szukają dziury w całym bo akurat jest poniedziałek, innym razem jest tyle roboty, że nie wiesz w co ręce włożyć. Jakiś czas temu pojawiły się dwa nowe pomysły. Pierwszy to szklane kule wszędzie tam gdzie tylko można w ilości, która mogłaby wprawić w osłupienie operatora kamer w Komendzie Wojewódzkiej Policji. Cel tego przedsięwzięcia jest bardzo prosty. Z jednej strony zaspokaja próżność i potrzebę podglądania, z drugiej strony kosztem zdrowia polskich funkcjonariuszy realnie ułatwi i przyśpieszy przekraczanie granicy naszym rosyjskim przyjaciołom, którzy swoim działaniem doprowadzili do katastrofy i ani myślą zwrócić polski samolot, bo przecież są za nią bezpośrednio odpowiedzialni. Chociaż minęło już ponad siedem lat nadal zamierzają bezcześcić polską własność zalaną polską krwią na ruskiej ziemi.

Drugim pomysłem jest Grupa Rekreacyjno-Kolonijna. Majstersztyk, dzięki któremu osoby, które powinny być ucywilnione pozostaną w mundurach, a miesiąc na granicy będzie im się doliczał jako pełny rok do emerytury. Przyjeżdżają więc z bojowym nastawieniem. Robią mały zamęt bo nagle się okazuje tu nie ma miejsca na „tylko wklepywanie paszportów”. W przeciwieństwie do informacji, którymi ich karmiono i niezależnie od pory dnia i nocy trzeba być czujnym, uważnym, dokładnym, bezbłędnym i jeszcze wszystko to wykonywać szybko, aby Ruscy i przełożeni byli usatysfakcjonowani przepustowością.

To nie są proste rzeczy o czym wiedzą starsi oficerowie, którzy przybyli do nas w środę i czwartek z dumnego Olsztyna. My musieliśmy się zmagać z noworoczną falą sowietów, którzy jak co roku w styczniu zalewają Polskę i euro-kołchoz. Roboty było tyle, że część osób musiała dymać na dwa pasy jednocześnie podczas, gdy panowie szlachta musieli się zmagać z innymi problemami. Mianowicie jak wypić litry kawy, jak nie zostać zauważonym oraz żeby w papierach było wszystko ok. Te ostatnie zadanie było najłatwiejsze. Trudności pozostałych zadań nie rozstrzygam, choć w zaprzestaniu żłopania kawy pomogła pora obiadowa. Szlachta odwiedziła bar, siorbnęła zupki, zjadła drugie danie, ale kompot to tylko truskawkowy. Trochę się pośmiali, ale o napiwku zapomnieli, może innym razem? Później wrócili na ulubione piętro chowając się jak szczury w norze przed światłem słonecznym. Ktoś mógłby pomyśleć, że to robota dla KW, ale po co skoro wszystko gra? Poza tym kolega koledze takich numerów wycinać nie będzie, a szukać szlachty na DVD to karkołomne zadanie. Wieczorem, gdy cała zaorana zmiana kończyła swój day-shift szlachta wsiadła do auta na olsztyńskich numerach i z brzuchami pełnymi kawy ociężale ruszyli w swoją stronę.

W czwartek Grupa Rekreacyjno-Kolonijna winna rozpocząć pracę wieczorem. Dostali cynk, że nocki są wykańczające i mogą nie sprostać zadaniu. Przejeżdżające samochody będą hałasować, a to już znaczny dyskomfort. Ponieważ są lepsi od innych i są oficerami to kto im zabroni przełożyć zmianę nocną na dzienną? Całkiem przypadkowo, zmieniając ten układ dostają gratis trzydniowy weekend rozpoczynający się w piątek. W papierach gra, w godzinach też gra. Kamuflowanie się mają opanowane z dnia wcześniejszego. Czy ktoś się przyczepi do szlachty za takie cwaniactwo? Na 100% nie. Co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie.

Pracownicy biurowi, a przynajmniej ich część ma tę cechę, że strasznie wyczekują długich weekendów. Serce już się rwie ku wolnemu, ale czasem to nie takie proste. Na szczęście jest na to rozwiązanie. Jeśli ktoś nie odebrał przerwy w takim wymiarze jaki uważa za stosowne to chyba można ją odebrać na pół godziny przed zakończeniem zmiany? Najdziwniejsza jest naiwność pracowników biurowych, że jak ktoś wyparuje pomimo chowania się cały dzień to nikt tego nie zauważy.

Trochę się rozpisałem więc powoli kończę. Sytuacja w której pracownik biurowy, aby zachować mundur zobowiązuje się do dodatkowego wysiłku jest zrozumiała. Natomiast poważni ludzie, którzy świecą przykładem dla innych powinni się zachowywać tak, żeby móc brać z nich przykład. Powyższe zachowanie to nic innego jak śmianie się w twarz funkcjonariuszom orającym przez 24h, siedem dni w tygodniu, przez ludzi, którzy na myśl o granicy czują obrzydzenie, pogardę i strach. Od 2015 dużo się zmieniło, ale u niektórych mentalność i przyzwyczajenia nie uległy zmianie. Cwaniactwo ma się dobrze.

Kończąc i zakładając hipotetycznie, że szlachta z Grupy Rekreacyjno-Kolonijnej została porwana przez ludożerców, a ja zostałbym szefem misji ratunkowej to swoje działania rozpocząłbym półgodziny po tym jak GRK zniknęłaby z jadłospisu. Miłego weekendu.
 
Szkoda gadać, takie zachowania są i były w SC normą. Za to wykop zrobili tym nadgorliwym, bo jeszcze ktoś wpadnie na pomysł, by zagonić leni do roboty...
 
Trzeba KRZYCZEĆ!
Zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo ten temat zaboli wielu z nas, ale ludzie dość tej hipokryzji. GRK albo przyjeżdżają i zapier.... jak inni albo niech się nie pokazują. Uważacie, że to jest uczciwe, że ktoś "odpęka" kilkanaście służb na granicy i ma zaliczony rok pracy jak Ci, którzy harują tam cały rok? W takim razie ja też chcę do GRK, a na co dzień do tej znienawidzonej skarbówki! Związkowcy uważacie, że to jest fair?
 
Trzeba KRZYCZEĆ!
Zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo ten temat zaboli wielu z nas, ale ludzie dość tej hipokryzji. GRK albo przyjeżdżają i zapier.... jak inni albo niech się nie pokazują. Uważacie, że to jest uczciwe, że ktoś "odpęka" kilkanaście służb na granicy i ma zaliczony rok pracy jak Ci, którzy harują tam cały rok? W takim razie ja też chcę do GRK, a na co dzień do tej znienawidzonej skarbówki! Związkowcy uważacie, że to jest fair?


ale czego oczekujesz?

że poprzemy zabranie mundurów GRK bo to niesprawiedliwe?

ucywilnienia i zwolnienia były niesprawiedliwe

można jedynie oczekiwać że odpowiedzialni za służbę GRK dopilnują, żeby ta służba była prawdziwa i żeby była realną pomocą dla granicy

pamiętajmy również, że jedna z ról oczekiwana od GRK to łamistrajki

pozostaje jedynie nadzieja, że tak jak do tej pory, zdecydowana większość funków z GRK zachowa się w krytycznej sytuacji przyzwoicie
 
Wszyscy oczekują tego, że GRK zostanie rozwiązane a ludzie którzy w tym są zostaną na stałe przeniesieni do pracy na granicę, gdyż tam są największe braki kadrowe. To co teraz jest to jest jakaś farsa. Nikt nikogo nie chce ucywilniać!!! Nabory powinny być na cywili a nie odwrotnie. Ogłasza się nabór na funka na granicę którego trzeba wyszkolić a celnicy z wiedzą siedzą za biurkami przy papierach.
 
Drugim pomysłem jest Grupa Rekreacyjno-Kolonijna. Majstersztyk, dzięki któremu osoby, które powinny być ucywilnione pozostaną w mundurach, a miesiąc na granicy będzie im się doliczał jako pełny rok do emerytury. Przyjeżdżają więc z bojowym nastawieniem. Robią mały zamęt bo nagle się okazuje tu nie ma miejsca na „tylko wklepywanie paszportów”. W przeciwieństwie do informacji, którymi ich karmiono i niezależnie od pory dnia i nocy trzeba być czujnym, uważnym, dokładnym, bezbłędnym i jeszcze wszystko to wykonywać szybko, aby Ruscy i przełożeni byli usatysfakcjonowani przepustowością.

To nie są proste rzeczy o czym wiedzą starsi oficerowie, którzy przybyli do nas w środę i czwartek z dumnego Olsztyna. My musieliśmy się zmagać z noworoczną falą sowietów, którzy jak co roku w styczniu zalewają Polskę i euro-kołchoz. Roboty było tyle, że część osób musiała dymać na dwa pasy jednocześnie podczas, gdy panowie szlachta musieli się zmagać z innymi problemami. Mianowicie jak wypić litry kawy, jak nie zostać zauważonym oraz żeby w papierach było wszystko ok. Te ostatnie zadanie było najłatwiejsze. Trudności pozostałych zadań nie rozstrzygam, choć w zaprzestaniu żłopania kawy pomogła pora obiadowa. Szlachta odwiedziła bar, siorbnęła zupki, zjadła drugie danie, ale kompot to tylko truskawkowy. Trochę się pośmiali, ale o napiwku zapomnieli, może innym razem? Później wrócili na ulubione piętro chowając się jak szczury w norze przed światłem słonecznym. Ktoś mógłby pomyśleć, że to robota dla KW, ale po co skoro wszystko gra? Poza tym kolega koledze takich numerów wycinać nie będzie, a szukać szlachty na DVD to karkołomne zadanie. Wieczorem, gdy cała zaorana zmiana kończyła swój day-shift szlachta wsiadła do auta na olsztyńskich numerach i z brzuchami pełnymi kawy ociężale ruszyli w swoją stronę.

W czwartek Grupa Rekreacyjno-Kolonijna winna rozpocząć pracę wieczorem. Dostali cynk, że nocki są wykańczające i mogą nie sprostać zadaniu. Przejeżdżające samochody będą hałasować, a to już znaczny dyskomfort. Ponieważ są lepsi od innych i są oficerami to kto im zabroni przełożyć zmianę nocną na dzienną? Całkiem przypadkowo, zmieniając ten układ dostają gratis trzydniowy weekend rozpoczynający się w piątek. W papierach gra, w godzinach też gra. Kamuflowanie się mają opanowane z dnia wcześniejszego. Czy ktoś się przyczepi do szlachty za takie cwaniactwo? Na 100% nie. Co wolno wojewodzie to nie tobie smrodzie.

Ani ja oficer ani prawie ucywilniony "miesięczny" mundurowy. Jestem w tym tworze (GRK) chyba przez przeoczenie. Tak jak pewnego dnia dostałem przydział tak po zmianach nikt mi go nie wycofał. Dokładnie w opisanym terminie byłem w mniej więcej opisanych okolicach i z opisanego kierunku. Brak tam baru więc załóżmy, że byłem w sąsiedztwie. Potwierdzam - roboty trochę było. A robili ją w tym sąsiedztwie i miejscowi i GRK. Wiadomo, nie wszędzie napływowych da się wrzucić z marszu ale tam gdzie byli(śmy) kawy, zupki czy kompotu nie zauważyłem. Czyli można. Gdzie i jak bić, żeby było jednakowo - nie wiem. Nie jest winą oficerów z GRK, że ich prawie z mundurów odarto. I nie jest niczym normalnym oglądać oficera w budzie na pasku czy w kanale. Niektórzy z nich potrafią jednak przełknąć tą gorycz i zasuwać nie tracąc godności. Ci, którzy w obawie o godność robią uniki może kiedyś poczują czy ją oby na pewno zachowali.
 
Wszyscy oczekują tego, że GRK zostanie rozwiązane a ludzie którzy w tym są zostaną na stałe przeniesieni do pracy na granicę, gdyż tam są największe braki kadrowe. To co teraz jest to jest jakaś farsa. Nikt nikogo nie chce ucywilniać!!! Nabory powinny być na cywili a nie odwrotnie. Ogłasza się nabór na funka na granicę którego trzeba wyszkolić a celnicy z wiedzą siedzą za biurkami przy papierach.


i to jest tylko część zdezorganizowania sc dobrą zmianą
 
bolo1999
Ja nie chcę ich nieumundurowania tylko realnego wspomagania granicy. Przyjazdy na klika służb nic nie dają na granicach bynajmniej na tej gdzie ja pracuję jest ciągły brak funków i krew mnie zalewa jak widzę GRK szwendających się po granicy by tylko od pękać służbę i z bani. Oczywiście wiem, że nie wszyscy są tacy, ale niestety tych jest mniej. Kiedy widzisz coś takiego to myślisz sobie, że to jest nieuczciwe. Tylko tyle i aż tyle.
 
dlaczego GRK nie wspomaga w okresie wakacyjnym i święta??.... dla nas zaliczenie 10 nocek w miesiącu to niby nic a u nich na nocki wolne =:) lepiej rozmundurować GRK i zrobić prawdziwy nabór i uzupełnić etaty a nie tworzyć sztuczne statystyki i powierzać zadania GRK jak posterunki i obsługi szlabanów.
 
lepiej rozmundurować GRK i zrobić prawdziwy nabór i uzupełnić etaty a nie tworzyć sztuczne statystyki i powierzać zadania GRK jak posterunki i obsługi szlabanów.

Jak przyglądam się tej jałowej dyskusji, to stwierdzam, że najlepiej wszystkich pozwalniać i ogłosić nabór na funkcjonariuszy.
 
Niestety GRK jest to następny sztuczny twór, który niebawem przestanie istnieć.
 
Ostatnia edycja:
dlaczego GRK nie wspomaga w okresie wakacyjnym i święta??.... dla nas zaliczenie 10 nocek w miesiącu to niby nic a u nich na nocki wolne =:) lepiej rozmundurować GRK i zrobić prawdziwy nabór i uzupełnić etaty a nie tworzyć sztuczne statystyki i powierzać zadania GRK jak posterunki i obsługi szlabanów.
Po pierwsze - w mojej komórce - wspomaga i w wakacje i w święta. Po drugie, funkcjonariusz na granicy, pracuje na granicy ciągle, zas ja żeby pojechać na ten miesiąc muszę wyprowadzić swoje sprawy "na zero" - co przy poprzednim turnusie oznaczało zap...l przez 12 godzin dziennie przez czas jakiś. Wreszcie po trzecie, pracuje w komórce która zawsze i w każdych projektach miała być mundurowa - mimo to nikt u nas nie "pyszczy" tylko swoje robi. owszem, na granicy wykonujemy czynności podstawowe (szlabany, rewizje, wszczynanie spraw) ale zwróćcie proszę uwagę, że gdyby nas nie było, stała obsada granicy musiała by to robić.
Wreszcie, nikt nam nie zapewnia tam noclegu, więc zwykle to oznacza 2 godziny jazdy w jedną stronę, co po takiej "dwunastce" spędzonej nawet na szlabanie przyjemne i bezpieczne nie jest.
 
dlaczego GRK nie wspomaga w okresie wakacyjnym i święta??.... dla nas zaliczenie 10 nocek w miesiącu to niby nic a u nich na nocki wolne =:) lepiej rozmundurować GRK i zrobić prawdziwy nabór i uzupełnić etaty a nie tworzyć sztuczne statystyki i powierzać zadania GRK jak posterunki i obsługi szlabanów.

Jak przyglądam się tej jałowej dyskusji, to stwierdzam, że najlepiej wszystkich pozwalniać i ogłosić nabór na funkcjonariuszy.


rozmundurować?

pozwalniać?

tak wygląda według was identyfikacja ze służbą?

solidarność zawodowa?

zwykła przyzwoitość?

zarządzanie zasobami ludzkimi, dowodzenie jest u nas takie a nie inne

zresztą - jakie mialoby być, skoro kariery robią nie pracowici przyzwoici ludzie, ale dyspozycyjni i lojalni wobec każdego kto nad nimi (w pejoratywnym znaczeniu tych określeń)

kluczem jest przyzwoitość - przede wszystkim w zarządzaniu zasobami ludzkimi
 
Back
Do góry