G
gość 25
Gość
Dumny jestem z Was, z siebie też, choć trochę mniej bo dopiero dzisiaj...Przypomina to rok 1980, ten entuzjazm; wtedy też wszystko wyszło od dołu. Jedna sprawa mnie niepokoi, nie mamy reprezentacji. Spontaniczna akcja jest super, ale z kim podpiszą porozumienie i kto w razie czego będzie tego pilnował? Na gębę? Na gębę to jest krem nivea...życzę nam wytrwałości. A do przemyslenia, czy nie powinniśmy wybrać z każdego Urzędu jednego przedstawiciela do rozmów; taka grupa byłaby swietnym zalążkiem naszej przeyszłej reprezentacji. Pozdrawiam i... wytrwałości.