bolo1999
Dobrze znany użytkownik
Wyroki sadów są w tym zakresie jasne. Przyjmuje argument, że jeżeli SNP oddalony jest o 50 km to nalezy pracownikowi ułatwić dojazd (ryczałtem, czy też dodatkiem służbowym). Ale dla czego mamy płacić tym co dojeżdżają 15 czy 20 km do stałego SNP, skoro ci co dojeżdźają tyle samo do swojej IC, UC, czy OC nie dostają takich dodatków? A przecież jeżdżą tyle samo i tylko w obie strony: do pracy i do domu.
Może jak byśmy nie płacili tym co dojeżaja jak do pracy kilkanaście czy dwadzieścia kilka kilometerów, to moglibysmy więcej zapłacić tym co dojeżdźaja 40, czy 50 km.
jk
Panie Ministrze!
Nie wiem jak jest gdzie indziej, ale w moim przypadku IC robi nabór na konretne stanowisko w konkretnym referacie - jeśli wykonuję obowiązki w referacie SNP to dojazd nikogo nie interesuje - moją sprawą jest jak daleko mieszkam od miejsca, w którym chciałem pracować - i tak powinno być.
Jeśli jednak pracodawca zleca mi wykonanie czynności poza miastem, w którym aplikowałem do pracy i w którym znajduje się jego siedziba, to chyba naturalnym jest zwrot pracownikowi/funkcjonariuszowi kosztów dojazdu.
Kurczę - nawet budowlańców firmy wożą do pracy !!!
Oczywiście - można mówić o samochodach służbowych - ale byłoby to dużą niegospodarnością kupować auto, które dziennie robiłoby 100 - 200 km ( większą część czasu stałoby na parkingu - w trakcie wykonywania czynności ).
Można też pójść w drugą skrajność - niech sobie radzą z dojazdem sami i sami za to płacą - tylko kto się na to zgodzi? Szacuję że mnie kosztowałoby to ok. 400 zł. Pan by się zgodził śmigać po całym kraju na swój koszt?
Można też poprzestać na zwracaniu PKP/PKS - ja nie muszę dobijać swojego auta - OK.
Tyle że nie zawsze jest jak dojechać, są miejsca, gdzie żeby być na 7.00 np w poniedziałek, jadąc publicznym transportem musiałbym wyjechać o 1.00 w nocy - nawet przy 12 godzinnej zmianie nic bym nie zdążył zrobić.
Poza tym - nie tracę czasu na dworcach na przesiadki - a komunikacja na "prowincji" jest tragiczna - chyba że mamy robić kontrole tylko tam, gdzie można szybko i łatwo dojechać?
Żeby wyrobić się w 12h PKP/PKS trzeba by było ograniczyć kontrole do 2, góra 3 miejscowości w ciągu dnia - nawet jeśli byłyby na trasie ( bo oczekiwanie na kolejny kurs ).Często zdarza się, że punkt nie istnieje albo jest zamknięty - nie ma kontroli, a i tak trzeba poczekać na dworcu na połączenie 2 - 3 godziny.
Jadąc własnym autem po prostu jedziemy gdzie indziej.
Poza tym - każdy z SNP wie o czym mówię - upał albo deszcz - a ty turlaj się z przystanku 2 - 3 km do punktu, w obu rękach torby - tak - laptop, drukarka, zasilacze, papier, latarki, lupy, protokoły, przybory, pieczątki, akcesoria - nigdy nie wiadomo co się wydarzy i trzeba być na wszystko przygotowanym -
Moim skromnym zdaniem - zwrot za dojazdy samochodem prywatnym w SNP jest całkiem tanim sposobem utrzymania znacznej mobilności i efektywności SNP w terenie.
Ja osobiście nie mam obiekcji i wolałbym auto służbowe od własnego
Ciekawi mnie co Pan na to - i księgowi MF - czy były jakieś symulacje kosztów przy różnych rozwiązaniach?
A wszystkich pokrzywdzonych z OC zapraszam do składania podań do SNP - wakaty czekają.
Pozdrawiam Panie Ministrze i wbrew dużej części kolegów patrzę w przyszłość pełen optymizmu.
Może jak byśmy nie płacili tym co dojeżaja jak do pracy kilkanaście czy dwadzieścia kilka kilometerów, to moglibysmy więcej zapłacić tym co dojeżdźaja 40, czy 50 km.
jk
Panie Ministrze!
Nie wiem jak jest gdzie indziej, ale w moim przypadku IC robi nabór na konretne stanowisko w konkretnym referacie - jeśli wykonuję obowiązki w referacie SNP to dojazd nikogo nie interesuje - moją sprawą jest jak daleko mieszkam od miejsca, w którym chciałem pracować - i tak powinno być.
Jeśli jednak pracodawca zleca mi wykonanie czynności poza miastem, w którym aplikowałem do pracy i w którym znajduje się jego siedziba, to chyba naturalnym jest zwrot pracownikowi/funkcjonariuszowi kosztów dojazdu.
Kurczę - nawet budowlańców firmy wożą do pracy !!!
Oczywiście - można mówić o samochodach służbowych - ale byłoby to dużą niegospodarnością kupować auto, które dziennie robiłoby 100 - 200 km ( większą część czasu stałoby na parkingu - w trakcie wykonywania czynności ).
Można też pójść w drugą skrajność - niech sobie radzą z dojazdem sami i sami za to płacą - tylko kto się na to zgodzi? Szacuję że mnie kosztowałoby to ok. 400 zł. Pan by się zgodził śmigać po całym kraju na swój koszt?
Można też poprzestać na zwracaniu PKP/PKS - ja nie muszę dobijać swojego auta - OK.
Tyle że nie zawsze jest jak dojechać, są miejsca, gdzie żeby być na 7.00 np w poniedziałek, jadąc publicznym transportem musiałbym wyjechać o 1.00 w nocy - nawet przy 12 godzinnej zmianie nic bym nie zdążył zrobić.
Poza tym - nie tracę czasu na dworcach na przesiadki - a komunikacja na "prowincji" jest tragiczna - chyba że mamy robić kontrole tylko tam, gdzie można szybko i łatwo dojechać?
Żeby wyrobić się w 12h PKP/PKS trzeba by było ograniczyć kontrole do 2, góra 3 miejscowości w ciągu dnia - nawet jeśli byłyby na trasie ( bo oczekiwanie na kolejny kurs ).Często zdarza się, że punkt nie istnieje albo jest zamknięty - nie ma kontroli, a i tak trzeba poczekać na dworcu na połączenie 2 - 3 godziny.
Jadąc własnym autem po prostu jedziemy gdzie indziej.
Poza tym - każdy z SNP wie o czym mówię - upał albo deszcz - a ty turlaj się z przystanku 2 - 3 km do punktu, w obu rękach torby - tak - laptop, drukarka, zasilacze, papier, latarki, lupy, protokoły, przybory, pieczątki, akcesoria - nigdy nie wiadomo co się wydarzy i trzeba być na wszystko przygotowanym -
Moim skromnym zdaniem - zwrot za dojazdy samochodem prywatnym w SNP jest całkiem tanim sposobem utrzymania znacznej mobilności i efektywności SNP w terenie.
Ja osobiście nie mam obiekcji i wolałbym auto służbowe od własnego
Ciekawi mnie co Pan na to - i księgowi MF - czy były jakieś symulacje kosztów przy różnych rozwiązaniach?
A wszystkich pokrzywdzonych z OC zapraszam do składania podań do SNP - wakaty czekają.
Pozdrawiam Panie Ministrze i wbrew dużej części kolegów patrzę w przyszłość pełen optymizmu.