ALOKACJA W CIENIU ZATRZYMAŃ
Nowotwór toczy Służbę Celną na dobre. Przerzuty widać na wszystkich jego tkankach i cokolwiek by o tym sądzić jedno jest pewne. Jesteśmy na samym dnie - wszyscy. Bez wyjątku. Ostatnie lata to zjawisko śnieżnej kuli pędzącej coraz prędzej w przepaść, na której końcu tkwi twarda skała o którą musimy sie rozbić. Pierwsze symptomy kryzysu SC to czas kiedy upolityczniono na wzór innych resortów kadrę kierowniczą. Przestało opłacać się starać o pozycję zawodową za wyniki i doświadczenie na rzecz drogi na skróty.
Zrodzony w bólach trend odnowieńczy w resorcie ceł nazwanym dla dodania powagi Służbą Celną oraz uzbrojony w etykę zawartą w centralnie opracowanym Kodeksie Etyki rozpoczął wieloletni proces reform pod czujnym okiem Ministerstwa Finansów. Nawet szkoda pytać o wynik tych lat szeregowych funkcjonariuszy. Wielu z nich wybrało ścieżkę "prywatyzacji" czynności służbowych, część odeszła widząc do
czego prowadzi polityka ciągle nowych władz celnych z politycznego nadania. Jeszcze inni popadli w marazm i pracują od pierwszego do pierwszego. Spora grupa aktywistów zawłaszczyła patent na mądrość i poprzez potakiwanie " u tronu" usiłuje udowodnić swoją przydatność w zarządzaniu polskim cłem, chociaż tak naprawdę wydaje się coraz bardziej oczywiste, że o zarządzaniu nie maja prawie żadnego pojęcia.
Można by jeszcze długo wymieniać przykłady systemowego rozkładu ale wydaje się, że łączy je pewna wspólna cecha. Wszystkie składają się na upadek wizerunku Służby Celnej i jego wymiaru w codziennej rzeczywistości.
Jeszcze nie przebrzmiały skutki "przedmiotowego potraktowania braci celnej" w aspekcie migracji zachód - wschód w imię dobrobytu w ramach UE. Wielka reorganizacja SC jako remedium na wszelkie bolączki polskiego cła w związku z europejskimi standardami to był "hit sezonu" 2004. Alokacja miała być dla tych ludzi dobrem życiowym, a stała się życiową gehenną. Nikt za to do dzisiaj nie odpowiedział więc widocznie sami są sobie winni. Potem było już tylko gorzej.
Styczniowy protest 2008 roku niemal całej celniczej braci ze szczególnie spektakularnym paraliżem wschodniej granicy był ostatnim krzykiem wszystkich - pasjonatów, nierobów, uczciwych i nieuczciwych. Dajcie nam jakąkolwiek szansę na godziwe życie, a nie tworzenie kolejnej fikcji opartej o ten sam schemat. Teraz o was zadbamy. Widzieliśmy jak bardzo. Przy absolutnej bezczynności szczebla nadzoru wycina się dziś w pień całe Oddziały Graniczne metodami statystycznymi w oparciu o nierzadko wymuszane zeznania ludzi którzy okazali się nie dość, że nieuczciwi w pracy to jeszcze bardziej nieuczciwi w życiu. Nie wdając się w ocenę spraw oczywiście istotnych z punktu widzenia państwa - zwalczania korupcji i innych zjawisk negatywnych można powiedzieć o szerszym zjawisku. Powraca zjawisko odpowiedzialności zbiorowej. Pod szczególna kuratelą "demokratycznego państwa prawa". Więc może zapowiadane protesy sędziów oraz prokuratorów, czy głośne celników, nauczycieli i polcjantów są efektem większego kryzysu wartości niż wizja świata kreowana przez dziwnie spolegliwe media ?
Współczesny adept "etosu" polskiego celnictwa z uposażeniem na życie w kwocie 1300 złotych staje się potencjalnym obiektem opieki społecznej. Morale w związku z powyższym może nie zafunkcjonować. Podwyżki miały być ale póki co trwa "rzeź" w starszych kadrach, które widać łatwiej jest prawnie wyeliminować niż martwić się o ich potencjalne roszczenia. W Polsce jest jedynie ok. 15000 funkcjonariuszy celnych, którzy do budżetu odprowadzaja ponad 1/3 dochodów państwa. Może więc warto w tę grupę inwestować, a nie okresowo utylizować czego świadkami byliśmy w przeszłych latach i w chwili obecnej. Widać kalkulacja jest prosta. Skoro stać was było na podniesienie głowy to może być jeszcze gorzej. Trzeba was celników będzie utrzymywać na wyższym poziomie. Budżet jak wiemy od lat nie jest przecież z gumy. Skoro tak zwolnijmy dużą część starszej kadry metodami "domniemanie winy", znajdą się wtedy większe kwoty, na tych których dopiero podchodujemy do wyzysku i "samoinicjatywy". Potem zmieni się układ polityczny więc jeśli część relegowanych wróci niech martwi się następna ekipa. Nowotwór nie wybiera. To jest koncepcja na dziś. Stary dowcip jeszcze z gierkowskich czasów mówił: "jeżeli partia mówi, że nie da to nie da, jeżeli mówi że da to mówi". Stara szkoła widać obowiązuje, ale jeszcze gorsze są nawyki.
Wschodnia granica celna czyli granica UE to dzisiaj otwarta rana. "Chirurdzy" z MF nie widzą większego problemu. Widać to się nie opłaca. Echa kolejnej alokacji już z wolna słychać z wewnątrz kraju. Ciekawe tylko czy kibitkami pojadą czy taksówkami za nasze wywalczone przez większość zwykłych celników podwyżki. Upodleni zbiorowymi oskarżeniami koledzy ze wschodu muszą sobie sami poradzić. Dzisiaj nikomu nie są potrzebni. Mieli szansę zarobić swoje jak głosiło nieformalne hasło z centrali. Walka z korupcja to Fetysz, a ci którzy nie zarobili mogą dzisiaj najwyżej rzucić się samotni z urwiska. Kogo to tak naprawdę obchodzi z tych co zarządzają Służbą Celną uzbrojeni w Kodeks Etyki. Jednostka od dawna w naszej służbie jest niczym.
Dopóki nie brakuje naiwnych przedstawienie musi trwać i do tego potrzebna jest kolejna reforma, która oczywiście niczego nie zmieni. Bo niby dla kogo jest Służba Celna. Skoro od lat istnieje głównie dla samej siebie przy okazji nie pozwalając naszemu demokratycznemu państwu zbankrutować. To zbyt niebezpieczne dla Nowotworu. Mógłby zderzyć się ze zdrowymi komórkami i niechcący przegrać.
Nowotwór toczy Służbę Celną na dobre. Przerzuty widać na wszystkich jego tkankach i cokolwiek by o tym sądzić jedno jest pewne. Jesteśmy na samym dnie - wszyscy. Bez wyjątku. Ostatnie lata to zjawisko śnieżnej kuli pędzącej coraz prędzej w przepaść, na której końcu tkwi twarda skała o którą musimy sie rozbić. Pierwsze symptomy kryzysu SC to czas kiedy upolityczniono na wzór innych resortów kadrę kierowniczą. Przestało opłacać się starać o pozycję zawodową za wyniki i doświadczenie na rzecz drogi na skróty.
Zrodzony w bólach trend odnowieńczy w resorcie ceł nazwanym dla dodania powagi Służbą Celną oraz uzbrojony w etykę zawartą w centralnie opracowanym Kodeksie Etyki rozpoczął wieloletni proces reform pod czujnym okiem Ministerstwa Finansów. Nawet szkoda pytać o wynik tych lat szeregowych funkcjonariuszy. Wielu z nich wybrało ścieżkę "prywatyzacji" czynności służbowych, część odeszła widząc do
czego prowadzi polityka ciągle nowych władz celnych z politycznego nadania. Jeszcze inni popadli w marazm i pracują od pierwszego do pierwszego. Spora grupa aktywistów zawłaszczyła patent na mądrość i poprzez potakiwanie " u tronu" usiłuje udowodnić swoją przydatność w zarządzaniu polskim cłem, chociaż tak naprawdę wydaje się coraz bardziej oczywiste, że o zarządzaniu nie maja prawie żadnego pojęcia.
Można by jeszcze długo wymieniać przykłady systemowego rozkładu ale wydaje się, że łączy je pewna wspólna cecha. Wszystkie składają się na upadek wizerunku Służby Celnej i jego wymiaru w codziennej rzeczywistości.
Jeszcze nie przebrzmiały skutki "przedmiotowego potraktowania braci celnej" w aspekcie migracji zachód - wschód w imię dobrobytu w ramach UE. Wielka reorganizacja SC jako remedium na wszelkie bolączki polskiego cła w związku z europejskimi standardami to był "hit sezonu" 2004. Alokacja miała być dla tych ludzi dobrem życiowym, a stała się życiową gehenną. Nikt za to do dzisiaj nie odpowiedział więc widocznie sami są sobie winni. Potem było już tylko gorzej.
Styczniowy protest 2008 roku niemal całej celniczej braci ze szczególnie spektakularnym paraliżem wschodniej granicy był ostatnim krzykiem wszystkich - pasjonatów, nierobów, uczciwych i nieuczciwych. Dajcie nam jakąkolwiek szansę na godziwe życie, a nie tworzenie kolejnej fikcji opartej o ten sam schemat. Teraz o was zadbamy. Widzieliśmy jak bardzo. Przy absolutnej bezczynności szczebla nadzoru wycina się dziś w pień całe Oddziały Graniczne metodami statystycznymi w oparciu o nierzadko wymuszane zeznania ludzi którzy okazali się nie dość, że nieuczciwi w pracy to jeszcze bardziej nieuczciwi w życiu. Nie wdając się w ocenę spraw oczywiście istotnych z punktu widzenia państwa - zwalczania korupcji i innych zjawisk negatywnych można powiedzieć o szerszym zjawisku. Powraca zjawisko odpowiedzialności zbiorowej. Pod szczególna kuratelą "demokratycznego państwa prawa". Więc może zapowiadane protesy sędziów oraz prokuratorów, czy głośne celników, nauczycieli i polcjantów są efektem większego kryzysu wartości niż wizja świata kreowana przez dziwnie spolegliwe media ?
Współczesny adept "etosu" polskiego celnictwa z uposażeniem na życie w kwocie 1300 złotych staje się potencjalnym obiektem opieki społecznej. Morale w związku z powyższym może nie zafunkcjonować. Podwyżki miały być ale póki co trwa "rzeź" w starszych kadrach, które widać łatwiej jest prawnie wyeliminować niż martwić się o ich potencjalne roszczenia. W Polsce jest jedynie ok. 15000 funkcjonariuszy celnych, którzy do budżetu odprowadzaja ponad 1/3 dochodów państwa. Może więc warto w tę grupę inwestować, a nie okresowo utylizować czego świadkami byliśmy w przeszłych latach i w chwili obecnej. Widać kalkulacja jest prosta. Skoro stać was było na podniesienie głowy to może być jeszcze gorzej. Trzeba was celników będzie utrzymywać na wyższym poziomie. Budżet jak wiemy od lat nie jest przecież z gumy. Skoro tak zwolnijmy dużą część starszej kadry metodami "domniemanie winy", znajdą się wtedy większe kwoty, na tych których dopiero podchodujemy do wyzysku i "samoinicjatywy". Potem zmieni się układ polityczny więc jeśli część relegowanych wróci niech martwi się następna ekipa. Nowotwór nie wybiera. To jest koncepcja na dziś. Stary dowcip jeszcze z gierkowskich czasów mówił: "jeżeli partia mówi, że nie da to nie da, jeżeli mówi że da to mówi". Stara szkoła widać obowiązuje, ale jeszcze gorsze są nawyki.
Wschodnia granica celna czyli granica UE to dzisiaj otwarta rana. "Chirurdzy" z MF nie widzą większego problemu. Widać to się nie opłaca. Echa kolejnej alokacji już z wolna słychać z wewnątrz kraju. Ciekawe tylko czy kibitkami pojadą czy taksówkami za nasze wywalczone przez większość zwykłych celników podwyżki. Upodleni zbiorowymi oskarżeniami koledzy ze wschodu muszą sobie sami poradzić. Dzisiaj nikomu nie są potrzebni. Mieli szansę zarobić swoje jak głosiło nieformalne hasło z centrali. Walka z korupcja to Fetysz, a ci którzy nie zarobili mogą dzisiaj najwyżej rzucić się samotni z urwiska. Kogo to tak naprawdę obchodzi z tych co zarządzają Służbą Celną uzbrojeni w Kodeks Etyki. Jednostka od dawna w naszej służbie jest niczym.
Dopóki nie brakuje naiwnych przedstawienie musi trwać i do tego potrzebna jest kolejna reforma, która oczywiście niczego nie zmieni. Bo niby dla kogo jest Służba Celna. Skoro od lat istnieje głównie dla samej siebie przy okazji nie pozwalając naszemu demokratycznemu państwu zbankrutować. To zbyt niebezpieczne dla Nowotworu. Mógłby zderzyć się ze zdrowymi komórkami i niechcący przegrać.