Biurokracja

  • Thread starter Thread starter Funkcjonariusz SC
  • Rozpoczęty Rozpoczęty
F

Funkcjonariusz SC

Gość
Szanowni Państwo!!! Kadro Kierownicza Ministerstwa Finansów!!! Kadro Kierownicza SC !!!
W dniu, w którym w Sejmie RP rozpoczęły się prace nad powołaniem Komisji Nadzwyczajnej ds Biurokracji warto byłoby zastanowić się, jakie przepisy wydane przez Ministra Finansów, Szefa Słuzby Celnej, Dyrektorów Izb Celnych,czy Naczelników Urzędów Celnych służą jedynie wykonnywaniu pewnych czynności, które nie przynoszą wymiernych efektów i tak właściwie niczemu nie służą. Na początek zadaję pytanie jaki jest sens bytu kart 2 i 7 SAD- dawniej słuzyły do celów statystycznych, a teraz........ ? Jaki jest cel nanoszenia adnotacji w polu J SAD w procedurze dopuszczenia do obrotu, sytuacji, gdy towar objety jest wnioskowaną procedurą bez weryfikacji? Czy w takiej sytuacji nie wystarczyłoby postawienie pieczęci Polska - Cło i złozenie podpisu przez funkcjonariusza? Porównajcie Pańswo ilośc zapisów w dokumencie SAD dokonywaną przez celnika niemieckiego i celnika polskiego! Nie rozumiem sytuacji dwoistości działania - z jednej strony ECS w eksporcie, a zdrugiej strony biurokratyczne zapisy w polu J w imporcie. Proszę o przeprowadzenie analizy zasadności i celowosci różnego rodzaju statystyk, nad którymi funkcjonariusze pracują godzinami, a w tym czasie mogliby zając się opracowywaniem zgłoszeń celnych. Szanowni Państwo!!! Systemy komputerowe tworzy się po to, aby wspomagały i ułatwiały pracę. Czy nie można stworzyć takiej statystyki, która będze mozliwa do sporządzenia w oparciu o systemy informatyczne działające w administracji celnej? Dane statystyczne winny być pozyskiwane przez informatyków, delegowanie do zadań zwiazanych ze statystyką funkcjonariuszy "liniowych" jest nieporozumieniem. Może ktoś w końcu uswiadomi sobie,że administracja celna ma słuzyć przede wszystkim obywatelom i interesom Państwa, a nie sama sobie !!!! Apeluję o rozsądek!!!! Zniszczmy to, co jest biurokratyczne, co niepotrzebnie utrudnia pracę, co kieruje nasze wysiłki na inne drogi, niz te, które wynikają ze Wspólnotowego Kodeksu Celnego i z ustawy O Słuzbie Celnej!!!
 
Rządzą nami barany, którzy dostali stołki od kolegów i układów politycznych.Muszą nami rządzić fachowcy.Pozdrawiam!
 
Najbardziej zbiurokratyzowaną Izbą Celną jest IC w Warszawie. Jeżeli ktoś ma ochotę przekonać się na własnej skórze zapraszamy. Szczególnie polecam UC podległy pani naczelnik A.N.
 
W kontekście tematu dotyczącego biurokratycznego amoku mam pytanie do autora (Mirosław K. z MF) wypocin pt. strategiczny i operacyjny plan kontroli, który z „sukcesami” realizujemy już od roku a obecnie trwają prace nad kolejnym dokumentem na rok 2008. W jaki sposób wszystkie izby w Polsce mają zaplanować i zrealizować ww. wypociny w sposób jednolity skoro nie podano instrukcji dot. ww. dokumentu a na telefony z pytaniami dotyczącymi poszczególnych pól nie potrafi Pan odpowiedzieć? W jaki sposób realizować tak szczytne założenia skoro część planowana ma się nijak do części realizowanych kontroli? W jaki sposób porównać dwie wielkości „osobodni kontroli”(część planowana) do „ilości przeprowadzonych kontroli” (część realizowana)? W jaki sposób zaplanować osobodni kontroli przy takiej fluktuacji kadr? Informuję, że odpowiedzi (na naradach), typu „jest to pomysł Szefa” nas „roboli” nie satysfakcjonują, gdyż w odróżnieniu od MF-u nie uważamy Go za zwycięzcę „IDOLA”. Czytając pierwszą ramkę planu mamy do czynienia z przewidywanym czasem kontroli. Panie MK pole to dotyczy: minut, godzin, dni, tygodni, miesięcy czy lat? Każdy wie, że ciężarówkę a raczej znajdujący się na niej towar można kontrolować kilkanaście minut, godzin lub dni (np. cargo z paczkami z Chin). Czas jest ponoć czwartym wymiarem. Czytając popełniony w MF-ie dokument mam wrażenie, że rzeczywiście żyjemy w różnych wymiarach. Może warto przewietrzyć to ministerstwo i celniczych teoretyków zamienić na praktyków (ale takich mieszkających bliżej Warszawy) wtedy mniej będzie bolała nas głowa z powodu takich gniotów. Już na koniec dodam, że w 1989 roku poznaliśmy wartość gospodarki planowej więc może ktoś PLANISTĘ sprowadzi do Realu. Korzystając z okazji mimo wszystko MF-iaki, życzę Wam Wesołych Świąt Bożego Narodzenia. Praktyk z prowincji (jak to Warszawce mówicie) - kochający moją małą ojczyznę. :lol:
 
CKC to dość skomplikowane dziecko Andrzeja M. z Poznania ale na razie (chyba tylko w teorii) narzędzie pracy dla grup mobilnych. Najsłabszym elementem systemu jest czynnik ludzki. Jeśli służba dyżurna składa się z ludzi, którzy myślą już tylko o emeryturach a grupa mobilna nie potrafi przestawić się na nowy styl pracy to cały program jest do chrzanu i o kant d… rozbić. Słyszałem ale nie wiem czy to prawda, że sprawdzenie w systemie automatycznie dokonuje sprawdzenia w SIS i czarni wiedzą, że gostek poszukiwany jest w europie. Poza tym masz rację jazda to, to jest.
 
A ja uważam, że CKC jest ok., a systemu mogą obawiać się ludzie na bakier z prawem.
Istota systemu CKC jest to, że komunikatu "wypuszczonego" przez WZR'a z samego dna SC nikt na kolejnych stopniach nie zastopuje.
Komunikat odrzucony, np przez WZZ'ta i tak jest sobie systemie.
Co do wad to .... zobaczymy. Na razie ich nie widzę.
 
Funkcjonariusz SC napisał:
W dniu, w którym w Sejmie RP rozpoczęły się prace nad powołaniem Komisji Nadzwyczajnej ds Biurokracji warto byłoby zastanowić się, jakie przepisy wydane przez Ministra Finansów, Szefa Słuzby Celnej, Dyrektorów Izb Celnych,czy Naczelników Urzędów Celnych służą jedynie wykonnywaniu pewnych czynności, które nie przynoszą wymiernych efektów i tak właściwie niczemu nie służą.................... Może ktoś w końcu uswiadomi sobie,że administracja celna ma słuzyć przede wszystkim obywatelom i interesom Państwa, a nie sama sobie !!!!
Nieporawny idealista z Ciebie. Nie sądziłem, że w SC jeszcza tacy są. Nie wiesz czemu służy konieczność wykonywania wiel zbędnych czynności? statystyk, zestawień, projektów, opisów, prognoz i innych niepotrzebnych nikomu czynności?? Otóż służą one wykazaniu niezbędnej potrzeby istnienia autora tych poleceń, obojętnie czy jest to jakiś urzędnik, czy cały departament. Im więcej otrzymuje on takich śmieci, tym bardziej wszyscy myślą, że jest pożyteczny i niezbędny. A jeśli do tego jeszcze jego projekt jest bardzo obszerny, napisany językiem dla nikogo niezrozumiałym, tajemniczym i zasłaniany niesprawdzalnym tekstem "wola Szefa", tym bardzie jego rola rośnie, rosną możliwości awansu i pozostania w strukturze w przypadku przyjścia "nowego". Niestety ani MF, ani Izby w obecnym kształcie nie są zarządzane ani w sposób celowy, ani zadaniowy, a jedynie dla ochrony swoich wygodnych stołeczków. Czas budowania SC skończył się w momencie powołania Jej do życia, czyli w 1999r za Paczochy, w porozumieniu ze ZZ.
 
Podzielam poglądy Funkjonariusza SC (zakładającego wątek).

Tzw. etatyzacja tej biurokratyzacji jest błądzeniem w labiryncie, gdyż tworzy się niepotrzebne statystyki tygodniowe, miesięczne, kwartalne, na życzenie itp., aby znajdowac pracę dla ludzi w MF-ie i w IC, którzy i tak nie potrafią zinterpretować tych danych :cry: tylko bawią się w przepisywanie cyferek.

Mamy (mobilni) CKC, więc wszystkie dane są systemie, ale oczywiście nadal będą te same statystyki.
Wypełnienie arkusza CKC zajmuje teraz kilanaście do kilkudziesięciu minut i chciałbym, aby twórca programu po ujawnieniu usiadł już po kilkunastu godzinach pracy do wypełnienia jednego formularza sprawy np z kilkoma rodzajami papierosów bez polskich znaków akcyzy (bezzsens zupełny - do tej pory sumowało się liczbę papierosów i wyliczało uszczuplenia, w CKC dla każdego rodzaj papierosów trzeba wyliczyć osobne należnośći, gdyż tworzy się osobne pozycje towarowe -ręce opadają :evil: ) (system nie wylicza należności-a dane te trzeba podać, chcoiaż nawet nie ma takich pól, nie ma typowych pozycji taryfowych, a to takie proste, skoro są papierosy, to może byc i pozycja, czyż nie. Nie, bo trzeba samemy znaleźć pozycje towarowe dla rzeczy wymienionych w zakładce), tak to jest, gdy program jest tworzony przez osoby żyjące na innym świecie, tzn nie stąpających po ziemi (nie winię tu informatyków, gdyż ONI tylko wykonują polecenia).
Kiedyś pisam 4 meldunki leciutko w 20-40 minut. Teraz zajmuje to conajmniej dwie godziny (jeżeli intranet chodzi- w godzinach urzedowania IC jak krew z nosa-i oczywiście oczekuje się jeszcze na dyrektywy-oj dzięki, że Dyżurni to ludzie znający się na pracy, bo gdyby byli to laicy, to byłoby ciężko z nami) :!:

CKC nie jest zły, ale potrzeba czasu, aby się dotarł (moim zdaniem interfejs i sam program jest taki sam jak dostarczone dla WZP-PDA, do tyłu o kilka lat, podobnie jak z wieloma innymi rzeczami) Zamiast cegieł PDA można zakupić np smartfon MIO A702 z windowsem, internetem, GPS-em, telefonem, pamięcią od 1 GB. Kosztuje 10 razy mniej, jest wielkości telefonu komórkowego i spełnia warunki mobilności dla WZP. Jesteśmy w UE, czy na Białorusi. Takie PDA Niemcy powyrzucali już kilka lat temu. Zamiast telefonów takie MIO i nic więcej nie potrzeba do szczęścia, och sorry, zostanie powołany zespół do wdrożenia tych urządzeń, poleżą w magazynach ze 2 lata, wypłacone zostaną nagrody dla wdrażąjących, kierowników zespołów itp, czyli to samo co zwykle, a i tak aplikacje będą do dupy, gdyż tak tez jest teraz i tak naprawdę, te PDA można sobie wsadzić w...

Ale głowa do góry!!! Podwyżki i awanse neutralizują te wady sytemowe,sprzętowe, programowe i osobowe :wink:
 
PDA już leżą i czekają (kilka miechów) na usunięcie fabrycznej wady oprogramowania. Rozdano je tylko w czterech izbach m.in. w Poznaniu i tam się wieszają. Jeśli chodzi o formularze CKC to Jabol ma rację. Trzeba chyba poważnie pogadać z Andrzejem M albo Rafałem (może on przemówi mu do rozumu). Jeśli tego nie zmienią to większość służby będziemy bawić się w klepanie formularza (jeśli będzie co wklepywać).
 
Anonymous napisał:
CKC to dość skomplikowane dziecko Andrzeja M. z Poznania ale na razie (chyba tylko w teorii) narzędzie pracy dla grup mobilnych. Najsłabszym elementem systemu jest czynnik ludzki. Jeśli służba dyżurna składa się z ludzi, którzy myślą już tylko o emeryturach a grupa mobilna nie potrafi przestawić się na nowy styl pracy to cały program jest do chrzanu i o kant d… rozbić. Słyszałem ale nie wiem czy to prawda, że sprawdzenie w systemie automatycznie dokonuje sprawdzenia w SIS i czarni wiedzą, że gostek poszukiwany jest w europie. Poza tym masz rację jazda to, to jest.

Ciekawe co czarni zrobią jak im SIS - tem czy te całe CKC (dezerterzy) "pokarze" że gość jest poszukiwany ? A w systemie się odznaczy informacja że ktoś to sprawdzał, a czarnych będzie dwóch a poszukiwany z trzema kolegami...hahaha a poza tym to czarni nie mogą nikogo zatrzymać bo nie mają uprawnień a stosować śpb mogą tylko jak gość jest niegrzeczny i nieposłuszny a gość będzie grzeczny i posłuszny....a WIEM karzą MU grzecznie czekać aż przyjedzie policja za dwie godziny.
 
ciekawe spostrzeżenie, jakoś nikt nie opracował tych procedur. Proponuję :twisted: powołać 30 osobowy zespół w MF + w każdej izbie Specjalny Zespół Zadaniowy (osób, które biur nigdy nie opuszczczają) do opracowania Teoretycznego poradnika do zadań Praktycznycyh napisany przez laików :lol:
Kiedyś była instrukcja WZP napisana przez specjalistów, ale komuś się to nie podobało, więc nie ma nic.
 
Instrukcja WZP nadal obowiązuje, jest to dokument podpisany przez Szefa S.C. Właśnie trwają prace nad poprawkami i aktualizacją. Jeśli tego nie wiesz to ups…na rurę. W przypadku stwierdzenia osoby poszukiwanej w systemie SIS policja ma obowiązek przyjechać natychmiast a nie po dwóch godzinach, przynajmniej taka wzmianka miała być umieszczona w porozumieniach Dyr. IC z Komendantami Woj. Poza tym cały system SIS, biuro Sirene (naszego przedstawiciela) jeśli chodzi o naszą S.C. to leży. Będzie to jak zwykle tylko prowizorka żeby ładnie wygladało. :lol:
 
No zobaczymy jak Palikot sobie z tym poradzi?

O walce z biurokracją, australijskich pomidorach i klockach dla Jarosława Kaczyńskiego opowiada Janusz Palikot, poseł Platformy Obywatelskiej.


Czuje się Pan samotnie walczącym rewolwerowcem z hydrą biurokracji?
Samotny na pewno się nie czuję. Przecież, lekko szacując, 80% naszego społeczeństwa oczekuje tych zmian. A po drugie, zarówno premier Tusk jak i marszałek Komorowski są bardzo zdeterminowani, by wprowadzać te zmiany. Mam poparcie polityczne.

Ale samo poparcie polityczne nie wystarczy. Biurokracja ma nieograniczoną zdolność odradzania się.

Mam świadomość, że ogromna ilość urzędników, szczególnie tych średniego szczebla, nie jest zainteresowana zmianami. Ta mętna woda wielu ludziom szkodzi, ale wielu ludziom pomaga. Rozgrywanie spraw w sposób nieprzejrzysty, w zależności od widzimisię urzędnika daje im ogromną władzę. Dlatego nic dziwnego, że nie wszyscy są przyjaźnie nastawieni do zmian, jakie chcemy zaproponować.

Już się mają bać?

Wiem, że opór będzie. Że trzeba będzie pójść na ostry pojedynek z tym czy tamtym. Dlatego trochę rzeczywiście czuję się jak kowboj do wynajęcia. Niech się boją!

To dlatego napisał Pan w swoim blogu: Mamy dziś w Polsce despotyzm administracji?

Kto nie był za granicą i nie zetknął się z normalnymi relacjami między administracją a obywatelem, może w pierwszej chwili nie zrozumieć co mam na myśli. My za głęboko przeniknęliśmy złą mentalnością z czasów carskich. Rosjanie jak wprowadzali swoją administrację, to przyjęli zasadę, że płacą urzędnikom mało, a ci mają się wyżywić na obywatelu. I to przyzwyczajenie, że urzędnik ma siłę i może na coś pozwolić bądź nie wciąż dominuje. To jest despotyzm administracji. W normalnych krajach jest tak, że człowiek może działać i tylko informuje administrację, że rozpoczął jakąś działalność. Przecież administracja ma mieć funkcję służebną, która ma pomóc zalegalizować działalność a nie wyrazić zgodę czy udzielać koncesji!

Walka z despotyzmem wymaga rewolucji. Pociągnie Pan lud na barykady przeciw biurokratom?

Będzie rewolucja. Jeśli przez dwa lata będziemy się posuwali konsekwentnie w wyznaczonym sobie kierunku, to doprowadzimy do rewolucyjnych zmian. Ale uprzedzam. Nie będę stosował taktyki wielkich zmian, ale małych kroków systemowych. Mówiąc obrazowo to nie będą barykady a naloty na pojedyncze, wybrane cele. Lub inaczej: będę wyrywał chwasty.

W jaki sposób?

Było wiele prób nieudanych. Dlatego nie ma innej metody jak likwidacja pojedynczych absurdalnych przepisów raz za razem. A to w ostateczności doprowadzi do zmiany systemowej. Oceniam, że potrwa to ze dwa lata. Musimy uważać jednak, by nie powstała z tego anarchia. Podam przykład. Trzeba zlikwidować przykry i uciążliwy obowiązek przedstawienia zaświadczenia o tym, że jest się osobą niekaralną. Wszystko po to by dostać kredyt czy założyć firmę. Wszystko OK, tylko ja chcę wprowadzić zmianę, że zamiast tego zaświadczenia załatwianego na policji, obywatel złoży sam oświadczenie, że nie był karany. Jeśli ktoś by okłamał, wtedy wymierzamy wysoką karę finansową. Te zmiany pokazują nową filozofię w funkcjonowaniu państwa. Ono traktuje obywatela nie jak krętacza, cwaniaka czy oszusta, tylko jak wolną, dumną jednostkę, która oświadcza: tak, ja nie byłem karany.

Świetne rozwiązanie na mentalność homo sovieticus!

Po iluś takich decyzjach, procesach czy czynnościach, z czasem ta praktyka przekształci naszą mentalność. Pójdziemy w stronę krajów anglosaskich, gdzie takie postępowanie jest normą.

To mi za bardzo przypomina wyśmiewane Tuskowe "zaufanie".

Ja w swoim życiu przeżyłem dwa razy wielki szok cywilizacyjny. Pierwszy raz będąc w Australii trzy lata temu. Jadąc setki kilometrów przez kontynent, ze zdziwieniem obserwowaliśmy jak farmerzy mają przed swoimi domami wystawione skrzynki z warzywami i owocami. Obok na tabliczkach było napisane, że na przykład cztery pomidory kosztują jednego dolara australijskiego. Niby w tym nic dziwnego, ale nikt nie sprzedawał fizycznie tych produktów, tylko rolnicy zostawiali skarbonkę na pieniądze i ludzie, którzy chcieli kupić warzywa, wrzucali tam kasę. Farmer wieczorem wracał po te niesprzedane produkty i zabierał skarbonkę. To było dla nas niesamowite, niewiarygodne i nie do pomyślenia u nas. Tam było przez lata jasne, że kto oszukuje, od razu kulka w łeb. Teraz wszyscy wiedzą, że nie można oszukiwać i się tego trzymają.

No a ta druga obserwacja antropologiczna przywieziona ze świata?

Drugi szok był wtedy, gdy pojechałem z Tuskiem w czasie kampanii na Wyspy. W czasie jednego ze spotkań wstał jeden Polak, i mówi, że chciał tu założyć sklep z polskim piwem. Chciał się dowiedzieć u urzędników, co ma zrobić, jakie zgody, pozwolenia, koncesje uzyskać. Poinformowano go, że przez pierwsze trzy miesiące może prowadzić działalność gospodarczą bez jakiegokolwiek zezwolenia. Dopiero po trzech miesiącach, jeśli uzna, że ten biznes mu wychodzi i chce go dalej prowadzić, to zawiadamia ich internetowo bądź przez pocztę. Urzędnicy sami do niego przyjdą załatwić wszelkie formalności. A jeśli uzna, że to nie dla niego biznes, to po prostu zamyka i koniec.

Znając naszych rodaków, to co trzy miesiące będą prowadzić inny biznes.

Nie. Jest ważne obostrzenie prawne. Ten system funkcjonuje tylko w przypadku pierwszej działalności. A jeśli ktoś omija prawo, to i tak się o tym urzędnik dowie. Tam ludzie pilnują siebie nawzajem, dla dobra wspólnego.

Wasza komisja będzie liczyła tylko dziewięciu członków. Nie za mało na walkę z takim molochem?

Czy mamy dziewięciu czy czterdziestu to bez różnicy z punktu widzenia kilkudziesięciu tysięcy paragrafów, które są do przejrzenia. Cały system polega na tym, aby oprzeć się na organizacjach pozarządowych. One stykają się takimi barierami. Z ich wiedzy chcemy czerpać. Przecież te stowarzyszenia i organizacje od lat informują, gdzie są korupcjogenne i niewydolne przepisy. Domyślam się, że z nami będą chciały współpracować setki ludzi. Dlatego uruchomimy w tym celu nawet stronę internetową. Sami nie damy sobie rady.

A mnie się wydaje, że skończycie jak słynna komisja Solidarne Państwo.

Ale ona zaczynała jako V kolumna rządu w Sejmie. Miała usprawnić i szybko przepychać projekty rządowe przez Sejm, pomijając komisje resortowe. Rząd zawalił, bo nie dał odpowiedniego wkładu i nie miała nad czym debatować. W naszej komisji nie mamy możliwości brania projektów rządowych. Sami mamy mechanizm ustawodawczy. Nasze ustawy będą bardzo proste. Będą mówiły, że skreśla się konkretną ustawą, bądź artykuł w tejże. Tam nie będzie tworzenia nowego prawa. Przeciwnie. To będzie wielka likwidacja.

Czy skorzystacie z planu rządzenia Rokity sprzed dwu lat?

Oczywiście będziemy korzystać ze wszystkich dobrych materiałów. Nie tylko z opracowań Rokity, ale i z pakietu Kluski. Będziemy korzystać z rad każdego, niezależnie od koloru partyjnego i osobistych sympatii.

Na sejmowych korytarzach się mówi, że miał Pan zostać ministrem kultury. Ta komisja teraz to trochę na pocieszenie?

Zupełnie odwrotnie. Premier pytał mnie czy chcę być w rządzie. Ja powiedziałem, że chciałbym być szefem takiej komisji. Od lat marzyłem o takiej robocie. Uważam, że z pozycji rządowych nie dałoby się tego zrobić. I chyba byłem jedynym politykiem Platformy, który nie chciał być ministrem.

To teraz chyba już nie będzie czasu na występowanie na konferencjach prasowych z pistoletem i silikonowym męskim organem w dłoniach?

Już nie. (śmiech) To był czas mojej młodości i żywiołowości w polityce. Ale jak przyjdę kiedyś na konferencję z plikiem papierów z dwustoma zmianami w prawie, to chyba zrobi to większe wrażenie niż ten pistolet.

Wciąż Pan uważa, że do priorytetów PO należy obrona gejów, Żydów i SLD? Czy to też błędy chmurnej i durnej młodości politycznej?

Ja nigdy nie uważałem tego za priorytet dla Platformy. Jednak w tamtych czasach bardzo dużo ludzi było szczutych jedni przeciw drugim. Polska wschodnia przeciwko zachodniej, biedni przeciw bogatym, wykształciuchy przeciw niewykształciuchom. Ja chciałem wyrazić nie tylko niezgodę na to, by szykanować mniejszości, ale też wskazać na ten klimat, z którego lęgną się potem wszelkie systemy totalitarne. Przecież mi trudno jest bronić SLD, gdy byłem przez PZPR zatrzymywany i trudno jest bronić mniejszości, gdy samemu jest się heteroseksualnym.

Ale Pan to zrobił.

Owszem, choć było mi trudno. Ale wciąż po głowie chodził mi dowcip: przyszli po Żyda. Nie interweniowałem, bo nie jestem Żydem. Przyszli po komunistę. Nie interweniowałem, bo nie jestem komunistą. Przyszli po geja. Nie interweniowałem, bo nie jestem gejem. Przyszli po mnie. Nie miał kto interweniować.

Na swoim blogu pisze Pan, że Rydzyk to przekręciarz i polityczny kapitalista. Aż mi się włos na głowie zjeżył. Odważne.

Tak uważam. Rydzyk to przekręciarz i polityczny kapitalista. Te informacje, które do nas napływają – a jestem pewien, że będzie ich jeszcze więcej – pokazują, że mam rację. Rydzyk osiągnął swoją pozycję kosztem wielu porządnych, religijnych, ale naiwnych ludzi. Zbudował sobie pewną i mocną pozycję w tym środowisku i zamienił ją na kapitał polityczny, udostępniając swoje media określonym siłom politycznym. Potem ten kapitał przekształcił na koncesje. Dostał na specjalnych warunkach dzierżawę gruntu po zaniżonej cenie. Niezgodnie ze wszystkimi prawami gospodarki wolnorynkowej. Sądzę, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy takich doniesień na jego temat będzie jeszcze więcej.

Stary dobry oligarcha.

Tak, to taki przypadek jak kiedyś między Kulczykiem czy Krauze a Kwaśniewskim. Mechanizm oligarchizacji jest tu widoczny. Ktoś ma szczególną pozycję i bez jakichkolwiek przetargów, bez normalnych mechanizmów zdobywa pewne przywileje, dotacje, koncesje państwowe, budując swoje imperium polityczne i finansowe.

Idą święta. Czego życzyłby Pan byłemu premierowi Kaczyńskiemu?

On jest już człowiekiem doświadczonym i uformowanym, choć bardzo dziecinnym. Sposób jego reagowania na różne sytuacje jest na poziomie trzynastolatka. Kaczyński z tego już się nie wydostanie. Chciałbym mu złożyć życzenia bez sztucznej poprawności politycznej, z której nic nie wynika. Kiedy tacy mali chłopcy czują się dobrze? Gdy świat nie wystawia ich za bardzo na próby. Życzę więc Jarosławowi Kaczyńskiemu, by rzeczywistość następnych lat nie wystawiała go na zbyt wielkie próby emocjonalne.

No to jeszcze pod choinkę wypadałoby podłożyć jakieś klocki.

(Śmiech) Na szczęście już jesteśmy w sytuacji, gdy można przekraczać granice bez problemów. Mimo, że pan premier nie ma już samochodu służbowego i borowców i pewnie za daleko się nie wybierze, ale w wielu krajach europejskich są takie fantastyczne obyczaje, że ludzie gromadzą się w miejscu publicznym i próbują z takich dużych klocków poukładać coś wspólnie. Fajnie jakby pan premier trafił na taki plac zabaw i w ten sposób przełamał pewne bariery, które w sobie ma.

Mariusz Chudy
 
Biurokracja, rozumiana przeze mnie jako niepotrzebnie rozdęte struktury i procedury, statystyki i inne przedsięwzięcia, które nie poprawiaja, lecz pogarszają jej funkcjonowanie ... ma sie bardzo dobrze w Służbie Celnej. Wynika to przede wszystkim z ciężkiej choroby, która drąży SC - to jest z niekompetentnymi, towarzysko i politycznie dyspozycyjnymi kadrami. Bo jeżeli sprawy merytoryczne "nie leżą" decydentom, wtedy tworzy się zamienniki, "erzatze" czy jak im tam... Bo zamiast kompetentnego dyrektora, zastępcy, czy naczelnika można utworzyć zespół do walki z... i wtedy problem z głowy.. Taki dyrektor, zastępca, czy naczelnik nie potrafi prostych spraw załatwić w ramach swojej izby, urzędu co powinno być jego obowiązkiem ... bo nie posiada wystarzającej wiedzy ani doświadczenia... i dlatego sie tworzy.. statystyki i inne... zespoły do spraw... A tak naprawdę to na tematy merytoryczne nie ma z kim pogadać.. Odnoszę wrażenie, że w MF siedzą równie "mocarne postacie" i tak sie to kręci..
Pozdrowionka
 
a mandaty dla sprowadzających samochody?

Kompletnym nieporozumieniem jest wymierzanie mandatów karnych osobom naruszającym 5 dniowy termin do złożenia deklaracji przy nabyciu w UE samochodu. Krew mnie zalewa, gdy musze wymierzyc mandat gościowi który spółnił sie dzień lub 2 ze złożeniem deklaracji i nie jest albo dość cwany albo dość bezczelny by oświadczyć że właśnie wczoraj przekroczył granicę. A przecież wystarczyłaby lektura art 1 par.2 KKS. Nie jest przestępstwem skarbowym lub wykroczeniem skarbowym czyn zabroniony, którego społeczna szkodliwość jest znikoma.
bo czyz nie jest znikoma??? gość sam przychodzi, skłąda deklarację, płaci podatek.. a mandat ( 100 - 200 zł) często jest kilkukrotnie wyższy niż kwota należnego podatku.
No ale na to musiałaby być przyzwolenie władz nadrzędnych.. albo kłopoty w czasie najbliższej kontroli.
 
Back
Do góry