bez mieszkań, bez emerytur - nowa służba celna

jeppi

Użytkownik
Dołączył
16 Wrzesień 2007
Posty
84
Punkty reakcji
0
Miasto
Słupsk
Bardzo często śledzę przebieg prac związanych z (d)opracowywaniem projektu nowej Ustawy o Służbie Celnej. Chciałbym abyście przyjrzeli się dokładniej poniższej wypowiedzi SSC:

"Nie ma jednej rzeczy i nie będzie jednej rzeczy: my
nie będziemy budowali mieszkań. Służba Celna nie
ma funduszu mieszkaniowego jak Straż Graniczna,
Policja. Nie, nie będziemy budowali mieszkań, bo
uważamy, że trzeba brać pod uwagę również inne
realia i tworzyć w pewnym sensie nową, inną formułę
służby mundurowej. Ale za to od 1 stycznia tego
roku podnosimy o 100% dodatek za brak lokalu dla
funkcjonariusza celnego przeniesionego bez rodziny
lub z rodziną. Ten dodatek pozwoli mu albo samodzielnie
wynajmować kwaterę, albo z rodziną przynajmniej
w połowie tę kwaterę sfinansować, bo dodatek
będzie wynosił dla pojedynczego funkcjonariusza
blisko 500 zł, a dla przenoszącego się z rodziną blisko
900 zł. To już niewątpliwie pozwala na pokrycie kosztów
kwatery. Nie, nie będziemy budowali mieszkań i
nie będziemy szli w tym kierunku, ale są inne rozwiązania,
dużo bardziej elastyczne, które odpowiadają
na potrzeby funkcjonariuszy i służby” (Stenograf z 33 posiedzenia Sejmu)

Wyobraźmy sobie sytuację, że jako funkcjonariusz dostaję „przeniesienie” do przejścia w Hrebennym. Jestem funkcjonariuszem z niewielkim (2,5 roku) stażem. Obecnie mieszkam sobie u rodziców. Nie mam własnego lokum, nie mam pieniędzy na kupno mieszkania. Normalna życiowa sytuacja.
Będąc żołnierzem zawodowym, policjantem, czy strażnikiem granicznym zapewniono by mi albo mieszkanie służbowe albo zostałbym skoszarowany (w przypadku wojska). Z racji tego, że nie zawsze znajdują się zasoby mieszkaniowe w danej formacji mundurowej pozwolono aby uzasadniona odmowa „delegacji”, czy czasowego przeniesienia pozostawała bez konsekwencji dla odmawiającego funkcjonariusza.
Po prostu: jeżeli dana formacja nie zapewni mi mieszkania to nie jadę (bo gdzie będę mieszkał?). Jest to w pełni uzasadnione.
Tutaj w przypadku odmowy lecę ze służby.
Załóżmy teoretycznie że nie odmówiłem i zgodziłem się na przeniesienie, bo nie chcę stracić pracy i chcę pozostać w służbie.
Od czego zaczynam?
Od przeglądania gazet z ogłoszeniami o wynajem mieszkań? (mieszkania za 500 zł/miesiąc?)
Kto w dzisiejszych czasach wynajmie mi mieszkanie za 500 zł?
Można by było jedynie pomyśleć o małym pokoiku bez prywatności a i tak całość zarobionych pieniędzy przeznaczałbym tylko na „przetrwanie”, nie marząc nawet o odkładaniu na własne mieszkanie.
Załóżmy, idąc dalej, że udało mi się znaleźć mały pokoik za 500-700 zł. Miła pani podpisała umowę najmu. Obok mieszkają studenci itp… Nagle któregoś dnia miła pani dowiaduje się że jestem celnikiem, a tam w pobliżu granicy jak wiadomo jest to środowisko powszechnie nie lubiane. Bojąc się represji ze strony mieszkańców miasta miła pani wymawia mi umowę i nagle zostaję bez dachu nad głową. Gdzie mam się udać? Do schroniska dla bezdomnych? Do Szpitala? A może poszukać lokum w przykościelnej parafii?

Oczywiście to co napisałem powyżej to tylko hipotetyczne założenie ale…. Czy nie może stać się prawdziwe?

Zamknięcie drogi do odmowy przeniesienia w przypadku braku zapewnienia warunków mieszkaniowych to moim zdaniem czysty szantaż. Każdy pracownik powinien mieć szansę do godnego życia w cywilizowanych warunkach i szansę zarobku. Czy nie o to chodzi w pracy żeby zarabiać a nie płacić za to że się pracuje? Czy w takim wypadku nie są czasami łamane prawa nie tylko pracownicze ale i człowieka?

A gdzie polityka prorodzinna państwa kiedy rozbija się małżeństwa? Przecież to jest niezgodne z zasadami etyki.

Jeżeli "elastycznym rozwiązaniem" jest wręczenie 500 czy 900 zł za to, że ktoś sobie poszuka mieszkania w całkiem innym, obcym dla niego mieście to widać jak traktuje się człowieka w służbie.

Jeżeli SSC nie chce dać mieszkań to niech da szansę odmowy a jeśli nie chce dać szansy odmowy to czy nie powinien zapewnić lokum? Co ja zrobię za 500 zł? Wynajmę pokój w hotelu na 3-4 dni a resztę dni będę mieszkał w Oddziale?

Proszę się zastanowić… co tak naprawdę tworzy służbę, służbą mundurową albo formacją mundurową? Jeśli idąc za myślą idei "NOWEJ SŁUŻBY CELNEJ": tylko mundur - to czy nie można taką służbą mundurową nazwać np. pracowników Mc’Donalda? Przecież jednolicie się ubierają i mają rygor (odnotowywanie spóźnienia i dyscyplinarne potrącenia), oczywiście nie mają zaopatrzenia emerytalnego, zasobów mieszkaniowych i przywilejów…. ale przecież …. my też tego nie mamy.

To jest mój punkt widzenia. Krytykuję przede wszystkim Art. 104 pkt. 9 ponieważ nie daje on szansy obrony przed hegemonią ze strony zwierzchników i brakiem poszanowania praw człowieka. Brak mieszkaniowej gospodarki w tej służbie powoduje że wielu młodych ludzi rezygnuje, a kadry wciąż brakuje. Takimi rozwiązaniami nie zyska się poszanowania podwładnych, nie zachęci do wstąpienia w szeregi nowej Służby Celnej i całym szacunkiem do munduru który noszę: Trzeba szukać takich rozwiązań które będą przede wszystkim szanować nas - funkcjonariuszy. Jeżeli zwierzchnicy nas nie szanują to jak mamy być autorytetem w oczach ludzi?

Proszę o wypowiedzi osób, którzy znaleźli się w takiej sytuacji przeniesienia. Jak wygląda to z waszej strony? Jak zapewniono wam warunki mieszkaniowe? Co sądzicie o przedstawionej przeze mnie hipotetycznej sytuacji?

Proszę o uwagi i o krytykę. Chciałbym mieć rzetelny obraz takiej sytuacji.

I jeszcze jedna uwaga.
Czy w przypadku gdy całość uposażenia będę przeznaczał na mieszkanie to czy w rozliczeniu rocznym w miejscu przychody wpisuję "0", a w miejscu gdzie są koszty uzyskania dochodu wpisuję wysokość upsażenia? ("lekko" wyolbrzymiłem to oczywiście ale mam nadzieję że orientujecie się o co mi chodzi).
 
Dodatek

Zgadzam się z tobą, zapewnienie mieszkań dla osób alokowanych to podstawowa sprawa, trzeba też pamiętać o rodzinie alokacja nie może trwać w nieskończoność ,kończy to się najczęściej rozwodami ale to nikogo nie obchodzi.Nikt się także nie martwi o pozostawione dzieci.DODATEK ZA ROZŁĄKĘ NIGDY nie zrekompensuje straconych lat. Wiele osób zastanawia się czy pozotać w tej służbie.
Co do mieszkania na wschodzie ,to pewna izba zapewniła kwatery a wyglądało to mniej więcej tak: internat 4 piętra, parter pokoje gościnne dla podróżnych,piętro Służba Celna, pozostałe piętra młodzież. Na piętrze pokoje 5 osobowe koło 20,jedna kuchnia i jedna łazienka.
Możemy sobie gdybać w jaki sposób zapewnić godne warunki ale tu chyba nie o to chodzi ............................................:confused:
 
...Proszę o wypowiedzi osób, którzy znaleźli się w takiej sytuacji przeniesienia. Jak wygląda to z waszej strony? Jak zapewniono wam warunki mieszkaniowe? Co sądzicie o przedstawionej przeze mnie hipotetycznej sytuacji?

przez 2,5 roku mieszkałam w pokoiku placówki wychowawczej gdzie łazienka była wspólna z dziećmi, bez kuchni ale z mozliwością wykupienia posiłków - przez 8 miesięcy nie otrzymaliśmy ani grosza na zapłacenie mieszkania - rozłąkowe i za dojazd do domu w tym okresie się nam nie należało. Tak dbano o alokowanych a p.Kwaśniak wypowiadał się wtedy że państwo nie jest obciążone kosztami alokacji. I nie było. Póżniej przyznano nam rozłąkowe, dojazd i mieszkaniówkę w wys. netto ok.150 zł. Spróbuj za to wynająć "godny" pokój, bo o mieszkaniu to już możesz tylko pomarzyć. Rodzina? Zupełna porażka, uczysz się żyć sam i tracisz nić porozumienia z resztą. Tęsknisz, a później przestajesz. Moja rodzina się nie rozpadła ale nie jest łatwo posklejać wszystko tak żeby to miało ręce i nogi.
Nie zyczę takich przeżyć nikomu, chociaż może nasza " góra" spróbowała by tak żyć chociazby pół roku nim zatwierdzi nowe zasady alokacji. Byłoby to zapewne ciekawe dla nich doświadczenie - oczywiście z ta kasą którą otrzymuje przeciętny alokant
 
O sprawie alokacji już kiedyś pisałem, pseudo reformatorom, laikom, nie chodzi o poprawienie czegokolwiek, tutaj chodzi o ograniczenie kadr celnych w tej służbie i te wszystkie posunięcia zostały dobrze przemyślane bo funkcjonariusz jest postawiony na drodze bez wyjścia albo sam sie przeniesie na wschód albo nie mając wyjścia zrezygnuje ze służby, wtedy firma nic nie traci a zyskuje, celnik przeniesiony na wschód dobrowolnie nie wytrzyma długo, ponosi wszelkie tego konsekwencje, jedni rezygnują po miesiącu, inny po roku a inni tracąc wszystko lądują w areszcie, to są wszystko metody dobrze przemyślane przez pseudo reformatorów, szczególnie tych co najpierw donosili na kolegów, zaprzeczali, że byli agentami a przyznali się dopiero kiedy im udowodniono a w końcu zostają funkcjonariuszami państwowymi, zupełnie bez ambicji i twarzy. Takimi metodami jak kiedyś tak i dzisiaj walczy się z ludźmi a może nawet bardziej drastycznie bo w imię demokracji i praworządnosci co z jednym jak i z drugim nie ma nic w spólnego.
 
SSC powiedział:
bo dodatek będzie wynosił dla pojedynczego funkcjonariusza blisko 500 zł, a dla przenoszącego się z rodziną blisko 900 zł.

Tylko czemu nie dodał, że są to kwoty BRUTTO ?! Czyli około 300 i 600 zł na łapke ?!
No chyba, że w tym roku nie będą potrącać podatków może ?
 
Czy w przypadku gdy całość uposażenia będę przeznaczał na mieszkanie to czy w rozliczeniu rocznym w miejscu przychody wpisuję "0", a w miejscu gdzie są koszty uzyskania dochodu wpisuję wysokość upsażenia? ("lekko" wyolbrzymiłem to oczywiście ale mam nadzieję że orientujecie się o co mi chodzi).

a tak konkretnie> czy koszty dojazdu na staly nadzor mogle uwzglednic w picie jako koszty uzyskania przychodu?
 
14,40 x 30 = 432 brutto, 14,40 x 31 = 446 (skąd się wzięło 500?) a mamy jeszcze luty 14,40 x 28 = 404,88,
28.80 x 30 = 864 brutto, 28,80 x 31 = 892 zł, 28,80 x 28 = 806.

Po wejściu ustawy równoważnik ten do kwoty 2280 (rocznie) będzie zwolniony z podatku dochodowego.

Problem przy alokacjach polega także na tym, że w pobliżu przejść granicznych na granicy zewnętrznej UE infrastruktura prawie nie istnieje, nie ma zaplecza ani motelowego, ani mieszkań/domów do wynajęcia, więc tu jest zagwozdka (jeżeli w ogóle są jakieś miejscowości) Nie wszędzie niedaleko przejścia jest tak duże miasto jak Przemyśl, gdzie można się jakoś wtopić w tłum, więc nawet równoważnik w wysokości 1000-2000 zł miesięcznie nie rozwiąże wszędzie problemów, bo albo nie ma lokali albo należą do przeciwników z barykady, więc pozostaje namiot lub przyczepa kempingowa, bo szukac kwatery 100 km od przejścia także nie jest przyjemnościa, szczególnie zimą (tylko drogi powietrzne na wschodzie są jako takie:))
 
Trzeba było o coś innego walczyć w 2004 r...

Nie o to, żeby żaden celnik nie stracił pracy ale o wysokie odprawy dla zwalnianych. Alokacja była oszustwem od początku. Kto chciał sobie od nowa układać życie na wschodniej granicy ten się przenosił dobrowolnie z rodziną, zamieniał mieszkanie, sam wybierał miejsce. "Przymusowi" szli na zwolnienia, przeczekiwali, zresztą nieraz byli ponoć niemile widziani przez nowych przełożonych i kolegów. W końcu wielu się zwolniło, służba też na tym nie skorzystała. Lata mijają a temat ciągle aktualny.
A że nie chcą budować nam domów czy koszar to się dziwicie ?

Dla mnie wniosek jest ten, że trzeba przemyśleć dobrze swoje postulaty i określić czego się chce w ramach ogólnych możliwości.

Tak jak niedawny czyjś pomysł żeby przenieść SC z MF do resortu MSW (gdzie na nic nigdy nie ma pieniędzy). Bo można się połaszczyć na parę zł i obietnicę emerytur, tyle że może się skończyć na wykręcaniu żarówek w urzędach, popsutymi latami zlewami i biurkami z wyłamanymi nogami.
 
Czytając wasze wypowiedzi tym bardziej uważam, że jeśli chce się zmienić ustawę o Służbie Celnej to nie tylko kwestie wynagrodzeń i ułatwień dla firm, ale przede wszystkim kwestie zaplecza socjalnego dla celników. Dlaczego policja, straż graniczna, czy wojsko są atrakcyjniejszym rozwiązaniem dla szukających stałej pracy? Bo tam znajdą zaplecze godne człowieka. Nie mówię tu o zwierzchnikach bo tych nikt nie wybiera i są ludźmi jak każdy z nas. Mówię tu o rozwiązaniach prawnych, które pozwalają na przetrwanie każdego szeregowego w godnych warunkach.

Kwestia rozpadku rodzin....
Jeżeli dojdzie do tego że rozłąka trwa bardzo długi czas, z pewnością skończy się rozwodem bo mieć męża/żonę tylko na papierze można także będąc wdowcem/wdową. Jeśli Sąd zadecyduje w przypadku rozstania o alimentach, będzie kierował roszczenia do tego kto spowodował rozpad rodziny - czyli celnika alokanta. Nie poruszając kwestii moralnych, a tylko finansowe: Czy nie powinno się w takim wypadku zwrócić o odszkodowanie za spowodowanie powstania alimentów do pracodawcy? Ile jest takich rodzin? A może ktoś powie że alimenty i rozpadek rodzin to wina tego celnika który nie potrafi utrzymać przy sobie rodziny za pomocą smsów, majli, bądź listów?
Gdybym chciał prowadzić samotne życie zostałbym marynarzem. Rejs pół roku ale jakie pieniądze! (poza tym co pół roku wracałbym do domu na 3 miesiące do domu i nic nie musiałbym robić). A kwestia moralna jest oczywista - jest to działanie przeciw rodzinie.

Rozumiem zwierzchników, że pracę na granicy ktoś musi wykonać, a że tam największy ruch to potrzeba najwięcej kadry. Alokacje chcąc nie chcąc będą musiały nastąpić. Zamiast groźbą zwolnienia z pracy i wysyłania człowieka do obcego miasta bez zaplecza socjalnego zwierzchnicy powinni trochę pomyśleć i znaleźć takie rozwiązanie które nie tylko zmniejszyłoby fluktuację kadr na granicy, lecz nawet zachęciłyby do dobrowolnego przenoszenia funkcjonariuszy na granicę.

Przede wszystkim trzeba zmienić zapis w projekcie ustawy że się „MUSI” jechać na granicę „BO SIĘ STRACI PRACĘ”. Groźbą nikt nie wygrał. Na domiar złego projektodawca szykuje nową broń do tego: weryfikację zwolnień lekarskich. Oznacza to nowe czasy niewolnictwa. Nie dość że MUSISZ jechać na granicę to gdy już psychicznie jesteś wykończony to nie możesz pójść na chorobowe. Swoją drogą czy komisja weryfikacyjna będzie składała się także z psychologów.

Drugą sprawą jest przesunięcie (ładne słowo: Alokacja) środków finansowych przewidzianych na modernizację Urzędów i Izb. To rozwiązanie pozwoliłoby na stworzenie mieszkań tylko dla celników. Wybudowanie dwóch, trzech bloków na granicy pozwoliłoby na godne warunki mieszkania a co za tym idzie na pewno zachęciłoby ludzie do dobrowolnej alokacji, a już z pewnością zmniejszyłoby fluktuacje kadr. Zamiast budować, czy modernizować budynki dla Izb Celnych wewnątrz kraju niech zwierzchnicy pomyślą o zapewnieniu lepszych warunków na granicy i nie mówię tu o wyposażeniu służbowym tylko socjalnym.

Reasumując:
- likwidacja przymusu alokacji
- przesunięcie środków z modernizacji izb na budowę 2-3 bloków mieszkalnych na każde z przejść granicznych

Te rozwiązania moim zdaniem przyczynią się nie tylko do zatrzymania fluktuacji kadr na granicy, ale także pozwolą na jej zwiększenie.

Jeszcze jedno.
Po wykupie ziemi przez Izby Celne, budowie bloków i ulokowaniu w nich funkcjonariuszy – dodatek za mieszkanie i tak odbiorą sobie w czynszu jako właściciel mieszkania. Czy nie jest to dobre rozwiązanie? Dają celnikowi 500-900 zł za alokacje po czym dobierają to w czynszu jako właściciel mieszkania. Budowa bloków im się zwróci a celnik będzie miał wreszcie godne warunki do życia i zdecydowanie mniej ludzi będzie chciało odejść ze służby/z granicy.

Co myślicie o tym pomyśle? Realny?
 
Pomysł dobry ale nie jest realny do wprowadzenia w życie.Chodzi o to aby jak najwięcej starych celników zrezygnowało z pracy- "baba z wozu koniom lżej..."-młodym płaci się mniej,są bardziej posłuszni(...przyszłe strajki ?)-''młodymi janczarami" łatwiej rządzić i sterować !.W perspektywie same plusy ... a reformatorom innym niż SSC i MF ...dziękujemy!
 
Jeżeli nie chcemy by nami sterowano to niech związki przedstawią ten pomysł w trakcie układania nowej ustawy. Przecież pieniądze które są obecnie w teorii przeznaczone na budowę i modernizację budynków izb zwrócą się w przeciągu kilku lat a problem z mieszkaniami na granicy zostanie rozwiązany. Developerzy już dawno podłapali ten pomysł i zarabiają na tym że wybudują mieszkania a potem zbierają czynsz. Przecież to czysty zysk.
Poza tym jeżeli ktoś myśli że młodymi łatwo manipulować to się myli. Ile młodych zrezygnowało ze służby żeby nie dać się manipulować? Zmarnowane pieniądze na szkolenia. Czy nie lepiej przeprowadzić jedną inwestycję która raz że się zwróci a dwa - pozwoli na zmniejszenie odchodzenia ze służby młodych co wiąże się ze zmniejszeniem marnotrawienia pieniędzy na szkolenia. Jeżeli zwierzchnicy chcą oszczędności niech najpierw zainwestują. Budowa bloków trwa niecały rok, koszty zwrócą się w przeciągu trzech lat od wprowadzenia na mieszkania funkcjonariuszy. Problem mieszkań zostanie rozwiązany a kadra się ustabilizuje. Czy nie o to się walczy tam u góry? Zamiast tego chcą ochłapami przekupić ludzi żeby poszli mieszkać w polu, pod mostem, albo gdziekolwiek indziej. Nie tędy droga Panowie (i Panie). Póki ustawa jest w toku prac należy walczyć, przedstawiać pomysły i jeżeli są słuszne to je wdrażać. Nie można się poddawać i mówić że to nierealne. Przecież właśnie po to tworzy się nowe prawo. Żeby nasze oczekiwania stały się realne. Mam nadzieję że Pan Siwy przedstawi takie rozwiązanie do debat i sprawdzi możliwość jego funkcjonowania. Póki co liczę na dalsze pomysły na rozwiązanie tego problemu. No i oczywiście trzeba określić na ile są one realne.
 
ekwiwalent

Należy zacząć od tego, że w Mundurówce dostaje się mieszkanie za bycie w służbie a nie za ...alokacje, czy inne przeniesienie...Jeżeli resort nie posiada mieszkań wówczas wypłaca się odszkodowanie za rezygnację z przydziału mieszkania(jednorazowy ekwiwalent) lub wypłaca się ekwiwalent do pensji za brak mieszkania.Mało tego mieszkanie jak masz swoje (nie otrzymane z resortu) to rezygnujesz z prawa do mieszkania służbowego i wtedy jak wyżej(jednorazowy ekwiwalent), a nie jak w naszej formacji ze skoro sobie alokowany kupil juz mieszkanie to nie nalezy mu sie dodatek...
 
Dokładnie tak to fukcjonuje w służbie mundurowej,koledzy z SG zawsze kombinowali z tym dodatkiem a w momencie rezygnacji z tego dodatku dostawali dużą kasę. No ale naszą Służbę z mundurową łączy tylko :D:mad::mad:
 
I właśnie dlatego póki nowa ustawa o SC jest na desce kreślarskiej należy jak najbardziej naciskać i dążyc do tego by te przywileje były jak najbardziej zbliżone do SG czy innych służb mundurowych. Tutaj nie chodzi nawet o pieniądze lecz o sam fakt że jeżeli się czegoś wymaga to też należy coś dać w zamian. Jeżeli nie będzie sprawiedliwości to problem na granicy będzie nierozwiązany i nie skończy się na protestach lecz typowych odejściach ze służby ... do innych służb - Tam gdzie jest lepiej. Nie wyobrażam sobie żeby do przysłowiowego kija zamiast marchewki .... dołożyli bat i kaganiec a do skroni jeszcze przyłożyli broń służbową którą wybrane komórki mają otrzymać. Narzędzia terroru o których wspominałem (przymusowe alokacje i weryfikacje zwolnień lekarskich) bez możliwości jakiejkolwiek obrony muszą zostać zastąpione innymi bardziej cwyilizowanymi rozwiązaniami. Panowie i Panie, to nie Uganda, czy Mozambik, to jest środkowa Europa. Jeżeli nie cywilizacyjna przynależność do EUROPY to chociaż niech położenie geograficzne w Europie skłania do tego by stosować rozwiązania eropejskie!
 
Back
Do góry