W pewnym grodzie nad morzem władzę objął woj znany jako Dar Wdały. Nie pochodził on z okolicy a gród powierzył mu suweren po wybuchach wariactw dotychczasowego grododzierżcy Arama Szalonego. Aram ku zgrozie mieszkańców grodu w napadach szału wraz ze swoją drużyną napadał wdowy, nastawał na cześć sierotek i torturował oponentów, tedy objęcie grodu przez Wdałego lud potraktował z wyraźną ulgą i z nadzieją na uspokojenie nastrojów i spokojną pracę. Dar rzeczywiście uspokoił lud, wtrącił do lochu poprzedniego grododzierżcę (wypuścił go jednak wkrótce ze względu na stan zdrowia), wynagrodził część strat wdowom i sierotkom, pogonił część zauszników Szalonego. Grodzianie odetchnęli. Wprawdzie nowe prawo stanowe, które wprowadzono w całej krainie napsuło krwi i w naszym grodzie, jednak wstrzemięźliwość Dara nie zaogniała przynajmniej sytuacji. Lud podśmiewywał się jeno z coraz to nowych wieszanych na rynku wizerunków Wdałego, na których wdzięcznie prezentował ogółowi swoje fizyczne walory składając to na karb jego zwykłej ludzkiej próżności, jednak ogólnie zadowolenie rozpełzło się po niemal wszystkich, może też dlatego, że Wdały wiele więcej nie czynił ani od ludzi wymagał. Dar stale powtarzał swoim drużynnikom, że nie zamierza zbyt długo dzierżyć władzy, co złośliwcy komentowali, że wszyscy już poznali tu jego wdzięki. Jednak drużynnicy, świeżo pasowani nowym prawem stanowym, zaczynali się niepokoić, kto obejmie schedę po Wdałym, na ile zagrozi to ich pozycji. I, jak to zwykle, zaczęli wyciągać na siebie haki: a nieudolność, a protegowanie nieudaczników, a związki z rzezimieszkami, a krewkie zachowanie podczas ludowych festynów, a ktoś przywłaszczył sobie ze skarbca grodowego kunsztowne abakusy, czy jakoś tak. Zaczęło znowu być ciekawiej. Dar wkrótce odjedzie w nieutulonym żalu pozostawiając wielbicieli swej wdałości, drużynnicy wezmą się żwawiej za łby. Będzie się działo w naszym grodzie w nowym roku…