........
komentarze ze strony - http://www.gazetapolska.pl/28003-miliony-uciekly-przez-granice
czyli coś w temacie jest, a brak odpowiedzi jest też odpowiedzią.
Już jest cały artykuł :
[h=1]Miliony uciekły przez granicę[/h]
(foto. Turczyk/PAP)
Jak ustaliła âGazeta Polskaâ, Prokuratura Apelacyjna w Rzeszowie prowadzi niejawne śledztwo w sprawie gigantycznych oszustw, do jakich dochodzić miało na przejściu granicznym w Korczowej. Według naszych informatorów, straty skarbu państwa sięgać mogą nawet 20 milionów złotych. Tymczasem celnikom, którzy ujawnili afery w Służbie Celnej, grozi zwolnienie ze służby.
Oczywiste jest, że zwalnianie celników odbywa się na zasadzie szykany politycznej. Tu broni się przedstawicieli Ministerstwa Finansów przed prawdą. Być może istnieje obawa, że ujawnienie tej prawdy spowoduje, iż niektórzy członkowie kadry kierowniczej Służby Celnej będą musieli odejść ze swoich stanowisk lub nawet ponieść odpowiedzialność za nadużycia â komentuje ustalenia âGazety Polskiejâ poseł PiS Jarosław Zieliński.
Śledztwo jest, ale tajne
O tym, że prokuratura oraz CBŚ zajmują się sprawą przekrętów w Służbie Celnej, poinformowali nas celnicy. Rzeszowską Prokuraturę Apelacyjną zapytaliśmy, na jakim etapie znajduje się śledztwo, jak wielkie są straty skarbu państwa w związku z tą aferą i czy komuś postawiono już zarzuty lub też należy się tego spodziewać w najbliższym czasie.
Prokuratura potwierdziła, że faktycznie prowadzi śledztwo w tej sprawie. Jednak jak odpisał nam w poniedziałek Marek Suszek, zastępca kierownika sekretariatu prokuratury, 28 stycznia 2013 r. prokurator referent wydał zarządzenie o niewyrażeniu zgody na rozpowszechnianie wiadomości z postępowania przygotowawczego, ponieważ âz uwagi na charakter niniejszej sprawy oraz jej przedmiot udostępnianie opinii publicznej w jakikolwiek sposób informacji z przedmiotowego postępowania stwarza realne zagrożenie dla prawidłowego biegu prowadzonego śledztwaâ.
Cegły zamiast papierosów
W poprzednim numerze âGazety Polskiejâ opisywaliśmy historię Artura Kaczora, celnika, którego â na razie nieprawomocnie â zwolniono z pracy m.in. za âdyskredytacjęâ Służby Celnej.
To właśnie Kaczor ujawnił gigantyczne nieprawidłowości w Korczowej. Zawiadamiał on zwierzchników o korupcji, do której miało tam dochodzić. â W 2010 r. wprowadzono u nas tzw. komputerowe rotacje, czyli losowe przydzielanie stanowisk funkcjonariuszom przez system komputerowy. Miało to zapobiegać korupcji â opowiada. Jak twierdzi, kierownicy zmian po jakimś czasie zmieniali ustawienie funkcjonariuszy. Szczególnie na stanowiskach wywozowych. Tam dochodziło, jego zdaniem, do fikcyjnego potwierdzania wywozu. â Na przykład przyjeżdżał TIR, który na papierze figurował jako pełen papierosów. Po odprawie polskiego celnika towar wyjeżdżał na Ukrainę. W rzeczywistości w środku była cegła. W efekcie urząd skarbowy zwracał wywożącym podatek VAT i akcyzę.
Wśród osób informowanych o aferze był sam szef Służby Celnej Jacek Kapica. W liście z 9 listopada 2010 r. skierowanym do Kapicy Kaczor pisał, że dyrektor Izby Celnej w Przemyślu nie wykazywał zainteresowania informacjami o przekrętach na granicy. âWskazywałem Dyrektorowi, aby w książkach służby z tamtego okresu sprawdził, że stanowiska, na których mogło dochodzić do korupcji, pełnili obowiązki służbowe zawsze ci sami funkcjonariusze z Lubaczowaâ â pisał do Kapicy celnik. Stwierdzał też, że tzw. grupa lubaczowska âzaczęła się reaktywować i ingerować w komputerowy system rotacji, co umożliwia tworzenie się kolejnych ÂťspółdzielniÂŤâ.
Zastraszanie totalne
Kaczora przeniesiono w 2010 r. z Korczowej do Jarosławia, 50 km od domu. Prokuratura w Jarosławiu umorzyła postępowania w zgłaszanych przez niego sprawach.
Jednak w styczniu 2012 r. wpadł celnik o pseudonimie âWąskiâ. Odprawił on busa, podbijając dokumentację, zgodnie z którą miał się w nim znajdować towar o wartości 495 tys. zł. Tymczasem bus był pusty. Kontrola urzędu celnego wykazała podobne nieprawidłowości w przypadku trzech kolejnych celników.
Zdaniem Kaczora, przy okazji tuszowania afery doszło do zastraszania celników. â Dwaj funkcjonariusze podejrzewali trzeciego, że przekazuje informacje mnie i prasie. Wpadli do niego do domu i straszyli go, raz nawet przy nastoletnim synu â opowiada. â Ten funkcjonariusz przyjechał do mnie i prosił, żebym im powiedział, że nic mi nie przekazuje. Odpowiedziałem, że wtedy będą już pewni, że mamy kontakt. Ten chłopak miał zaawansowaną cukrzycę i niedługo po tych incydentach zmarł. Był kłębkiem nerwów, zastraszyli go totalnie.
Pomagał przemytnikom?
Władze celne niemrawo reagowały na nieprawidłowości i przestępstwa dokonywane przez celników. Tymczasem tym, którzy ujawniali nieprawidłowości, grozi utrata pracy. Decyzję o zwolnieniu Kaczora podjął w pierwszej instancji dyrektor przemyskiej Izby Piotr Daniel.
Wobec Sławomira Siwego, szefa Związku Zawodowego Celnicy PL, w którym działa Kaczor, w lipcu 2012 r. wszczęto trwające do dziś postępowanie o zwolnienie go ze służby. Czym mógł on zdenerwować przełożonych? Mówił, że niektóre zarządzenia Ministerstwa Finansów ułatwiają przemyt i stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa obywateli. Zachęcał także do protestu polegającego na âwykonywaniu obowiązków ze szczególną starannością, dokładnością i zaangażowaniemâ. Wypowiadał się też dla mediów podczas protestu celników przeciw podniesienia wieku emerytalnego do 67. roku życia w kwietniu 2012 r.
Zdaniem jego przełożonych, wypowiedź o ułatwianiu przemytu miała godzić w dobre imię Służby Celnej i⌠zachęcać przemytników do wykorzystania sytuacji. â W rzeczywistości było odwrotnie: to Związek chciał chronić granicę przed niekontrolowanym przemytem â mówi Siwy.
Jazda po pijaku, ale nieumyślnie
Osoby walczące z nieprawidłowościami są w Służbie Celnej represjonowane, ale nie mają tu problemów osoby z prawomocnymi wyrokami za przestępstwa, wyżej cenione przez kierownictwo.
W Służbie Celnej bez przeszkód pracuje funkcjonariusz Janusz B., który prowadząc samochód pod wpływem alkoholu, doprowadził do wypadku w miejscowości Radymno. Sąd uznał go za winnego oraz warunkowo umorzył postępowanie na okres dwóch lat.
Zapytaliśmy o tę sprawę Janusza B., rzecznika przemyskiej Izby Celnej. Jak potwierdziła w odpowiedzi na nasze pismo Iwona Rzeźniczek, starszy specjalista Służby Celnej, B. faktycznie nadal pełni służbę.
Wyjaśniła, że âzgodnie z ustawą o Służbie Celnej, która obowiązywała w dniu wydania wyroku, funkcjonariusza celnego zwalnia się ze służby w przypadku skazania prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo popełnione umyślnieâ. A obowiązek zwolnienia nie występuje w wypadku warunkowego umorzenia postępowania karnego. Dodała też, że jazda po pijaku nie miała związku z wykonywaniem obowiązków służbowych.
Tragiczne polowanie bez konsekwencji
Do 26 listopada 2012 r., czyli do emerytury, pracował w Służbie Celnej Henryk W., dyrektor Urzędu Celnego w Przemyślu w latach 1990â2012, odznaczony niegdyś przez Leszka Balcerowicza âZłotym Szlabanemâ. W lutym 2007 r. zastrzelił on w czasie polowania 40-letniego chorążego Dariusza Szadego. W kwietniu 2009 r. sąd skazał go za nieumyślne spowodowanie śmierci na dwa lata więzienia oraz zadośćuczynienie w wysokości 50 tys. zł. Ale do więzienia nie poszedł z powodu złego stanu zdrowia.
Ten fakt nie przeszkodził mu jednak⌠pracować w Służbie Celnej. Jak napisała w odpowiedzi na nasze pytanie Iwona Rzeźniczek, âzgodnie z ustawą o Służbie Celnej funkcjonariusza zwalnia się ze służby w przypadku m.in. skazania prawomocnym wyrokiem sądu za przestępstwo popełnione umyślnie lub umyślne przestępstwo skarbowe, natomiast w przypadku funkcjonariusza, o którym mowa, sprawa dotyczyła skazania wyrokiem sądu za przestępstwo nieumyślneâ.
[TD="align: center"]
[/TD]
DRUKUJ
Odpowiedzi