Wiele już mówiono i pisano o tym, jak źle była przeprowadzona transformacja służby w latach 2003-2005. Wielu wartościowych funkcjonariuszy odeszło ze służby, wiele rodzin rozpadło się z powodu rozłąki, kilka osób popełniło samobójstwa w związku ze swoją trudną sytuacją.
Czy tak musiało być? Czy ktokolwiek poniósł konsekwencje takich posunięć?
Czy ktokolwiek zdaje sobie sprawę, jak żyje się w kilkuletniej "delegacji"?
Nasza władza udaje, że nie widzi problemu, czy najważniejsze dla nich są słupki, statystyki i ujawnienia? Czy jest tutaj miejsce dla człowieka?
Proszę wszystkich alokowanych aktywnych na forum o wpisywanie sytuacji z życia wziętych opisujących ich "trudne" sytuacje związane z planowaniem grafików, utrudnianiem dojazdów i kontaktów z rodziną, zmiennością grafików w trakcie miesiąca itp.
np.: Niedawno ja i moi koledzy zostaliśmy czasowo na trzy tygodnie przeniesieni do UC. Przy planowaniu grafiku prosiliśmy o ułatwienie nam wyjazdów do domów. Ja, może przypadkiem dostałem grafik - co drugi dzień 12 godzinna dniówka. Prosiliśmy o np. dwie dniówki pod rząd i dwa dni wolnego. Niestety nic nie pomogło. Usłyszałem, że nie muszę jeździć do domu. Zagryzłem zęby i jakoś to przetrzymałem, bo nawet interwencja u Dyrektora nic nie pomogła, gdyż NUC jest niezależny w tej kwestii.
Cały czas człowieka ma się za nic a czasami rzucanie kłód pod nogi jest dla niektórych osób przyjemnością.
Dzisiaj pożegnaliśmy naszego Kolegę, dla którego rozłąka z rodziną i przedmiotowe traktowanie przełamało granice ludzkiej wytrzymałości.
Świeć Panie nad Jego Duszą
PS Nie chcemy kolejnych tragedii rodzinnych związanych z AKOLACJĄ!!!
Proszę bardzo o uszanowanie pamięci i nie wpisywanie bzdur typu: mógł się zwolnić; nikt nikogo na silę tutaj nie trzyma itp.
Czy tak musiało być? Czy ktokolwiek poniósł konsekwencje takich posunięć?
Czy ktokolwiek zdaje sobie sprawę, jak żyje się w kilkuletniej "delegacji"?
Nasza władza udaje, że nie widzi problemu, czy najważniejsze dla nich są słupki, statystyki i ujawnienia? Czy jest tutaj miejsce dla człowieka?
Proszę wszystkich alokowanych aktywnych na forum o wpisywanie sytuacji z życia wziętych opisujących ich "trudne" sytuacje związane z planowaniem grafików, utrudnianiem dojazdów i kontaktów z rodziną, zmiennością grafików w trakcie miesiąca itp.
np.: Niedawno ja i moi koledzy zostaliśmy czasowo na trzy tygodnie przeniesieni do UC. Przy planowaniu grafiku prosiliśmy o ułatwienie nam wyjazdów do domów. Ja, może przypadkiem dostałem grafik - co drugi dzień 12 godzinna dniówka. Prosiliśmy o np. dwie dniówki pod rząd i dwa dni wolnego. Niestety nic nie pomogło. Usłyszałem, że nie muszę jeździć do domu. Zagryzłem zęby i jakoś to przetrzymałem, bo nawet interwencja u Dyrektora nic nie pomogła, gdyż NUC jest niezależny w tej kwestii.
Cały czas człowieka ma się za nic a czasami rzucanie kłód pod nogi jest dla niektórych osób przyjemnością.
Dzisiaj pożegnaliśmy naszego Kolegę, dla którego rozłąka z rodziną i przedmiotowe traktowanie przełamało granice ludzkiej wytrzymałości.
Świeć Panie nad Jego Duszą
PS Nie chcemy kolejnych tragedii rodzinnych związanych z AKOLACJĄ!!!
Proszę bardzo o uszanowanie pamięci i nie wpisywanie bzdur typu: mógł się zwolnić; nikt nikogo na silę tutaj nie trzyma itp.
Ostatnia edycja: