Płace nie wzrosną, bo rząd Jarosława Kaczyńskiego wycofał się z planu obniżki składek do ZUS. – Nie godzimy
się na to, będziemy protestować – zapowiadają związkowcy w rozmowie z ŻW
Przygotowany przez ministra finansów Stanisława Kluzę projekt budżetu państwa na 2007 r. zakłada, że wydatki na jednego zatrudnionego w szeroko pojętej administracji publicznej wzrosną zaledwie o 0,9 proc., a wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w całej sferze administracji wyniesie... 0 proc. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że tysiące urzędników nie dostaną w przyszłym roku ani złotówki więcej niż obecnie. Brak podwyżek jest za to korzystny dla budżetu. Po raz pierwszy od wielu lat wydatki na wynagrodzenia prawie nie rosną. Czyżby PiS zaczęło realizację swojego programu „Tanie państwo”?
– To żaden program, to pomyłka – oburza się Jan Guz, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. – Chodzi o to, że ten wskaźnik został ustalony jeszcze w czerwcu. Wtedy planowano, że składki do ZUS, wedle pomysłu autorstwa Zyty Gilowskiej, zostaną obniżone, dzięki czemu wynagrodzenia netto miały wzrosnąć o ponad 5 proc. Podwyżki wynagrodzeń brutto nie były więc potrzebne – przypomina Guz.
– Uważamy, że w takiej sytuacji trzeba zapewnić pracownikom budżetówki wzrost wynagrodzeń. Będziemy się tego domagać – podkreśla szef OPZZ.
Czy rząd zamierza sprostować swoją pomyłkę? W piątek nie udało się nam uzyskać komentarza ministra Kluzy, który przebywał na forum ekonomicznym w Krynicy