[h=1]Tajny pas przemytników[/h]
Celnicy ujawniają do czego służy członkom Grupy Lubaczowskiej tzw. zielony korytarz.
Od czasu, kiedy poruszyliśmy na naszych łamach temat tzw. grupy lubaczowskiej napływają do nas kolejne informacje na temat jej działania, a także podziękowania od celników. – Wreszcie się za to ktoś wziął, nagłośnił – pisze do nas jeden z nich. – Ale to, o czym piszecie to czubek góry lodowej – podkreśla opisując szczegółowo działania wspomnianych “lubaczowiaków” na tzw. zielonym korytarzu, czyli pasie “nic do oclenia”.
Niedawno doszło na przejściu w Korczowej do incydentu. Samochody z kontrabandą wiały z pasa “nic do oclenia”. Doszło do zniszczenia szykan, czyli przeszkód, które są specjalnie ustawiane na przejściu, by uniemożliwić takie “akcje”. Informacja o tej sprawie pojawiła się na oficjalnej stronie Izby Celnej w Przemyślu dopiero po naszych zapytaniach o to zdarzenie. Poza nią mieliśmy jednak jeszcze inny głos w tej sprawie: głos doświadczonego celnika, który twierdził, że szykany zostały specjalnie nieprawidłowo ustawione, a służbę na “zielonym pasie” pełniła wówczas niedoświadczona funkcjonariuszka. Przemyska IC ustosunkowała się do naszego artykułu na swej stronie internetowej: “(…)Cytowany przez Super Nowości informator, podaje również, że na stanowisku kontroli końcowej -szlaban-wjazd do RP, służbę pełniła funkcjonariuszka z kilkumiesięcznym stażem, co miało skutkować niewłaściwą obsługą stanowiska jak również informuje o nie dopilnowaniu sprawy przez kierownika zmiany. Funkcjonariusze Służby Celnej prawidłowo wypełnili obowiązki służbowe – skoro kierowcy samochodów staranowali zapory, by móc uciec z terenu przejścia, to zarówno ramię szlabanu znajdowało się we właściwej pozycji a także separatory, stanowiące zaporę dla samochodów, ustawione były we właściwym miejscu.” – czytamy w tej publikacji.
Piękne założenia, ciemne praktyki?
- Te wyjaśnienia to pic na wodę, fotomontaż – takimi słowami skwitował komentarz IC kolejny celnik, który do nas napisał. – Ci zwiewający to “wpadka”, fakt, ale “zielonym korytarzem” idzie regularny przemyt – alarmuje funkcjonariusz dokładnie opisując proceder z użyciem nazwisk członków grupy lubaczowskiej, które, z wiadomych względów redakcja zachowuje dla siebie.
Tzw. “zielony pas”, czy “zielony korytarz” to wynalazek z założenia cenny dla podróżnych. Ustawienie się na nim jest samo w sobie deklaracją: “nie wiozę nic, co byłoby zabronione, nie mam nic do oclenia”. Podróżny przyłapany na tym pasie na przewożeniu kontrabandy, musi liczyć się z sankcjami większymi, niż taki, który “wpadł” na zwykłym pasie. Jednocześnie kontrola w “zielonym korytarzu” jest uproszczona, a odprawa przez to, szybsza. – No, tak, tylko, że to są założenia, a w praktyce “lubaczowiacy” zrobili z zielonego korytarza pas przemytniczy – twierdzi celnik, który się z nami skontaktował. – Jak to możliwe? To bardzo proste – zapewnia mężczyzna.
Więcej w Super Nowościach
Monika Kamińska
http://supernowosci24.pl/tajny-pas-przemytnikow/