Burza w kieleckiej izbie celnej. Skarb Państwa stracił miliony złotych, a wszystko to wina obecnego szefa - alarmują celnicy. Sprawą zajęła się prokuratura.
- Postępowanie sprawdzające zleciliśmy prokuraturze Kielce-Wschód - mówi Dariusz Rakoczy, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach.
Zarzuty postawione w anonimowym doniesieniu podpisanym przez celników dotyczą Andrzeja Pasternaka (z wykształcenia nauczyciela, w służbach celnych od 1993r.), który od marca pełni obowiązki dyrektora kieleckiej izby celnej. Wcześniej przez kilka lat kierował Urzędem Celnym w Kielcach i to tamtego okresu dotyczą fakty opisane przez autorów pisma. Pasternaka oskarżają o kompletny brak nadzoru nad urzędem. Piszą, że podlegli mu pracownicy wydawali błędne decyzje, ich bezczynność doprowadzała do przedawniania spraw, przez co nie było można ściągnąć należności od podatników. Szacują, że przez takie zaniedbania Skarb Państwa mógł stracić kilka milionów złotych. - Wiele spraw trzeba było umarzać ze względu na niekompetencję pracowników. Takie działania podlegają pod odpowiedzialność karną - potwierdza nam jeden z pracowników izby. Nie chce ujawniać nazwiska.
Według celników jednym z najbardziej bulwersujących przykładów nieudolności urzędu i jego naczelnika jest przypadek firmy ze Starachowic. - Miała zapłacić podatek akcyzowy z tytułu produkcji papierosów, ale ogłosiła upadłość. Straty Skarbu Państwa to około 3 mln zł. Nie doszłoby do tego, gdyby pobrano zabezpieczenie. Zwykle się to robi, a szczególnie w przypadku firm, co do których zachodzi podejrzenie, że mogą być z nimi kłopoty - opowiada nasz rozmówca.
Andrzej Pasternak nie ma sobie w tej sprawie nic do zarzucenia. Twierdzi, że firmę zwolniono z zabezpieczenia, bo ze wszystkich zaświadczeń i dokumentów wynikało, że nie miała zaległości. Ale przyznaje, że jeszcze przed jej upadłością miał sygnały, że coś złego zaczyna się w niej dziać. Wtedy też nie podjęto żadnych działań. - Uznaliśmy, że nie sztuką jest rozłożyć firmę i zamknąć jej działalność. Regulowała zobowiązania czasami z opóźnieniem, ale jednak regulowała. Uważaliśmy, że szczególnie w Starachowicach trzeba walczyć o utrzymanie miejsc pracy. Zawsze jak coś się stanie nie tak, można powiedzieć, że to był błąd. Zdaję sobie sprawę, że to ogromna kwota. Później zabezpieczyliśmy to, co mogliśmy, część tych strat uda się z tego pokryć - tłumaczy dziś Pasternak.
Bałagan panujący w kierowanym przez niego urzędzie wyszedł na jaw dopiero po utworzeniu we wrześniu ubiegłego roku Izby Celnej w Kielcach. To tam, jako do organu drugiej instancji, zaczęły trafiać odwołania od decyzji urzędu celnego. Wcześniej rozpatrywała je Izba Celna w Krakowie. Celnicy, z którymi rozmawialiśmy, sugerują, że nie reagowano tam na sytuację w Kielcach z racji powiązań rodzinnych Pasternaka. Jest on bowiem szwagrem barona małopolskiego SLD Kazimierza Chrzanowskiego. To też miało zadecydować, że w2002r. został mianowany naczelnikiem powstałego Urzędu Celnego w Kielcach.
Jan Sobieski, nowy dyrektor izby celnej, zarządził specjalną kontrolę, która miała zbadać terminowość postępowań prowadzonych w urzędzie kierowanym przez Pasternaka i określić straty Skarbu Państwa. - Zleciłem kontrolę, jak tylko się zorientowałem, że coś jest nie tak. To było na początku marca. Pamiętam, że protokół z niej miałem dostać w piątek, ale w czwartek zostałem odwołany [stracił stanowisko 23 marca na fali czystek w s karbówce i strukturach celnych w całym kraju - red.]. Ze wstępnych informacji kontrolujących wynikało, że nieprawidłowości się potwierdzą - przyznaje Jan Sobieski. Nie wykluczał odwołania Andrzeja Pasternaka ze stanowiska naczelnika. Ale nie zdążył.
Pasternak nie zgadza się z większością zarzutów, choć przyznaje, że podlegli mu urzędnicy mogli w decyzjach popełniać błędy. - Wpływ na to mógł mieć brak doświadczenia i braki kadrowe. Do pełnej obsady brakowało w urzędzie celnym kilkadziesiąt osób. Niejednokrotnie sygnalizowałem, że brakuje mi fachowej kadry, szczególnie prawników - tłumaczy.
Pasternak pełni obowiązki dyrektora izby celnej. Ministerstwo Finansów zapowiadało, że z czasem ogłosi na to stanowisko konkurs. Ale Pasternak nie zamierza w nim wystartować. Dlaczego? - Niech to zostanie moją słodką tajemnicą - odpowiada.
22.5.2006 Gazeta Wyborcza
NO KUR... PIĘKNIE!!! MACIE SUPER DYREKTORKA!!!!