N
Nie zarejestrowany
Gość
http://wyborcza.pl/1,75248,7728726,Palimy_papierosy_z_przemytu_i_nic_tego_nie_zmieni.html
W Łodzi papierosy z przemytu można dostać już nie tylko pod stołem na "Bałuckim" czy "Górniaku". Na Retkini są sprzedawane niemal legalnie z samochodu, a na Dąbrowie na ryneczku w ... kiosku. Państwo przegrywa walkę z przemytem, szczególnie po ostatniej marcowej podwyżce akcyzy. I traci wpływy do budżetu
Retkinia. Ulica Retkińska. Tuż obok sklepu Tesco o godz. 10 rano zbiera się tłum palaczy. Czekają. Gdy podjeżdża volkswagen kombi i wysiada sprzedawca, palacze ustawiają się w karną kolejkę. Kartony papierosów przechodzą z rąk do rąk. "Mińsk", podrabiane "Camele", "LM", " Marlboro". Wszystko zza wschodniej granicy, wszystko po cztery, pięć złotych.
Dąbrowa. Ryneczek przy ul. Felińskiego na tyłach kościoła. Tu papierosy z Ukrainy, Białorusi i Rosji sprzedaje się niemal legalnie, w jednym z kiosków, gdzie można też kupić tytoń z polską akcyzą.
"Górniak", "Bałucki" - znów handel z samochodów, z turystycznych stolików. To samo w Rzgowie i Tuszynie.
Zatrzymują, rekwirują, zatrzymują...
A przecież nie ma dnia, by łódzcy celnicy i policjanci nie zatrzymali kolejnego transportu z przemyconymi papierosami. Anna Ludkowska, rzeczniczka Izby Celnej w Łodzi niemal co dzień rozsyła po redakcjach kolejne zdjęcia samochodów czy mieszkań dosłownie zapchanych "lewymi" papierosami.
To wiadomość z Izby Celnej z wczorajszego dnia: " Szał przedświątecznych zakupów powoli ogarnia łódzkie markety, osiedlowe sklepy i targowiska. Wśród klientów nie brakuje również niestety chętnych na towary pochodzące ze źródeł nielegalnych. A wiadomo, że tam gdzie popyt, jest i podaż."
Tylko tego dnia celnicy zatrzymali dwóch mężczyzn z gigantyczną liczbą przemyconych papierosów. 36-letni mieszkaniec Zgierza miał w volkswagenie 1200 paczek papierosów, a 34-letni obywatel Armenii, wielokrotnie do tej pory zatrzymywany za posiadanie nielegalnych towarów przewoził trzy tysiące paczek na bazar w Rzgowie.
I jeszcze wczorajsza depesza PAP: " Przemyt ponad 500 tys. paczek papierosów o wartości przeszło cztery i pół miliona zł odkryli funkcjonariusze pomorskiej Służby Celnej w Gdyni. Towar przypłynął do Polski z Chin i miał trafić do firmy w woj.
kujawsko-pomorskim." A potem na polskie targi i bazary...
Tyle tylko, że jest to walka z wiatrakami, skoro dzień w dzień bez problemu w całej Łodzi przemycone papierosy można kupić.
Kary za to nie ma
Decyduje cena. Paczka markowych papierosów (Camele, Marlboro, LM) kosztuje na Ukrainie około złotówki. Gorsze marki można kupić po 50 groszy. Podobne ceny sa w Obwodzie Kaliningradzkim i na Białorusi. Jeśli tę samą paczkę można sprzedać w Łodzi za 5-6 złotych, to widać, jak bardzo opłacalny jest to biznes. Pięćset procent zysku to naprawdę niezła przebitka.
Gdy rząd z dniem pierwszego marca wprowadził kolejną podwyżkę akcyzy na papierosy, z kiosków poznikały wszystkie legalne papierosy w starej cenie. Gdy przyszły nowe dostawy, palacze przecierali oczy ze zdumienia. Paczka Marlboro za
10,30 złotego? Dramat.
- I stąd taka popularność przemycanych, gorszych gatunkowo papierosów ze Wschodu - tłumaczy policjant, który niemal co tydzień odwiedza bazary i łódzkie targowiska. - Handlarzy karzemy mandatami, ale ich nie płacą i za tydzień wracają handlować. Bo mają kupców.
A kupców mają, bo polscy palacze nie ryzykują nic. W przeciwieństwie do wielu krajów Unii Europejskiej, w Polsce nie jest karalne kupowanie papierosów z obcą banderolą akcyzy. Ryzyko żadne, oszczędność w kieszeni ogromna.
Tak więc celnicy i policjanci rekwirują papierosy z przemytu, handlarze coraz bezczelniej wykładają towar na łódzkich bazarach, palacze kupują, traci zaś "tylko" budżet państwa.
Biznes lepszy niż narkotyki
Powszechnie uważa się, że na nielegalnym obrocie wyrobami akcyzowymi traci przede wszystkim budżet Skarbu Państwa. To prawda - przemyt i nielegalny obrót papierosami prowadzi do spadku dochodów państwa, i to zarówno z tytułu podatków pośrednich (akcyza i VAT), jak i innych należności związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej.
- Na jednej paczce, w samej tylko akcyzie, straty te wynoszą około 8 zł - mówi Anna Ludkowska z łódzkiej Izby Celnej. - Nie sposób jednakże zapomnieć o pozostałych następstwach przestępczej działalności w tej branży. Przede wszystkich zauważyć należy, iż olbrzymia część środków finansowych ulokowana jest w szarej strefie. To z kolei sprawia, że dochody przedsiębiorców działających legalnie maleją. Tworzą się coraz silniejsze, świetnie zorganizowane grupy przestępcze. Kiedyś patentem na szybki biznes był handel narkotykami. Dzisiaj, najszybciej oraz w miarę najpewniej, można zarobić duże pieniądze na handlu papierosami.
A może obniżyć akcyzę
Czy jest jakieś wyjście z tej patowej sytuacji? Kilka lat temu rząd poszedł po rozum do głowy i - przy zalewie podrabianego alkoholu - obniżył akcyzę na polską wódkę. Efekt? Wpływy do budżetu wzrosły błyskawicznie. Czy w ten sam sposób udałoby się ograniczyć przemyt i "walkę z wiatrakami" (bo taką przypomina obecnie walka z handlarzami tytoniu)?
Zapewne tak. Ale na to nie zgodzi się Unia Europejska. Według jej planów akcyzę na tytoń podnosić trzeba, bo wtedy ludzie przestaną palić. Efekt? Coraz większy przemyt i coraz większe pieniądze z Unii dla naszych celników na wschodnich granicach. Sensowne? Chyba nie. Tak samo jak walka Unii z paleniem przy jednoczesnych gigantycznych dotacjach dla plantatorów tytoniu. Ale to już inna historia...
W 2008 roku łódzcy celnicy zarekwirowali ponad siedem milionów sztuk papierosów, czyli około 360 tysięcy paczek papierosów z przemytu. W 2009 roku - ponad 330 tysięcy paczek oraz 370 kilogramów tytoniu do własnoręcznego skręcania papierosów. Pierwsze trzy miesiące 2010 roku walki z przemytem wskazują na jedno - będzie rekordowy.
Marcin Masłowski
W Łodzi papierosy z przemytu można dostać już nie tylko pod stołem na "Bałuckim" czy "Górniaku". Na Retkini są sprzedawane niemal legalnie z samochodu, a na Dąbrowie na ryneczku w ... kiosku. Państwo przegrywa walkę z przemytem, szczególnie po ostatniej marcowej podwyżce akcyzy. I traci wpływy do budżetu
Retkinia. Ulica Retkińska. Tuż obok sklepu Tesco o godz. 10 rano zbiera się tłum palaczy. Czekają. Gdy podjeżdża volkswagen kombi i wysiada sprzedawca, palacze ustawiają się w karną kolejkę. Kartony papierosów przechodzą z rąk do rąk. "Mińsk", podrabiane "Camele", "LM", " Marlboro". Wszystko zza wschodniej granicy, wszystko po cztery, pięć złotych.
Dąbrowa. Ryneczek przy ul. Felińskiego na tyłach kościoła. Tu papierosy z Ukrainy, Białorusi i Rosji sprzedaje się niemal legalnie, w jednym z kiosków, gdzie można też kupić tytoń z polską akcyzą.
"Górniak", "Bałucki" - znów handel z samochodów, z turystycznych stolików. To samo w Rzgowie i Tuszynie.
Zatrzymują, rekwirują, zatrzymują...
A przecież nie ma dnia, by łódzcy celnicy i policjanci nie zatrzymali kolejnego transportu z przemyconymi papierosami. Anna Ludkowska, rzeczniczka Izby Celnej w Łodzi niemal co dzień rozsyła po redakcjach kolejne zdjęcia samochodów czy mieszkań dosłownie zapchanych "lewymi" papierosami.
To wiadomość z Izby Celnej z wczorajszego dnia: " Szał przedświątecznych zakupów powoli ogarnia łódzkie markety, osiedlowe sklepy i targowiska. Wśród klientów nie brakuje również niestety chętnych na towary pochodzące ze źródeł nielegalnych. A wiadomo, że tam gdzie popyt, jest i podaż."
Tylko tego dnia celnicy zatrzymali dwóch mężczyzn z gigantyczną liczbą przemyconych papierosów. 36-letni mieszkaniec Zgierza miał w volkswagenie 1200 paczek papierosów, a 34-letni obywatel Armenii, wielokrotnie do tej pory zatrzymywany za posiadanie nielegalnych towarów przewoził trzy tysiące paczek na bazar w Rzgowie.
I jeszcze wczorajsza depesza PAP: " Przemyt ponad 500 tys. paczek papierosów o wartości przeszło cztery i pół miliona zł odkryli funkcjonariusze pomorskiej Służby Celnej w Gdyni. Towar przypłynął do Polski z Chin i miał trafić do firmy w woj.
kujawsko-pomorskim." A potem na polskie targi i bazary...
Tyle tylko, że jest to walka z wiatrakami, skoro dzień w dzień bez problemu w całej Łodzi przemycone papierosy można kupić.
Kary za to nie ma
Decyduje cena. Paczka markowych papierosów (Camele, Marlboro, LM) kosztuje na Ukrainie około złotówki. Gorsze marki można kupić po 50 groszy. Podobne ceny sa w Obwodzie Kaliningradzkim i na Białorusi. Jeśli tę samą paczkę można sprzedać w Łodzi za 5-6 złotych, to widać, jak bardzo opłacalny jest to biznes. Pięćset procent zysku to naprawdę niezła przebitka.
Gdy rząd z dniem pierwszego marca wprowadził kolejną podwyżkę akcyzy na papierosy, z kiosków poznikały wszystkie legalne papierosy w starej cenie. Gdy przyszły nowe dostawy, palacze przecierali oczy ze zdumienia. Paczka Marlboro za
10,30 złotego? Dramat.
- I stąd taka popularność przemycanych, gorszych gatunkowo papierosów ze Wschodu - tłumaczy policjant, który niemal co tydzień odwiedza bazary i łódzkie targowiska. - Handlarzy karzemy mandatami, ale ich nie płacą i za tydzień wracają handlować. Bo mają kupców.
A kupców mają, bo polscy palacze nie ryzykują nic. W przeciwieństwie do wielu krajów Unii Europejskiej, w Polsce nie jest karalne kupowanie papierosów z obcą banderolą akcyzy. Ryzyko żadne, oszczędność w kieszeni ogromna.
Tak więc celnicy i policjanci rekwirują papierosy z przemytu, handlarze coraz bezczelniej wykładają towar na łódzkich bazarach, palacze kupują, traci zaś "tylko" budżet państwa.
Biznes lepszy niż narkotyki
Powszechnie uważa się, że na nielegalnym obrocie wyrobami akcyzowymi traci przede wszystkim budżet Skarbu Państwa. To prawda - przemyt i nielegalny obrót papierosami prowadzi do spadku dochodów państwa, i to zarówno z tytułu podatków pośrednich (akcyza i VAT), jak i innych należności związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej.
- Na jednej paczce, w samej tylko akcyzie, straty te wynoszą około 8 zł - mówi Anna Ludkowska z łódzkiej Izby Celnej. - Nie sposób jednakże zapomnieć o pozostałych następstwach przestępczej działalności w tej branży. Przede wszystkich zauważyć należy, iż olbrzymia część środków finansowych ulokowana jest w szarej strefie. To z kolei sprawia, że dochody przedsiębiorców działających legalnie maleją. Tworzą się coraz silniejsze, świetnie zorganizowane grupy przestępcze. Kiedyś patentem na szybki biznes był handel narkotykami. Dzisiaj, najszybciej oraz w miarę najpewniej, można zarobić duże pieniądze na handlu papierosami.
A może obniżyć akcyzę
Czy jest jakieś wyjście z tej patowej sytuacji? Kilka lat temu rząd poszedł po rozum do głowy i - przy zalewie podrabianego alkoholu - obniżył akcyzę na polską wódkę. Efekt? Wpływy do budżetu wzrosły błyskawicznie. Czy w ten sam sposób udałoby się ograniczyć przemyt i "walkę z wiatrakami" (bo taką przypomina obecnie walka z handlarzami tytoniu)?
Zapewne tak. Ale na to nie zgodzi się Unia Europejska. Według jej planów akcyzę na tytoń podnosić trzeba, bo wtedy ludzie przestaną palić. Efekt? Coraz większy przemyt i coraz większe pieniądze z Unii dla naszych celników na wschodnich granicach. Sensowne? Chyba nie. Tak samo jak walka Unii z paleniem przy jednoczesnych gigantycznych dotacjach dla plantatorów tytoniu. Ale to już inna historia...
W 2008 roku łódzcy celnicy zarekwirowali ponad siedem milionów sztuk papierosów, czyli około 360 tysięcy paczek papierosów z przemytu. W 2009 roku - ponad 330 tysięcy paczek oraz 370 kilogramów tytoniu do własnoręcznego skręcania papierosów. Pierwsze trzy miesiące 2010 roku walki z przemytem wskazują na jedno - będzie rekordowy.
Marcin Masłowski