• Witaj na stronie i forum Związku Zawodowego Celnicy PL!
    Nasz Związek zrzesza 6783 członków.

    Wstąp do nas! (KLIKNIJ i zapisz się elektronicznie!)
    Albo jeśli wolisz zapisać się w tradycyjny sposób wyślij deklarację (Deklaracja do pobrania! Kliknij!)
    Korzyści i ochrona wynikająca z członkostwa w ZZ Celnicy PL (KLIKNIJ) plus inne benefity, np. zniżki na paliwo!
    Konto Związku 44 1600 1462 0008 2567 1607 7001 w BGŻ BNP PARIBAS

Dziury w budżecie dzięki MF (przykłady):

Rachunek za złe prawo
16 miliardów złotych mogą kosztować budżet państwa przegrane Polski przed Trybunałem w Luksemburgu.

Kryzys może wymusić podwyżkę podatków. Minister finansów nie wyklucza, że może chcieć sięgnąć do kieszeni Polaków, by zwiększyć wpływy do kasy państwa. Tymczasem to on sam i jego urzędnicy stoją za miliardowymi ubytkami w budżecie. Nie dostosowali bowiem na czas polskich przepisów do prawa unijnego albo zrobili to źle.

Seria porażek przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości rozpoczęła się przed trzema laty. Od tego czasu zapadło pięć niekorzystnych dla Polski wyroków. Tylko trzy z nich, jak oszacowała „Rz”, mogą uszczuplić budżet o 16 mld zł. Skutki dwóch pozostałych (dotyczących składek na ubezpieczenie zdrowotne zapłacone za granicą i kaucji w VAT) trudno nawet oszacować.

Zdecydowanie najwięcej będzie nas kosztowała przegrana z lutego 2009 r. w sprawie akcyzy na energię elektryczną. Polska przez ponad trzy lata kazała płacić ten podatek producentom energii, czyli elektrowniom, nie zaś – jak nakazuje unijne prawo – dystrybutorom. Rząd do końca miał nadzieję, że mu się upiecze dzięki zmianie przepisów w ostatniej chwili. Tak się jednak nie stało i budżet będzie musiał oddać 7 – 10 mld zł.

Bardzo kosztowny jest też wyrok z grudnia 2008 r. kwestionujący ograniczenia w odliczaniu VAT od samochodów osobowych kupowanych przez firmy i paliwa do nich. Może pochłonąć nawet 4 mld zł.

Budżet państwa płaci już za zawyżoną akcyzę na sprowadzane auta. W 2007 roku ETS orzekł, że Polska dyskryminuje towary z innych krajów UE. Zwrot nadpłaconej akcyzy może kosztować 1 – 2 mld zł.

(...)

Grażyna Lesniak
http://www.skarbowcy.pl/blaster/extarticle.php?show=article&article_id=512
 
Żaden celnik dla SSC nie będzie się wysilał, pełnimy obowiązki tak, żeby nie mieć problemów dyscyplinarnych. Fajka niech sobie wjeżdża, nasz szef bardzo dobrze zarabia więc niech sobie szuka.
 
Każdy przemytnik, który będzie miał napis na samochodzie-MY PRZEMYTNICY NIE CHCEMY KAPICY- powinien mieć ulgi w traktowaniu na granicy.
 
Policjanci z Centralnego Biura Śledczego rozbili zorganizowaną grupę przestępczą z Konina zajmującą się nielegalną produkcją alkoholu. Przez cztery miesiące wprowadzili do obrotu handlowego 16 tys. litrów wódki. Zatrzymanym na gorącym uczynku mężczyznom grozi do 8 lat więzienia.

Na trop nielegalnej wytwórni alkoholu policjanci z CBŚ wpadli kilka tygodni temu. Od tego czasu zajmowali się sprawdzeniem i potwierdzeniem informacji o tym procederze. Kiedy wkroczyli na teren prywatnej posesji w Koninie, w hali przy linii produkcyjnej zatrzymali mężczyzn zajmujących się oczyszczaniem skażonego spirytusu. Policjanci i funkcjonariusze Izby Celnej znaleźli także w tym miejscu około 2.000 litrów różnych wyrobów alkoholowych. Były tam również zgromadzone naklejki, nakrętki oraz tysiąc pustych butelek przygotowanych do napełnienia.

Zdaniem policjantów zajmujących się sprawą kompletna linia produkcyjna znajdująca się na terenie posesji miała dużą wydajność. W jej skład wchodziły urządzenia do filtrowania skażonego spirytusu, rozrabiania alkoholu, napełniania i kapslowania butelek. Oficerowie CBŚ podczas przeszukania natrafili na pomieszczenia przygotowywane do ukrycia rozlewni. Były one wyposażone w ukryte wejścia i zamaskowane włazy.

Od kwietnia do chwili zatrzymania organizatorzy procederu mogli sprzedać około 16.000 litrów popularnych w handlu wódek. Niezależnie od ryzyka dla osób spożywających tego rodzaju alkohol sprawcy narazili na Skarb Państwa na stratę 760 tyś. zł.

Do policyjnego aresztu trafiło trzech mieszkańców Konina. Właściciel posesji, na której była zorganizowana rozlewnia już wcześniej trafił do aresztu. Kilka tygodni temu wpadł w ręce policjantów na wybrzeżu podczas transportu podrabianego alkoholu. Za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, oszustwo i nielegalny wyrób alkoholu grozi kara do 8 lat więzienia.
 
Mafie paliwowa i hazardowa nie miałyby szans, gdyby nie pomoc urzędników Ministerstwa

Mafia ministerialna


Numer: 21/2006 (1224)
Mafie paliwowa i hazardowa nie miałyby szans, gdyby nie pomoc urzędników Ministerstwa Finansów
Mafia w najważniejszym dla interesów państwa ministerstwie? Każdy dzień śledztwa w sprawie korupcji w resorcie finansów zdaje się to potwierdzać. Policjanci z Centralnego Biura Śledczego w ramach różnych śledztw sprawdzają też decyzje urzędników Ministerstwa Finansów i urzędów skarbowych korzystne dla spółek mafii paliwowej i firm działających na rynku hazardu. Sprawdzają też zaskakujące umorzenia podatków. I okazuje się, że za łapówki sięgające jednorazowo 2,5 mln zł urzędnicy skarbówki umarzali wielomilionowe należności podatkowe. Tak jakby nie było żadnego nadzoru ze strony Ministerstwa Finansów. - Teraz chcemy szybko sfinalizować to, na co już zebraliśmy dowody. I już widać, że rozmiary korupcji są zatrważające - mówi "Wprost" prokurator krajowy Janusz Kaczmarek.

http://www.wprost.pl/ar/90594/Mafia-ministerialna/
 
14.8.2009 Rzeczpospolita str. 5 Kraj
PIOTR NISZTOR
Podatki
„RZ“ UJAWNIA * Ministerstwo Finansów broniło Rafinerii Trzebinia przed zapłatą fiskusowi ponad 200 mln zł akcyzy

Prokuratura Apelacyjna w Katowicach sprawdza, czy krakowski Urząd Kontroli Skarbowej prawidłowo ocenił rozliczenia należącej do PKN Orlen Rafinerii Trzebinia z podatku akcyzowego - dowiedziała się „Rz“. W grudniu 2008 r. skarbówka orzekła bowiem, że przedsiębiorstwo nie musi płacić fiskusowi żadnych pieniędzy.
Zawiadomienie wtej sprawie skierował Marek Wełna, obecny szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, prowadzącej śledztwo w sprawie tzw. mafii paliwowej. Jak twierdzi rzecznik krakowskiej apelacji Józef Radzięta, wątpliwości prokuratury wzbudziła korzystna dla rafinerii decyzja, mimo że wcześniej ten sam UKS stwierdził nierzetelność jej ksiąg podatkowych na kwotę blisko 200 mln zł.
- Uzasadnienie wyniku kontroli nie przekonało o zasadności ostatecznego stanowiska skarbówki, a przesłuchania pracowników UKS odpowiedzialnych za wydanie rozstrzygnięcia wątpliwości te pogłębiły -tłumaczy.
- Sprawa jest badana - potwierdził „Rz“ Zbigniew Pustelnik z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach.

Śledczy oskarżają

Rafineria Trzebinia to według śledczych jedno z ważnych ogniw działającej wPolsce mafii paliwowej. Przedsiębiorstwo produkowało oleje techniczne, które miały być wykorzystywane m.in. w procesie wzbogacania węgla. Jednak faktycznie trafiały one na stacje benzynowe jako olej napędowy (paliwo), gdyż miały zbliżone do niego parametry. A ze względu na pierwotną klasyfikację produktu jako olej techniczny rafineria nie odprowadzała należnej akcyzy.
Śledczy twierdzą, że władze rafinerii świadomie wprowadziły do obrotu gigantyczne ilości nielegalnego paliwa, a klasyfikację towaru mówiącą o przeznaczeniu go m.in. do wzbogacania węgla sfałszowano, by uniknąć płacenia akcyzy.
- Dowodem może być to, że roczne zapotrzebowanie rynku na oleje techniczne wynosi kilka tysięcy ton, tymczasem w Trzebini produkowano ich rocznie 200 - 250 tysięcy ton -mówi „Rzeczpospolitej“ prokurator Łukasz Gramza z krakowskiej apelacji.
Podczas kilkuletniego śledztwa prokuratorzy ustalili też, że oleje produkowane do celów m.in. wzbogacania węgla odbierały wyłącznie firmy zajmujące się handlem paliwem, a sam towar z rafinerii trafiał prosto na stacje benzynowe.
-Prywatne cysterny przyjeżdżały do rafinerii, odbierały produkt, a następnie od razu przewoziły go na stacje paliw. W międzyczasie wieziony towar w dokumentach przeistaczał się z oleju technicznego w napędowy -tłumaczy prokurator.
Gramza dwa miesiące temu przesłał do sądu akt oskarżenia wobec byłego kierownictwa rafinerii, któremu zarzuca m.in. gigantyczne oszustwa podatkowe. Oskarżeni nie przyznają się do winy. Twierdzą m.in., że nie wiedzieli o bezprawnym wykorzystaniu ich wyrobów jako paliwa. Ich zdaniem rafineria prawidłowo klasyfikowała wyroby.

MF wkracza do akcji

Stanowisko byłych szefów rafinerii podziela Ministerstwo Finansów, które, jak wynika z materiałów, do jakich dotarła „Rz“, odegrało kluczową rolę w sprawie. Urzędnicy resortu przed wydaniem korzystnej dla rafinerii decyzji starali się znaleźć odpowiednią interpretację przepisów, która uratowałyby przedsiębiorstwo przed koniecznością zapłaty gigantycznego podatku. Spotykali się też wtej sprawie z przedstawicielami rafinerii i krakowskiego UKS.
Według urzędników ministerstwa rafineria powinna zapłacić akcyzę, tylko gdyby udowodniono, że jej kierownictwo wiedziało o wykorzystywaniu jej produktów do celów napędowych lub gdyby sama zadeklarowała dany produkt jako np. olej napędowy. Takie stwierdzenie znajduje się w dokumentach sporządzonych w sierpniu 2008 r. przez dyrektorów: Departamentu Kontroli Skarbowej oraz Departamentu Podatku Akcyzowego i Ekologicznego. Informacje trafiły na biurko Andrzeja Parafianowicza, wiceministra finansów i głównego inspektora kontroli skarbowej (GIKS).
Jednocześnie jednak urzędnicy resortu potwierdzili część ustaleń krakowskich śledczych. Z ich pism wynika m.in., że wyroby „zakupione w rafinerii były dostarczane bezpośrednio do stacji paliw“ i były dostępne „jedynie dla ograniczonego kręgu odbiorców, głównie firm dokonujących obrotu paliwami“.
Do kluczowego rozstrzygnięcia w sprawie rafinerii doszło 26 listopada 2008 r. Wówczas w Ministerstwie Finansów odbyło się spotkanie przedstawicieli resortu z szefami krakowskiego UKS. Obecni jednogłośnie stwierdzili, że rafinerii ukarać nie można. Dlaczego? „Brak (jest) jednoznacznych dowodów z dokumentów, iż rafineria w momencie podejmowania decyzji o produkcji wyrobów jako ich przeznaczenie określiła cele pędne, a zapisy wynikające z kart technologicznych (że mają służyć m.in. do wzbogacania węgla - red.) są fikcyjne“ -napisał w notatce służbowej ze spotkania Mariusz Piątkowski, szef krakowskiego UKS. Podkreślił, że w takim przypadku wątpliwości powinny być rozstrzygnięte na korzyść rafinerii. Niedługo potem UKS wydał korzystną dla niej decyzję.

Casus Kluski?

Dlaczego resort finansów tak mocno interesował się rafinerią w Trzebini? - Nie chcieliśmy powtórzyć sprawy z Romanem Kluską. Mieliśmy świadomość, że konieczność zapłaty tak dużych pieniędzy może doprowadzić rafinerię do bankructwa - tłumaczy „Rz“ wiceminister Parafianowicz, który jako GIKS nadzoruje działanie służb skarbowych. I podkreśla, że decyzję o braku konieczności zapłaty akcyzy wydał UKS w Krakowie, a resort finansów nie miał na nią żadnego wpływu.
- Nie zajmowaliśmy żadnego stanowiska w tej sprawie - mówi. I zaznacza, że resort rozpatrywał sprawę jedynie wramach reakcji na skargę, jaką do ministerstwa przesłały władze rafinerii.
- Sensacji w sprawie doszukują się tylko prokuratorzy z Krakowa, którym burzy to ustalenia śledztwa. Zresztą byli zapraszani na spotkanie do Ministerstwa Finansów. Ale się nie zjawili -mówi Parafianowicz.
 
Tak powstają markowe trunki

Tak powstają "markowe" trunki
Kolejną nielegalną fabrykę alkoholu zlikwidowali wczoraj (13.07) łódzcy celnicy z Wydziału Zwalczania Przestępczości. Tym razem, odkażalnię i rolewnię spirytusu zorganizowano w miejscowości Kolonia Choszczewo, w jednym z tamtejszych .... chlewów...
Foto: http://www.lodz.ic.gov.pl/index.php?id=9&look=431

Warunki w jakich nielegalnie produkowane są alkohole, odbiegają zazwyczaj - delikatnie ujmując - od jakichkolwiek standardów wyrobu artykułów spożywczych. Tym razem jednak, wygląd "fabryki" wprawił funkcjonariuszy w zdumienie - walący się chlew, brak jakiejkolwiek posadzki, bałagan, odchody, brud i nieprzyjemny zapach. W takich warunkach produkowana była ciecz, imitująca wódkę jednej z najbardziej popularnych marek.

Co gorsza, produkcja ta prowadzona była w rozmiarach hurtowych - na miejscu znaleziono w sumie 8.600 litrów alkoholu na rożnych etapach przetworzenia – od oczyszczanego rozcieńczalnika, przez spirytus w 1. i 5. litrowych baniach, po wódki rozlane w opakowania znanych markowych wódek.

Sprawa zaczęła się od zatrzymania do kontroli dostawczego Hyundai’a. Nerwowe zachowanie kierowcy (37 lat) wzbudziło podejrzenia funkcjonariuszy, którzy postanowili sprawdzić, co znajduje się w części ładunkowej pojazdu. Jak się okazało, było to dokładnie 1.500 l. podrabianego spirytusu. Na poczet przyszłej kary zabezpieczono, znalezioną przy mężczyźnie, gotówkę w kwocie 9.150 zł. Zajęty został również samochód, w którym przewożono spirytus.

Alkohol ten pochodził z nielegalnej fabryki, urządzonej w jednym z pobliskich zabudowań. W chwili, gdy funkcjonariusze weszli na posesję, produkcja szła pełną parą. Przy pomocy prowizorycznych urządzeń, filtrów i chemikaliów, 33. letni mężczyzna oczyszczał skażony spirytus i rozlewał go do plastikowych butelek.
Mężczyzna został zatrzymany. Za nielegalną produkcję alkoholu i oszustwo akcyzowe grozi mu wysoka grzywna. Dodatkowo, mężczyzna ten musi liczyć się także z zarzutem naruszenie praw do znaków towarowych markowych wódek, podrabianych w tym miejscu.

Rzecznik Prasowy Izby Celnej w Łodzi
Anna Ludkowska
14.07.2009
 
Elektrownie walczą o miliardy z akcyzy

http://biznes.onet.pl/elektrownie-walcza-o-miliardy-z-akcyzy,18488,3036779,1,prasa-detal

Spółki wytwórcze Polskiej Grupy Energetycznej domagają się zwrotu 3,5 miliarda złotych zapłaconej wcześniej akcyzy - dowiedziała się "Rzeczpospolita".

Producenci starają się odzyskać podatek, który przez dwa lata płacili niezgodnie z unijnymi wytycznymi. Szacuje się, że w sumie mogą się domagać od fiskusa nawet 10 miliardów złotych - podaje gazeta. Jak czytamy w artykule - tylko należąca do grupy Elektrownia Bełchatów stara się o zwrot miliarda 600 milionów złotych.

Jak informowało wcześniej ministerstwo finansów, elektrownie złożyły w tym roku 550 wniosków o zwrot akcyzy za energię elektryczną, domagając się łącznie około 6,5 miliarda złotych. Spółki wytwórcze starają się odzyskać akcyzę, którą płaciły od początku 2006 roku do marca 2009 roku - pisze "Rzeczpospolita".
 
Kto wypuścił rzekę spirytusu

http://www.rp.pl/artykul/2,403445.html
Kto wpuścił rzekę lewego spirytusu
Grażyna Zawadka 09-12-2009, ostatnia aktualizacja 09-12-2009 02:43
Nowe wielkie śledztwo ma wyjaśnić, czy urzędnicy świadomie pozwolili mafii wwieźć do Polski 30 mln litrów alkoholu bez akcyzy

– To było blisko 500 cystern alkoholu etylowego, po 50 – 60 tys. litrów każda, który został zadeklarowany jako koncentrat płynu do spryskiwaczy szyb samochodowych – mówi prok. Jaromir Rybczak z Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie.

Przepisy i ich interpretacje były korzystne dla mafii alkoholowej
To on prowadzi nowe, zakrojone na wielką skalę, śledztwo w sprawie afery alkoholowej. Bada domniemane przestępstwa, o których doniosły niezależnie od siebie Centralne Biuro Antykorupcyjne, Związek Zawodowy Celnicy PL i jeden z celników.

Na sprowadzanie koncentratu płynu do spryskiwaczy bez akcyzy pozwalały przepisy obowiązujące od 2000 r. Importerzy przywozili do Polski alkohol, który był minimalnie skażony. Dzięki temu mogli deklarować, że jest przeznaczony do celów przemysłowych.

Już w kraju w bardzo prosty sposób pozbywali się szkodliwych substancji. – Problem załatwiała szklanka odczynnika dodana do 20 tys. litrów alkoholu – wyjaśnia nasz rozmówca z branży spirytusowej. Po przeróbce alkohol, już jako spożywczy, trafiał do restauracji i sklepów.

Luka w przepisach przyniosła importerom krociowe zyski. Ile? – Uszczuplenia podatkowe i celne, jak wynika ze wstępnych szacunków, wynoszą co najmniej 2 mld 235 mln zł – mówi prokurator Rybczak. To skutek sprowadzenia około 30 mln litrów bez akcyzy. Według rzeszowskiej delegatury CBA państwo straciło jeszcze więcej, bo blisko 2,8 mld zł, w latach 2003 – 2007.

O tym, że masowo importuje się alkohol jako płyn do spryskiwaczy, wielokrotnie alarmowali celnicy. – Ministerstwo Finansów nie reagowało. Utrzymywało przepisy i ich interpretacje korzystne dla mafii alkoholowej – mówi „Rz” Sławomir Siwy, przewodniczący Związku Zawodowego Celnicy PL.

Lukę w przepisach zlikwidowała dopiero w grudniu 2007 r. ówczesna minister finansów Zyta Gilowska.

Czy stworzenie dziurawego prawa, a później niereagowanie urzędników na sygnały celników, to przypadek, niedbalstwo, czy kryje się za tym coś więcej? Ma to wyjaśnić rzeszowska prokuratura.

– Pierwszy wątek śledztwa dotyczy podawania przez importerów nieprawdy w zgłoszeniach celnych. W drugim badamy, czy doszło do niedopełnienia obowiązków przez urzędników Ministerstwa Finansów i funkcjonariuszy celnych w zakresie tworzenia i stosowania prawa – wyjaśnia prok. Rybczak.
 
Sranie w banie panie janie!!!!!!!

Sledztwa ,abw,cbs,cba, niewiadomo kogo jeszcze a tego zap..........la 3 razy wiecej niz wtedy !!!!!!
 
Back
Do góry