• Witaj na stronie i forum Związku Zawodowego Celnicy PL!
    Nasz Związek zrzesza 6783 członków.

    Wstąp do nas! (KLIKNIJ i zapisz się elektronicznie!)
    Albo jeśli wolisz zapisać się w tradycyjny sposób wyślij deklarację (Deklaracja do pobrania! Kliknij!)
    Korzyści i ochrona wynikająca z członkostwa w ZZ Celnicy PL (KLIKNIJ) plus inne benefity, np. zniżki na paliwo!
    Konto Związku 44 1600 1462 0008 2567 1607 7001 w BGŻ BNP PARIBAS

Gorsi celnicy wsypali złych celników i dobrze na tym wyszli.

G

Guest

Gość
,,nie" 19.09.2006 rok
Gorsi celnicy wsypali złych celników i dobrze na tym wyszli.

Jak was złapią na tzw. gorącym uczynku, nawet dobrowolne poddanie się karze może nie uchronić od pudła. Macie jednak jeszcze wyjście – układ z prokuratorem. Podesracie kogoś i już jesteście wolni. A podesrani, jak pójdą na długi areszt tymczasowy, to się sami przyznają choćby do zabicia własnej matki.

Niejaki Kamil Grand napisał i wydał książkę pt. „Nietykalni. Urząd Celny sp. z o.o.”. Książka miała premierę 29 kwietnia 2005 r. Jej teza jest taka: niemal wszyscy celnicy pracujący w urzędach celnych utrzymują się głównie z korupcji. I nie ma innej możliwości. Gdy zaczynasz pracować jako celnik, stajesz się automatycznie niewielkim trybikiem w wielkiej fabryce nastawionej na produkcję lewej kasy.

Grand udzielił w maju 2005 r. „Gazecie Wyborczej” wywiadu mającego promować jego książkę. Na pytanie: Czy są celnicy, którzy nie biorą łapówek, odpowiedział: To wyjątki, które nie mają racji bytu na pierwszej linii. Grand przedstawiał się w swojej książce i publikacjach prasowych jako skrzywdzony przez system, który kazał brać łapówki, a potem cudownie nawrócony. Kamil Grand to pseudonim Jerzego T., celnika złapanego na gorącym uczynku, który uniknął kary, bo poszedł na układ z prokuratorem.

Skruszeni

W październiku 2003 r. Centralne Biuro Śledcze zatrzymało kilku celników z Urzędu Celnego w Gdyni zamieszanych w przemyt milionów sztuk papierosów i cystern ze spirytusem. W trakcie gromadzenia materiału dowodowego obliczono, że celnicy zarobili na łapówkach co najmniej 170 tys. dolarów, a skarb państwa stracił ponad 42 mln zł w postaci niezapłaconych podatków i ceł. Ostatecznie akt oskarżenia objął 18 osób (celników i biznesmenów) i został 31 marca 2004 r. skierowany do sądu.

Na ławie oskarżonych zasiedli m.in. Jerzy T., Sebastian G., Jakub M. Przyznali się do winy i złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze.

Przy tego typu przestępstwie proste poddanie się karze nie zaowocowałoby tak łagodnym potraktowaniem w zawiasach. Panowie poszli na układ z prokuratorem i skorzystali z przywileju w trybie art. 335 kodeksu postępowania karnego w związku z art. 60 kodeksu karnego. Daje to większe możliwości nadzwyczajnego złagodzenia kary. Trzeba tylko podpierdolić innych.

Jerzy T., Sebastian G. i Jakub M. tworzyli swego rodzaju spółdzielnię. Jedna szuflada na łapówki, potem podział kasy. Nie dostali jednak zarzutów działania w tzw. grupie. W grupie zaczęli oskarżać innych.

Właśnie oni trzej stali się głównymi świadkami oskarżenia w innej sprawie dotyczącej korupcji w Urzędzie Celnym w Gdyni, a dotyczącej odpraw tekstyliów importowanych z krajów Dalekiego Wschodu.

Wyrok w sprawie Jerzego T., Sebastiana G. i Jakuba M. uprawomocnił się 9 lipca 2004 r. Wszyscy dostali wyroki pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz naliczono im grzywny, na poczet których zaliczono czas spędzony w areszcie tymczasowym.

Podczas aresztowania Jerzego T. zabezpieczono jego majątek: dwa konta złotówkowe, na których było ok. 200 tys. zł, dwa konta dewizowe z 40 tys. dolarów i 5 tys. euro, 6 tys. dolarów w gotówce, samochód, dom. Udało mu się to zgromadzić przy zarobkach ok. 2 tys. zł miesięcznie, niepracującej żonie i dwójce dzieci. W akcie oskarżenia zarzucono mu przyjęcie korzyści w wysokości ponad 140 tys. zł.

Jerzy T. został skazany na karę łączną 3 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na 7 lat i grzywnę w wysokości 300 stawek po 1000 zł. Na poczet grzywny zaliczono mu 120 dni aresztu tymczasowego w wysokości 240 stawek grzywny. Wynika z prostego rachunku, że każdego dnia siedział za 2 tys. zł. Jerzy T. zapłacił ostatecznie 60 tys. zł grzywny.

Resztę zabezpieczonego majątku Jerzemu T. zwrócono. Można powiedzieć, że wszystko to, co miał – jak należy się domyślać – było dochodem, którego pochodzenie trudno byłoby udokumentować. Prokuratura, choć powinna zgłosić ten fakt do urzędu skarbowego w celu naliczenia podatku, nie zrobiła tego.

Podobnie postąpiono z pozostałą dwójką, czyli Sebastianem G. i Jakubem M.

Nikt dotychczas nie nałożył na nich obowiązku naprawienia wyrządzonej szkody wobec skarbu państwa.

Podkablowani

Jerzy T., Sebastian G. i Jakub M. złożyli prokuratorowi wyjaśnienia, że nie tylko brali w łapę przy okazji przemytu papierosów i spirytusu, ale także przy odprawianiu tekstyliów z Azji. Jednak, aby uniknąć kary, przyznać się samemu to za mało. Trzeba opowiedzieć o innych uczestnikach przestępstwa. Opowiedzieli więc o innych celnikach i przełożonych. Najpierw ogólnie bez nazwisk, potem z nazwiskami. Podali ich prawie 30. W zamian za kasę importerzy mieli zyskiwać przyspieszenie procedur celnych. Pieniądze mieli otrzymać Jerzy T., Sebastian G. i Jakub M. Potem odpalać działki kierownikom. Kiedy odpalali i za co konkretnie? Cóż... czas płynie i pamięć nie ta.

Prokuratura wnioskowała o zastosowanie aresztu tymczasowego. Najdłużej siedzieli celnicy: Wiesław, Jacek, Ryszard i Marek. Najdłużej, bo – jak należy się domyślać – sprawowali funkcje kierownicze w oddziale celnym.

Wiesław jest ojcem dwójki nastoletnich dzieci, z których każde wymaga specjalistycznej opieki. Był jedynym żywicielem rodziny, gdyż jego żona musiała poświęcić się opiece nad dziećmi. Oskarżony o przyjęcie 5 tys. dolarów i 4 tys. zł siedział 18 miesięcy w areszcie. Sąd konsekwentnie odrzucał starania obrony o zastosowanie innego środka zapobiegawczego.

Jacek siedział także 18 miesięcy oskarżony o przyjęcie 5 tys. dolarów i 4 tys. zł. Jego konkubina próbowała w tym czasie popełnić samobójstwo. Trafiła do kliniki akademii medycznej. Sąd uznał, że Jacek może dalej siedzieć, bo jego konkubinie nie zagraża już niebezpieczeństwo.

Ryszard siedział 12 miesięcy oskarżony o przyjęcie 900 dolarów.

Marek siedział 14 miesięcy oskarżony o przyjęcie ponad 6 tys. zł.

Na podstawie zeznań ewidentnych przestępców życie tych ludzi legło w gruzach. Po wyjściu z długotrwałego aresztu nie pracują. Nie przyznali się do winy.

We wrześniu 2005 r. w Sądzie Rejonowym w Gdyni zaczęła się sprawa „tekstylna”.

Zeznając główni świadkowie oskarżenia mówią: mogłem się pomylić co do osób i miejsc, mogło tak być, ale nie mam żadnych dowodów, mogę się domyślać, ale muszę zastrzec, że nigdy nic na ten temat nie słyszałem, ani też nie widziałem takich przypadków.

Wiele przesłanek wskazuje więc na to, że na ławie oskarżonych siedzą ludzie niewinni.

Pieszczeni

Podczas prowadzenia sprawy przez Centralne Biuro Śledcze i prokuraturę mogą każdego czytającego akta i protokoły zafrasować pewne precedensy wybiegające poza standardy dotyczące przeprowadzania czynności procesowych. Nie wiemy, jak sąd, ale nas one zafrapowały.

Zeznania Sebastiana G. i Jerzego T. wskazują na to, że podczas składania przez nich wyjaśnień za każdym razem uczestniczyli w tym funkcjonariusze CBŚ. Jednak fakt ten nie znajduje odzwierciedlenia w protokołach; ani nazwisk funkcjonariuszy, ani stopni. Brak wiedzy na ten temat jest o tyle istotny, że uniemożliwia obronie powołanie tych policjantów na świadków. Ot, przeoczenie.

Jerzy T. – jak wynika z akt sprawy – już przed sądem przyznał, że egzemplarz swej książki z autografami darował funkcjonariuszom CBŚ. Jerzy T. – jak wynika z protokołu przesłuchania podejrzanego – miał możliwość zjedzenia zamówionego specjalnie dla niego obiadu. Po obiedzie – to również wynika z protokołu – najwyraźniej przez godzinę odpoczywał. Z protokołu konfrontacji pomiędzy Jerzym T. a innym podejrzanym wynika, że Jerzy T. zwracał się do prokuratora nadzorującego śledztwo per „panie Marku”. Klimat więc był nieco towarzyski.

Skorumpowani celnicy – Jerzy T., Sebastian G., Jakub M. – wynegocjowali z prokuratorem wolność, spokój dla rodzin oraz ocalenie znacznej części pieniędzy, które zdobyli łamiąc prawo. Prokurator zyskał poklask za wykrycie kolejnej „afery”.

Powstało właśnie Centralne Biuro Antykorupcyjne. Będzie chciało odnieść sukcesy. Art. 335 k.p.k. w związku z art. 60 k.k. daje mu pole do popisu.

Autor : Waldemar Kuchanny
 
Interesujące.
Szczególnie to:
- za 140 tyś siedział 4 miechy, a inni za 5 tyś usd 18 miechów;
- stawka za osobodzień w areszcie 2 tyś :shock: przy zaliczeniu na poczet grzywny;
- zwrot pieniędzy z łapówek :?:


Poza tym jest chyba podstawowa zasada, że na współpracę idzie się z ludźmi, którzy mogą wsypać większe ryby, a nie mniejsze 8). Im zrobiono tylko dobrze, a i kasa pozostała.
 
Back
Do góry