G
Guest
Gość
Osoby, które chcą kupić używany samochód, muszą zgodzić się na wpisanie do umowy kupna-sprzedaży znacznie niższej ceny niż faktycznie zapłacona. Różnica czasami sięga nawet kilkunastu tysięcy złotych. Taką praktykę stosuje wiele autokomisów w kraju. Ten, kto na to się nie godzi, zazwyczaj odchodzi z kwitkiem.
Sposób na klienta
- Chciałem kupić samochód używany dla swojej córki. Po długich poszukiwaniach w komisach wreszcie znalazłem auto, które spełniało moje oczekiwania. Było też w dobrym stanie technicznym, co potwierdziły badania w stacji diagnostycznej. Jakież było moje zdziwienie gdy po powrocie do komisu z gotówką, usłyszałem, że mogę kupić ten samochód, ale jeśli zgodzę się na wpisanie do umowy kupna-sprzedaży ceny o kilka tysięcy złoty niższej, niż faktycznie miałem zapłacić. Zdziwiłem się jeszcze bardziej, gdy sprzedawca, nie tracąc rezonu, powiedział, że wcale nie muszę kupować tego samochodu, bo on może go sprzedać komu innemu. A ponieważ córka bardzo się ucieszyła, było już za późno, aby się wycofać. Musiałem taką umowę podpisać - opowiada Wacław P. z centralnej Polski.
Podobne doświadczenia miał też jeden z prokuratorów, z którym o tej sprawie rozmawialiśmy, a który prywatnie towarzyszył swojemu koledze, również prokuratorowi, w poszukiwaniu samochodu dla żony. - Tu jest duże pole do działania dla kontroli skarbowej, ponieważ w grę wchodzą uszczuplenia podatkowe. Ceny w umowach mogą być zaniżane nawet o kilkanaście tysięcy złotych - podkreśla. Nie chce jednak ujawniać swojego nazwiska, bo są to jego prywatne doświadczenia, a nie oficjalne informacje zebrane w toku śledztwa.
O nieprawidłowościach związanych z zawieraniem umów kupna-sprzedaży w autokomisach na terenie Polski i poświadczaniu przez właścicieli komisów w dokumentach związanych z nabyciem pojazdów nieprawdy co do faktycznej ceny sprzedaży wiedzą już organy kontroli skarbowej. Jak poinformowało nas Ministerstwo Finansów, problematyka ta pozostaje obecnie "w szczególnym zainteresowaniu i podlega bieżącemu rozpoznaniu merytorycznych służb wywiadu skarbowego w celu określenia skali problemu - ilości podmiotów gospodarczych łamiących obowiązujące prawo oraz określenia ewentualnych strat Skarbu Państwa z tytułu nieodprowadzonych podatków".
Wywiad wie, ale nie powie
Ministerstwo nie chce na razie zdradzać szczegółów. "Prowadzone czynności zmierzają do ujawniania przypadków w oparciu o prawne instrumenty określone w ustawie o kontroli skarbowej i zgromadzenie niezbędnego materiału dowodowego, a następnie wdrożenie procedury karnej i administracyjnej" - czytamy w informacji przekazanej "Rz".
Nieuczciwi sprzedawcy mogą więc nawet utracić prawo do prowadzenia autokomisu, jeśli sprawa trafi do sądu, a ten orzeknie zakaz prowadzenia przez nich działalności gospodarczej.
Na podatkach się nie skończy
Komisanci, którzy zmuszają swoich klientów do podawania w umowach zaniżonych cen kupowanych samochodów, muszą liczyć się z tym, że wywiad skarbowy nie ograniczy się do sprawdzenia, czy i o ile zaniżyli swoje zobowiązania podatkowe wobec budżetu państwa. Jak twierdzi Ministerstwo Finansów, działania nieuczciwych przedsiębiorców oprócz aspektu uszczupleń podatkowych wyczerpują także znamiona przestępstw karnych skarbowych określonych w art. 56 § 1 i w art. 61 § 1 kodeksu karnego skarbowego. Pierwszy z nich mówi wyraźnie: "podatnik, który składając organowi podatkowemu, innemu uprawnionemu organowi lub płatnikowi deklarację lub oświadczenie, podaje nieprawdę lub zataja prawdę albo nie dopełnia obowiązku zawiadomienia o zmianie objętych nimi danych, przez co naraża podatek na uszczuplenie, podlega karze grzywny do 720 stawek dziennych albo karze pozbawienia wolności, albo obu tym karom łącznie".
Kara grzywny grozi też osobie, która nierzetelnie prowadzi księgę. Może zostać jej wymierzona grzywna w wysokości nawet 240 stawek dziennych (art. 61 § 1 k.k.s.).
Złe strony umów
Uszczuplenia podatkowe to nie wszystko. Na tym procederze przede wszystkim cierpią klienci. Jeśli bowiem będą zmuszeni oddać auto (np. z powodu ukrytej przez sprzedawcę wady) i dochodzić swoich praw przed sądem cywilnym, to odzyskają tylko tę niższą kwotę podaną w umowie. Nie zaś tę, która faktycznie trafiła do kieszeni komisanta.
Ile będzie osób pokrzywdzonych, jeszcze nie wiadomo. Ministerstwo liczy, że osoby mające informacje o nieprawidłowościach w komisowym obrocie używanymi samochodami zgłoszą się do właściwych urzędów kontroli skarbowej.
Rzeczpospolita
GRAŻYNA J. LEŚNIAK
Podyskutuj o tym artykule z autorką: g.lesniak@rp.pl
--------------------------------------------------------------------------------
Uszczuplenia są znaczne
Paweł Banaś, wiceminister finansów, generalny inspektor kontroli skarbowej
Wypracowana przez wywiad skarbowy metodyka zwalczania tego typu nieprawidłowości została zastosowana w Urzędzie Kontroli Skarbowej w Olsztynie, gdzie ujawniono uszczuplenie podatkowe oszacowane na około 3 mln zł. Paweł Banaś, wiceminister finansów, generalny inspektor kontroli skarbowej
Sposób na klienta
- Chciałem kupić samochód używany dla swojej córki. Po długich poszukiwaniach w komisach wreszcie znalazłem auto, które spełniało moje oczekiwania. Było też w dobrym stanie technicznym, co potwierdziły badania w stacji diagnostycznej. Jakież było moje zdziwienie gdy po powrocie do komisu z gotówką, usłyszałem, że mogę kupić ten samochód, ale jeśli zgodzę się na wpisanie do umowy kupna-sprzedaży ceny o kilka tysięcy złoty niższej, niż faktycznie miałem zapłacić. Zdziwiłem się jeszcze bardziej, gdy sprzedawca, nie tracąc rezonu, powiedział, że wcale nie muszę kupować tego samochodu, bo on może go sprzedać komu innemu. A ponieważ córka bardzo się ucieszyła, było już za późno, aby się wycofać. Musiałem taką umowę podpisać - opowiada Wacław P. z centralnej Polski.
Podobne doświadczenia miał też jeden z prokuratorów, z którym o tej sprawie rozmawialiśmy, a który prywatnie towarzyszył swojemu koledze, również prokuratorowi, w poszukiwaniu samochodu dla żony. - Tu jest duże pole do działania dla kontroli skarbowej, ponieważ w grę wchodzą uszczuplenia podatkowe. Ceny w umowach mogą być zaniżane nawet o kilkanaście tysięcy złotych - podkreśla. Nie chce jednak ujawniać swojego nazwiska, bo są to jego prywatne doświadczenia, a nie oficjalne informacje zebrane w toku śledztwa.
O nieprawidłowościach związanych z zawieraniem umów kupna-sprzedaży w autokomisach na terenie Polski i poświadczaniu przez właścicieli komisów w dokumentach związanych z nabyciem pojazdów nieprawdy co do faktycznej ceny sprzedaży wiedzą już organy kontroli skarbowej. Jak poinformowało nas Ministerstwo Finansów, problematyka ta pozostaje obecnie "w szczególnym zainteresowaniu i podlega bieżącemu rozpoznaniu merytorycznych służb wywiadu skarbowego w celu określenia skali problemu - ilości podmiotów gospodarczych łamiących obowiązujące prawo oraz określenia ewentualnych strat Skarbu Państwa z tytułu nieodprowadzonych podatków".
Wywiad wie, ale nie powie
Ministerstwo nie chce na razie zdradzać szczegółów. "Prowadzone czynności zmierzają do ujawniania przypadków w oparciu o prawne instrumenty określone w ustawie o kontroli skarbowej i zgromadzenie niezbędnego materiału dowodowego, a następnie wdrożenie procedury karnej i administracyjnej" - czytamy w informacji przekazanej "Rz".
Nieuczciwi sprzedawcy mogą więc nawet utracić prawo do prowadzenia autokomisu, jeśli sprawa trafi do sądu, a ten orzeknie zakaz prowadzenia przez nich działalności gospodarczej.
Na podatkach się nie skończy
Komisanci, którzy zmuszają swoich klientów do podawania w umowach zaniżonych cen kupowanych samochodów, muszą liczyć się z tym, że wywiad skarbowy nie ograniczy się do sprawdzenia, czy i o ile zaniżyli swoje zobowiązania podatkowe wobec budżetu państwa. Jak twierdzi Ministerstwo Finansów, działania nieuczciwych przedsiębiorców oprócz aspektu uszczupleń podatkowych wyczerpują także znamiona przestępstw karnych skarbowych określonych w art. 56 § 1 i w art. 61 § 1 kodeksu karnego skarbowego. Pierwszy z nich mówi wyraźnie: "podatnik, który składając organowi podatkowemu, innemu uprawnionemu organowi lub płatnikowi deklarację lub oświadczenie, podaje nieprawdę lub zataja prawdę albo nie dopełnia obowiązku zawiadomienia o zmianie objętych nimi danych, przez co naraża podatek na uszczuplenie, podlega karze grzywny do 720 stawek dziennych albo karze pozbawienia wolności, albo obu tym karom łącznie".
Kara grzywny grozi też osobie, która nierzetelnie prowadzi księgę. Może zostać jej wymierzona grzywna w wysokości nawet 240 stawek dziennych (art. 61 § 1 k.k.s.).
Złe strony umów
Uszczuplenia podatkowe to nie wszystko. Na tym procederze przede wszystkim cierpią klienci. Jeśli bowiem będą zmuszeni oddać auto (np. z powodu ukrytej przez sprzedawcę wady) i dochodzić swoich praw przed sądem cywilnym, to odzyskają tylko tę niższą kwotę podaną w umowie. Nie zaś tę, która faktycznie trafiła do kieszeni komisanta.
Ile będzie osób pokrzywdzonych, jeszcze nie wiadomo. Ministerstwo liczy, że osoby mające informacje o nieprawidłowościach w komisowym obrocie używanymi samochodami zgłoszą się do właściwych urzędów kontroli skarbowej.
Rzeczpospolita
GRAŻYNA J. LEŚNIAK
Podyskutuj o tym artykule z autorką: g.lesniak@rp.pl
--------------------------------------------------------------------------------
Uszczuplenia są znaczne
Paweł Banaś, wiceminister finansów, generalny inspektor kontroli skarbowej
Wypracowana przez wywiad skarbowy metodyka zwalczania tego typu nieprawidłowości została zastosowana w Urzędzie Kontroli Skarbowej w Olsztynie, gdzie ujawniono uszczuplenie podatkowe oszacowane na około 3 mln zł. Paweł Banaś, wiceminister finansów, generalny inspektor kontroli skarbowej