Święta prawda.
Jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś się poskarżył ukraińskim celnikom, że za długo stoi w kolejce albo zapłacił za dużą łapówkę. W Jagodzinie towarzystwo stoi na baczność i ani piśnie, a do Dorohuska wjeżdża już zdrowo nawalone tanią gorzałą (nie wszyscy, co by mnie nie posądzono o generalizowanie, ale w czas weekendowy, świąteczny i wakacyjny to norma, że niektórzy nie potrafią wyjść z samochodu o własnych siłach). A w Polsce to my już jesteśmy pany! Daliśmy się poniewierać Ukraińcowi, to teraz pokażemy polskim celnikom jacy jesteśmy twardziele. Łapy w kieszeniach, faja w zębach i łacha, że udostępni bagaż. Jak stoją 10 min. na pasie, to musze interweniować u kierownia, bo celnicy się obijają. Taka mi się krzywda dzieje. Doświadczenie pokazuje, że przeważnie dzwonią ci, krórzy wiozą ponadnormatywną faję. Ale dowódcy i tak stają na baczność. Otóż drodzy "podróżni" celnik w ogóle nie powinien wkładać rąk do waszych bagaży, PONIEWAŻ MACIE OBOWIĄZEK PRZEDSTAWIĆ BAGAŻ DO KONTROLI. To Wy chcecie wjechać z akcyzą do kraju. My jesteśm po to, aby sprawdzić, czy spełniacie warunki zastosowania zwolnienia celnego. A zwolnienie przysługuje okazjonalnie, czyli raz na jakiś czas. A nie codziennie. To my robimy wam prezent stosując zwolnienia częściej, niż wam przysługują. To że nie znacie podstawowych przepisów dot. podróznych jest zabawne, ale już próbowanie udowadniania nam, że macie rację, bo kolega coś tam powiedział, jest żałosne. Jeżeli liczycie na to, że celnicy będą się płaszczyć przed wami w obawie, że poskarżycie się kierownikom na złe traktowanie, to już wam całkowice od faji odbiło. Szacunek owszem i tak pozostanie. A tak w ogóle jak łatwo dajecie sobą poniewierać białoruskim i ukraińskim służbom granicznym. I tylko niech nikt nie wyskakuje z tekstem, że tak jest, bo nie ma pracy. Ostatnio na spacerze naliczyłem kilka ogłoszeń (Chełm). Żadnych specjalnych kwalifikacji.
Jak ta robota nie pasuje, to zmienić. Amen.