[h=1]15 osób w areszcie. Szykuje się kolejna wielka afera na granicy[/h]
- Jeśli celnicy zaczną sypać, aresztowań będzie dużo więcej - mówi się w Przemyślu. "Brudas" wpadł, dość głupio, na początku września. Skontrolowali go strażnicy graniczni, gdy zjeżdżał ze zmiany na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Korczowej.
Na fotelach w samochodzie celnik miał 170 paczek papierosów. Oficjalnie "bez polskich znaków skarbowych akcyzy", a prościej - przemyconych z Ukrainy. Stosunkowo niewielka ilość, ale to wystarczyło, aby wszczęto przeciwko niemu postępowanie, a on sam został zawieszony w obowiązkach służbowych. Będzie czekał na wyrok. Skazujący, nawet w niewielkim wymiarze, oznacza wyrzucenie z pracy.
Strażnicy zwykle nie kontrolują każdego "kolegi" wyjeżdżającego po pracy.
[h=2]Mieli cynk?[/h] - "Brudas" usiłuje sprzedać luksusowy dom i samochód. Pewnie zbiera na karę. A może chce uciec? - zastanawia się nasz informator. I dodaje, że zdjęcia samochodu i domu pojawiły się w Internecie. Willa okazała, styl wschodnich nowobogackich. Wystawiona za 1,3 mln złotych. Komuś może przypaść do
gustu.
[h=2]Milion złotych w gotówce[/h] "Steryd", zwany też "Zającem", pracował na przejściu granicznym w Medyce jako zwykły kontroler. To niemal przemyski celebryta. Nie miał oporów, aby afiszować się swoim czarnym bmw. Modelem z górnej półki.
Miał brać dolę od Ukraińców przemycających papierosy. Zatrzymano go z samego rana przed budynkami celnymi. Wpadli po niego strażnicy graniczni w kominiarkach.
- To była pokazówka. Jakby chcieli, żeby jak najwięcej osób dowiedziało się, że "Steryda" zamknęli. No ale jak inaczej zatrzymać celebrytę?- mówi osoba ze służb mundurowych.
Dodaje, że chodzą pogłoski, iż w jego domu znaleziono w gotówce milion
złotych lub równowartość takiej kwoty. Śledczy takich szczegółów na razie nie ujawniają.
- Strażnicy przeszukali samochody i mieszkania zatrzymanych - potwierdza mjr Elżbieta Pikor, rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. - Zabezpieczyli bogaty materiał dowodowy, w tym pochodzący z kradzieży na terenie Niemiec
luksusowy samochód o wartości ponad 400 tys. zł, dokumenty świadczące o przestępstwie oraz znaczne środki finansowe.
[h=2]Skąd te wille i limuzyny?[/h] - "Steryd" był bardzo pewny siebie. Często swoje bmw parkował w Medyce na miejscu kierownika zmiany. Może chciał pokazać, kto tu naprawdę rządzi... - przypuszcza nasz rozmówca.
Podobno jeszcze ważniejszą postacią jest "Opałko", drugi z zatrzymanych celników. Też pracował w Medyce. Ma znać wszystkie powiązania: kto bierze, ile i za co. Czy swoją wiedzą podzieli się ze śledczymi?
- Dziwi mnie jedno - zastanawia się nasz rozmówca.
- Przecież są u nas odpowiednie służby, powołane do tego, aby badać majątek funkcjonariuszy różnych służb. To chyba nienormalne, jeżeli celnik mieszka w willi wartej ponad milion złotych. Zgoda, mógł wygrać pieniądze w totolotka albo dostać spadek z Ameryki, ale odpowiednie służby powinny to sprawdzać. Od tego są, a nie od łapania baby, która na targu bez pozwolenia handluje marchewką, albo chwalenia się, że znaleźli kilkadziesiąt kartonów papierosów w jakimś garażu.
Oficjalnie o sprawie Prokuratura Apelacyjna w Rzeszowie oraz Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej poinformowały dopiero po kilku dniach. Wtedy już było wiadomo, że z 19 zatrzymanych osób 15 zostało tymczasowo aresztowanych przez sąd.
Dwaj celnicy i dwaj strażnicy graniczni - na trzy miesiące. Celnicy mają po 10 i 17 lat stażu pracy, pogranicznicy - 5 i 6 lat.
Ponadto aresztowano sześciu Ukraińców i pięciu Polaków. Na razie ujawniono, że śledztwo jest dwuwątkowe. Pierwszy wątek dotyczy przemytu papierosów, drugi - legalizacji i wywózu samochodów, kradzionych m.in. w Niemczech i Czechach. Część aut trafiła na Ukrainę, inne znalazły nabywców w Polsce. To auta warte po kilkaset tys. zł. W Polsce przebijano numery i organizowano dokumenty.
Na przemycie papierosów Skarb Państwa stracił minimum kilkaset tys. zł. Z Ukrainy przemycali je Ukraińcy, Polacy je skupowali, gromadzili i sprzedawali. Pomagali w tym mundurowi. Już teraz
wiadomo jednak, że wątków tej sprawy będzie więcej. Ciągle wychodzi coś nowego.
[h=2]Czy aresztowani będą sypać na kolegów[/h] Każdy z aresztowanych otrzymał zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej.
Zarzucono im też m.in. niedopełnienie obowiązków służbowych, ujawnianie tajemnicy służbowej, przyjmowanie korzyści majątkowych. Jeden z celników w procederze współpracował ze strażnikiem granicznym.
Śledztwo w tej sprawie od kilkunastu miesięcy prowadziło Biuro Spraw Wewnętrznych Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej i Komendy Głównej SG. Śledczy uderzyli w ub. tygodniu.
- Na Podkarpaciu i w trzech innych województwach 134 funkcjonariuszy dokonało kilkudziesięciu przeszukań. Sprawa jest rozwojowa. Nie wszystkie osoby zostały zatrzymane - informuje prok. Damian Mirecki, naczelnik Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie.
Służba Celna chwali się, że dzięki wprowadzonym programom udało się znacznie ograniczyć korupcję. Według szacunków, w latach 2009-2013 aż jedenaście razy spadła liczba przypadków korupcyjnych w Służbie Celnej na Podkarpaciu w porównaniu z okresem 2004-2008.
[h=2]Jak dalej może potoczyć się sprawa?[/h] - Wszystko zależy od tego, czy mundurowi, zwłaszcza celnicy, zaczną sypać - spekuluje nasz informator.
- Według mnie, tak się stanie. Areszt tymczasowy to dobre posunięcie ze strony prokuratury. Już to miejsce potrafi złamać najtwardszego, a co dopiero perspektywa spędzenia 10 lat za kratkami, a nawet tyle grozi za udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
- Choć - dodaje nasz rozmówca - "Sterydem" już kiedyś interesowały się różne służby. Wywinął się. Czy znów mu się uda?
Pracownik służb mundurowych zwraca nam jeszcze uwagę na inną sprawę. - Skoro łatwo przemycić kilkadziesiąt kartonów papierosów, to bez problemu można też przerzucić narkotyki albo broń. Przez Medykę wiedzie słynny narkotykowy szlak bałkański - mówi.
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20141013/WEEKEND/141019933