• Witaj na stronie i forum Związku Zawodowego Celnicy PL!
    Nasz Związek zrzesza 6783 członków.

    Wstąp do nas! (KLIKNIJ i zapisz się elektronicznie!)
    Albo jeśli wolisz zapisać się w tradycyjny sposób wyślij deklarację (Deklaracja do pobrania! Kliknij!)
    Korzyści i ochrona wynikająca z członkostwa w ZZ Celnicy PL (KLIKNIJ) plus inne benefity, np. zniżki na paliwo!
    Konto Związku 44 1600 1462 0008 2567 1607 7001 w BGŻ BNP PARIBAS

Tymczasem w UC Gdańsk...

syngenta.788

Nowy użytkownik
Dołączył
3 Sierpień 2014
Posty
1
Punkty reakcji
0
Urząd Celny na Opłotkach to dopiero jest zgryzotka...

Wszystko stoi albo leży - Pan Dyrektor nie uwierzy!

Nowa Pani Ogólnego nie rozumie nic kolego,

A u Szefów PCR-u zarządzanie równe zeru...

I Kierownik, ten pocztowiec, to dopiero jest fachowiec!

Ot i cywil doborowy ugłaskuje święte krowy.

Kierowniczka-histeryczka wciąż ma posłuch jak księżniczka.

Piękniś chytrze się lansuje i Szefową wciąż steruje.

Pewnie liczy na awanse. Powodzenia! Ma Pan szanse ...

I Kierownik od Bananów, co ma w dupie swoich Panów,

Oto cała jest koteria - wyszukana menażeria!
 
Podłość ludzka nie zna granic!

Już miało być tak pięknie, a teraz znowu będzie trzeba pozamiatać wszystko pod dywan...

Ech ... Syzyfowa praca...
 
Wierszyk wierszykiem, a cała prawda jest jeszcze bardziej brutalna...

Nagrody rozdano, pozorujacy pracę lanserzy wreszcie mogą odsapnąć. Przyspieszą jak przyjdzie pora skladania kolejnych wniosków nagrodowych. Wtedy znów rozpocznie się sezon narzekania na nawał pracy i wytykania błędów kolegów porównywania ilości pozycji zarejestrowanych w systemach i piętrzenie akt na biurku...

Tymczasem Urząd Celny w Gdańsku zamiast dobrze zabalsamowanej propagandowej mumii, zaczyna przypominać rozkładającego się trupa smutnej rzeczywistości, u którego, w miarę postępującego procesu rozkładu, widać więcej i więcej zgnilizny, którą do tej pory udawało się ukryć za zasłoną dobrze wyszczekanej propagandy.

Zacznijmy od wizerunku UC jako instytucji.

Przekraczasz próg i już na samym wstępie brutalne zderzenie z rzeczywistością - połamane krzesła, kartony, ściany oblepione obgryzionymi plakatami. No i oni - smutni, ugotowani petenci - upchani w wąski korytarz, oczekujący na załatwienie sprawy, oraz te wszystkie "petenckie" zagubione duszyczki, które nie mogą trafić do właściwego pokoju...

Zrobić zdjęcie, wstawić w ramkę i obraz nędzy i rozpaczy gotowy!

Flota samochodów służbowych będąca w dyspozycji UC - uwalone po sam dach, poobijane, a w środku śmietnik taki, że aż strach usiąść.

Czy to musi tak wyglądać?

Gdzie odpowiedzialność kadry kierowniczej za zapewnienie właściwego funkcjonowania jednostki? Pewnie tam gdzie szacunek do nich jako wykwalifikowanych i merytorycznych...

Może czas się wreszcie zastanowić nad tym kto jest odpowiedzialny za niedawną reorganizację Urzędu w wyniku której porozrzucano wszystkie referaty po całym budynku?

W wyniku której w komórkach bez styczności z petentem siedzi się w dwie osoby w pokoju, a w tych gdzie wykonuje się czynności ze stronami siedzi po 3-4 ludzi w ciasnych pokojach za rozchybotanymi biurkami?

No ale przecież mamy klienta "w centrum uwagi" co w gdanskich realiach wygląda tak, że albo siedzi na środku upchanego pokoju, albo na samym środku korytarza w którym nie ma czym oddychać. Ale nie bój nic, na pocieszenie wystawiono mu zabawki w starym kartonie po papierze do drukarki. Szacun!

Wszystko to sprawia, że stwierdzenie "Pracuję w Urzędzie Celnym w Gdańsku" jest już tylko wstydliwym wyznaniem i nie daje żadnej satysfakcji.

Idzmy dalej. Dyscyplina pracy. Czy takie pojęcie jest znane komuś w UC?

Nieustanne tolerowanie funkcjonariuszy przybywająych do pracy w dowolnym czasie między 7 a 8, kończących pracę około 13 i parkujących samochody na zewnętrznym parkingu by dać dyla po zakończeniu kolejnej pomyślnej kontroli...

Wybrańcy losu w postaci byłego Kierownictwa upoważnieni do ignorowania własnych poleceń (!!!) i noszenia "cywilnych" ciuchów. Przecież im jest zbyt gorąco, ale reszta plebsu musi smigać w mundurach...

No i kierownictwo niższego szczebla zajmujące się odbiorem przesłek pocztowych z elementami wystroju wnętrz bądź też przepakowywaniem glazury do nowego domku. (od pewnego czasu jest to nawet zakazane na mocy oficjalnego polecenia)

No i wreszcie najważniejszy punkt programu - zarządzanie zasobami ludzkimi.

Za tym to musi się kryć jakiś geniusz, który jest nie do ogarnięcia przez zwykłą miernotę celniczą. Jak tu dostrzec sens w tak ewidentnym marnowaniu wiedzy i doświadczenia??

Funkcjonariusze z wieloletnim stażem i doświadczeniem, na wniosek Naczelników, trafiają w miejsca gdzie muszą uczyć się wszystkiego od podstaw, a na ich miejsca wrzuca się marne zamienniki które wyróżniają sie wyłącznie odpowiednią ilością lizusostwa.

Ta sama strategia zarządzania zasobami ludzkimi zaczyna rozlewać się także na stanowiska kierownicze. Wiedzę i doświadczenie zastępuje się menagerami.

Co tam, że brak doświadczenia i wiedzy widoczny jest na każdym kroku. To przecież nie szkodzi bo liczy się umiejętność zarządzania, która polega na umiejętnym spychaniu wszystkiego na podwładnych. I to jest w pełni uzasadnione, bo jak tu "rozpisać pocztę" jak trzeba jeszcze przez 8 godzin pracy coś innego zrobić??

A odpowiedzialność? Nie występuje. No bo jak taki manager ma być odpowiedzialny za coś o czym nie ma pojęcia?? Przecież on się dopiero uczy...

Reasumując, w ramach programu 3i stawiamy na zmiany. I w ramach tych zmian, Pani który myli rodzaje postępowań (bo przecież wszystko można pociągnąć na ordynacji), dla dobra ogółu, wymienia merytorycznych kierowników na niedoświadczonych żółtodziobów z którymi później debatuje godzinami o czymś o czym nie mają pojęcia, a kwestie merytoryczne jak zawsze zwala się na głowę funkcjonariuszom.

Dlatego Panie Dyrektorze, może czas zainteresować się tym co dzieje się w największej i najbardziej wydajnej w zakresie wpływów do budżetu jednostce będącej pod Pana rządami.

Być może dawanie wiary wszystkim wyssanym z palca opowiastkom propagandowym "dziewczynki" o tym jak w UC wszystko śmiga nie jest najlepszym pomysłem. Ufaj i sprawdzaj, aż ciśnie się na usta...

Oby tylko nie było już po ptakach ...
 
Ostatnia edycja:
Pan/Pani o niku "dorabrzez" zapomniała napisać, że w damskiej toalecie jest napisane "głupi kaowiec";) A może nie udało się odczytać numeru telefonu interwencyjnego do Pana Dyrektora z brudnego samochodu i "uprzejmie donoszę" zamieściła na forum zamiast wysłać anonimową informację, jakże w ostatnich czasach modną. Tak, zgadzam się, prawda jest bardziej brutalna, ale nie z powodu połamanych krzesełek i obdartych plakatów, ale wszechobecnego w UC plotkarstwa i donosicielstwa i na kolegów i na przełożonych. I żeby było jasne - nie należę do kadry kierowniczej. Problem brudu w samochodach nie jest winą naczelników, a kultury osób je użytkujących, które nie są w stanie po sobie posprzątać. Podobnie jest z plakatami, kartonami itp. Każdy może spróbować naprawić, poprawić co mu się nie podoba i nie trzeba czekać na polecenie naczelnika w tej kwestii.
Wszyscy wiemy, że na nic nie ma pieniędzy, na paliwo brakuje do aut, a co mówić o myjni, lub nowych sofach dla klientów.... Sorry taki mamy klimat i tu w żadnym urzędzie naczelnik tego nie przeskoczy. Dlatego trzeba robić swoje najlepiej jak się umie, a chyba z tym jest największy problem. Tu racja, wiele osób skupia się głównie na liczeniu pracy innych i wytykaniu błędów kolegów lub usiłowaniu zepchnięcia roboty na innych. Ale niestety albo się siedzi w oknie i sprawdza, kto o której przychodzi i wychodzi lub co robi na parkingu, albo robi swoje sprawy. A jak szef zwróci uwagę, że coś kiepsko robota idzie, to jest niemerytoryczny.

Dość zabawne jest zarzucanie żółtodziobstwa, gdy od chyba ośmiu lat nikt nowy do firmy nie przybył. A tym bardziej kierownictwu, gdzie każdy ma co najmniej nastoletni staż, a prawie każdy ma co najmniej kilkuletnie doświadczenie kierownicze. Można tylko się sprzeczać na temat ich kompetencji, ale tu jak z każdym pewnie są zdania podzielone. No chyba że za żółtodziobów wzięła koleżanka/kolega kierowników PC - o tak! To na pewno żółtodzioby:D

Pamiętam jak były pretensje do poprzednich niektórych naczelników, że nikogo nie chcą słuchać - teraz jest źle, bo się debatuje godzinami....

Najlepiej o wszystkim poinformować Dyrektora - donosy dźwignią rozwoju. Może znów wymieni pół kadry i w trakcie bałaganu nikt się nie zorientuje, że ten i tamta przychodzą do pracy tylko podpisać listę.

Nie twierdzę, że wszystko jest ok, bo nie jest - ale trochę pokory!
I polecam wypowiedź na tym forum kolegi Gdynia1957 sprzed pół roku - dla przemyślenia!
 
A ja mam biurko przy oknie i wcale nie muszę w nim siedzieć i odrywać się od pracy żeby widzieć kto i o której przychodzi/wychodzi..A merytoryczność niektórych wymienionych przez kolegę "Niki" osób można docenić np. przy okazji akcji zaniżania wartości celnej..
 
"Mądremu dwa słowa wystarczą, a głupiemu to i referatu mało, jak powiedział Sofronow."
Stanisław Anioł, Alternatywy 4


W oczekiwaniu nieoczekiwanej kontroli ("Wzmożona kontrola - dźwignią społeczn tego zaufania")udało się już umyć autka, wymienić plakaty, zająć sie numeracją pokoji... Nawet karton "Wojasa" znalazł sobie nowe miejsce i już nie rzuca się tak w oczy...

Jednym słowem wszytsko to co małoistotne i proste, a czego nie udało się zrobić przez dobre trzy lata zostało zrobione.

"Ja jestem gospodarzem tego domu i wymagam społecznego podejścia; pani powiesiła brązowe, a ja zielone. I jak to wygląda? Jak gówno w lesie! I ja się na to nie zgadzam!"
Stanisław Anioł, Alternatywy 4


"Panie Prezesie melduję wykonanie zadania!" - aż ciśnie się na usta...

Pozostał temat rozstrzału poszczególnych Referatów i ogólnego braku logiki w rozkładzie biurowca, ale to później, przecież tego nie sprawdzą...

Może jednak, w trakcie malowania trawy na zielono, należałoby sie zastanowić choć troszku nad tymi bardziej palącymi problemami?

Dlaczego nikt nie pomyśli o funkcjonariuszach? Dlaczego o nas nikt nie chce zadbać? Jakże łatwo dostrzec, między jedną decyzją a drugą, parkowanie poza Urzędem i wytknąć to o czym debatuje się przy porannej kawusi przy zerowej odpowiedzialności...

A co mają powiedzieć ci, którzy nigdy nie są pewni, czy po przyjeździe do pracy nie staną twarzą w twarz z faktem przedstawienia im zarzutów i zawieszenia w obowiązkach służbowych...

Czemu znowu zajmujemy się sprzataniem kartonów, a nie stworzeniem niezbędnych procedur?

Dlaczego dowództwo zajmuje się lataniem w tą i w tamtą zamiast zająć się tym co może doprowadzić do poważnych konsekwencji w przyszłości?

A przepraszam, może to nie jest do końca prawda... Tematem ewentualnej odpowiedzialności szefowie też się zajmują, ale tylko ze swojej perespektywy. Polisy ubezpieczeniowe, tak szerowko omawiana ostatnio rozdzielność majątkowa niektórych osób... No i gwiazda programu - spychanie decyzji na szeregowców.

To mwszystko też jest sposobem zajęcia się tematem. Szkoda tylko że w ramach ochrony własnej d... i potwierdzenia od dawna znanej jednej oczywistej prawdy: Specjaliści na rzeź, a eksperci za biureczka!

Nikt nie zastanowi się nad tym, że może jakiś funkcjonariusz ma na utrzymaniu rodzinę, że może kredyt do spłacenia, z durgiej strony jak tu się nad tym zastanawiać kiedy udając błogą nieświadomość chowamy się pod biureczkiem, w pokoiku strzeżonym przez sekretarkę, gdzie swobodny dostęp ma tylko grono wybitnych ekspertów...

Będąc już przy tym temacie, jak to jest z tą całą drogą słuzbową. Jednych obowiązuje, innych nie, jeszcze inni służą za wątpliwe przekaźniki woli naczelnych. Rezultat - nikt nic nie wie, wszystko czarna magia...

Sądzę, że należy też podjąć temat zapewnianej nam pomocy merytorycznej.

Co to ma być?

Jeden namaszczony wybitny dochodzeniowiec, którego rola polega tylko i wyłącznie na krytykowaniu tego co my "beznadziejni specjaliści" robimy? Jak jest jakieś pytanie, to jak dziecko błądzące we mgle, ale po akcji to galopem do naczelników z transpaerntem "to ja uratowałam urząd".

Może ktoś wreszcie sie wysili i zweryfikuje to co się o nas opowiada za naszymi plecami, za zamkniętymi drzwiami?

Może trzeba samemu przeczytać przepisy a nie wierzyć w te "opowieści z mchu i paproci" głoszone przez jedną wybitną personę, która choć taka wybitna i mądra już od dawna tonie w haosie własnego matactwa?

Czy ktoś wreszcie zrozumie, że tak to wygląda i zawsze będzie to tak wyglądało kiedy wiedzę wyrzuca się na bruk i zastępuje zarządcami.

Czy wreszcie ktoś dostrzeże, że takie działanie doprowadza do sytuacji kiedy nie ma juz kogo się poradzić, bo wszyscy robią duże oczy? I że w tym burdelu juz tylko brylują jednostki wybitne, które budują swoją pozycję w oparciu o powierzchowną wiedzę i całą masę nadinterpretacji prawnych??

Jak to ma wszystko hulać, skoro tu tylko zarządzanie się liczy a wiedzy w tym wszytskim brak??

To nie jest magazyn, gdzie liczy się poukładanie towaru równo na półkach.

TO JEST URZĄD KTÓRY MA ZAJMOWAĆ SIĘ REPREZENTACJĄ INTERESÓW SKARBU PAŃSTWA...

"Czasem aż oczy bolą patrzeć jak się przemęcza dla naszego klubu, prezes Ochudzki Ryszard, naszego klubu Tęcza.
Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki...
To nie ludzie - to wilki!

To mówiłem ja - Jarząbek Wacław - trener drugiej klasy."
 
Wierszyk wierszykiem, a cała prawda jest jeszcze bardziej brutalna...

Nagrody rozdano, pozorujacy pracę lanserzy wreszcie mogą odsapnąć. Przyspieszą jak przyjdzie pora skladania kolejnych wniosków nagrodowych. Wtedy znów rozpocznie się sezon narzekania na nawał pracy i wytykania błędów kolegów porównywania ilości pozycji zarejestrowanych w systemach i piętrzenie akt na biurku...

Tymczasem Urząd Celny w Gdańsku zamiast dobrze zabalsamowanej propagandowej mumii, zaczyna przypominać rozkładającego się trupa smutnej rzeczywistości, u którego, w miarę postępującego procesu rozkładu, widać więcej i więcej zgnilizny, którą do tej pory udawało się ukryć za zasłoną dobrze wyszczekanej propagandy.

Zacznijmy od wizerunku UC jako instytucji.

Przekraczasz próg i już na samym wstępie brutalne zderzenie z rzeczywistością - połamane krzesła, kartony, ściany oblepione obgryzionymi plakatami. No i oni - smutni, ugotowani petenci - upchani w wąski korytarz, oczekujący na załatwienie sprawy, oraz te wszystkie "petenckie" zagubione duszyczki, które nie mogą trafić do właściwego pokoju...

Zrobić zdjęcie, wstawić w ramkę i obraz nędzy i rozpaczy gotowy!

Flota samochodów służbowych będąca w dyspozycji UC - uwalone po sam dach, poobijane, a w środku śmietnik taki, że aż strach usiąść.

Czy to musi tak wyglądać?

Gdzie odpowiedzialność kadry kierowniczej za zapewnienie właściwego funkcjonowania jednostki? Pewnie tam gdzie szacunek do nich jako wykwalifikowanych i merytorycznych...

Może czas się wreszcie zastanowić nad tym kto jest odpowiedzialny za niedawną reorganizację Urzędu w wyniku której porozrzucano wszystkie referaty po całym budynku?

W wyniku której w komórkach bez styczności z petentem siedzi się w dwie osoby w pokoju, a w tych gdzie wykonuje się czynności ze stronami siedzi po 3-4 ludzi w ciasnych pokojach za rozchybotanymi biurkami?

No ale przecież mamy klienta "w centrum uwagi" co w gdanskich realiach wygląda tak, że albo siedzi na środku upchanego pokoju, albo na samym środku korytarza w którym nie ma czym oddychać. Ale nie bój nic, na pocieszenie wystawiono mu zabawki w starym kartonie po papierze do drukarki. Szacun!

Wszystko to sprawia, że stwierdzenie "Pracuję w Urzędzie Celnym w Gdańsku" jest już tylko wstydliwym wyznaniem i nie daje żadnej satysfakcji.

Idzmy dalej. Dyscyplina pracy. Czy takie pojęcie jest znane komuś w UC?

Nieustanne tolerowanie funkcjonariuszy przybywająych do pracy w dowolnym czasie między 7 a 8, kończących pracę około 13 i parkujących samochody na zewnętrznym parkingu by dać dyla po zakończeniu kolejnej pomyślnej kontroli...

Wybrańcy losu w postaci byłego Kierownictwa upoważnieni do ignorowania własnych poleceń (!!!) i noszenia "cywilnych" ciuchów. Przecież im jest zbyt gorąco, ale reszta plebsu musi smigać w mundurach...

No i kierownictwo niższego szczebla zajmujące się odbiorem przesłek pocztowych z elementami wystroju wnętrz bądź też przepakowywaniem glazury do nowego domku. (od pewnego czasu jest to nawet zakazane na mocy oficjalnego polecenia)

No i wreszcie najważniejszy punkt programu - zarządzanie zasobami ludzkimi.

Za tym to musi się kryć jakiś geniusz, który jest nie do ogarnięcia przez zwykłą miernotę celniczą. Jak tu dostrzec sens w tak ewidentnym marnowaniu wiedzy i doświadczenia??

Funkcjonariusze z wieloletnim stażem i doświadczeniem, na wniosek Naczelników, trafiają w miejsca gdzie muszą uczyć się wszystkiego od podstaw, a na ich miejsca wrzuca się marne zamienniki które wyróżniają sie wyłącznie odpowiednią ilością lizusostwa.

Ta sama strategia zarządzania zasobami ludzkimi zaczyna rozlewać się także na stanowiska kierownicze. Wiedzę i doświadczenie zastępuje się menagerami.

Co tam, że brak doświadczenia i wiedzy widoczny jest na każdym kroku. To przecież nie szkodzi bo liczy się umiejętność zarządzania, która polega na umiejętnym spychaniu wszystkiego na podwładnych. I to jest w pełni uzasadnione, bo jak tu "rozpisać pocztę" jak trzeba jeszcze przez 8 godzin pracy coś innego zrobić??

A odpowiedzialność? Nie występuje. No bo jak taki manager ma być odpowiedzialny za coś o czym nie ma pojęcia?? Przecież on się dopiero uczy...

Reasumując, w ramach programu 3i stawiamy na zmiany. I w ramach tych zmian, Pani który myli rodzaje postępowań (bo przecież wszystko można pociągnąć na ordynacji), dla dobra ogółu, wymienia merytorycznych kierowników na niedoświadczonych żółtodziobów z którymi później debatuje godzinami o czymś o czym nie mają pojęcia, a kwestie merytoryczne jak zawsze zwala się na głowę funkcjonariuszom.

Dlatego Panie Dyrektorze, może czas zainteresować się tym co dzieje się w największej i najbardziej wydajnej w zakresie wpływów do budżetu jednostce będącej pod Pana rządami.

Być może dawanie wiary wszystkim wyssanym z palca opowiastkom propagandowym "dziewczynki" o tym jak w UC wszystko śmiga nie jest najlepszym pomysłem. Ufaj i sprawdzaj, aż ciśnie się na usta...

Oby tylko nie było już po ptakach ...

Właścicielem wpisu dodanego przez użytkownika: ‘’dorabrzez’’ dnia 03-08-2014r. o godzinie 20:38 jest .........

Dowiedziałam się, że ten pan przyczynił się do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego naszej koleżanki Agnieszki, donosząc na nią do Ministerstwa, tak jak na kilka innych osób. Szkoda tylko, że pan Marcin zachował się infantylnie, obsmarowując swoich kolegów i koleżanki anonimowo na forum jak i w MSW. Jeśli w ten sposób pragnie sobie pan zapracować na uznanie kolegów i koleżanek, będąc konfidentem, to nie tędy droga.

PS. Skoro się panu nie podoba współpraca w UC, to może czas na zmiany?
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Diagnoza dotycząca Gdańska wydaje się trafna, świętych krów nie brakuje np. w łodzi .
Napisz co jest nie tak , a nie obsrywaj i podpisz się kolego merenre73 z imienia i nazwiska, albo nie pisz w ogóle.
 
Ostatnia edycja:
Back
Do góry