[h=1]CBŚ na tropie “grupy lubaczowskiej”[/h]
KORCZOWA, RZESZÓW. Śledztwo dziennikarzy Super Nowości ujawniło przekręty na granicy i “grupę lubaczowską, której rzekomo nie ma.
Członkowie „grupy lubaczowskiej”, o której działalności na przejściu w Korczowej pisaliśmy już wiele razy, a która miała być tylko wymysłem, wpadają jeden po drugim. Decyzję o wszczęciu postępowania w sprawie zawieszenia ich w czynnościach podejmuje dyrektor Izby Celnej, Piotr Daniel. Ten sam, który podkreślał, że pisząc o „grupie lubaczowskiej” godzimy w dobre imię Służby Celnej i opieramy na plotkach i pomówieniach nasze publikacje.
Informację o tym, że dyrektor IC podjął takie kroki wobec dwóch celników potwierdza Beata Kulaga z przemyskiej Izby Celnej. – Jest to kontynuacja sprawy, o której informowaliśmy w komunikacie z 16 marca. Jak informowaliśmy wcześniej, nieprawidłowości te zostały ujawnione przez Służbę Celną w ramach prowadzonego nadzoru służbowego i dotyczyły naruszenia przepisów związanych z potwierdzaniem wywozu towaru za granicę. O wykrytych nieprawidłowościach zostały przez Izbę Celną poinformowane organy ścigania – dodaje celniczka.
Przeczytaj pełny tekst artykułu w papierowym wydaniu Super Nowości
6 kwietnia 2012 - 12:02
Super Nowości to powinny dostać medal od Szefa Służby Celnej a dyrektor powinien na zawsze ściągnąć mundur, ponad rok temu już czytałem na Waszych łamach o grupie lubaczowskiej i konkretnych ich przestępstwach a dyrektor nic, tylko zarzucał Wam kłamstwo. Dalej kryje złodzieji, tego bracie przeniósł na inny oddział ale nic mu nie zrobił i nic mu nie zrobi bo żona bracie jest doradcą wojewody podkarpackiego i włos mu z głowy nie spadnie. Lubaczów to małe miasto i wszyscy się znają, więc nie jest tajemnicą kim jest bracie i jego żona.
Jeżeli prawdą jest -"że
żona bracie jest doradcą wojewody podkarpackiego" - to się wcale nie dziwię że ze względu na powiązania, wpływy, znajomości, strach przez wpływy wyższych urzędników, bojażń przed utratą stołka, dochodzi do takich jawnych przekrętów i cicho sza, DIC się boi bo na wniosek wojewody może stracić stołek, więc trzeba sprawę delikatnie pozamiatać, i grać głupa że wszystko OK,